Data: 2003-04-16 17:36:11
Temat: Re: Forum o grupie +
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Flyer napisał:
> Stosowanie porownania opartego na tej pozycji literackiej jest dosyc
> sssssssliskie, bo wg nowoczesnych standardow, wiktorianski dr Jekyll
> jest jednostka zakompleksiona, duszaca w sobie prawdziwe "namietnosci".
> Ja tam wole mr Hyda, byl przynajmniej naturalny ;).
Swoim zwyczajem podępnę się sam pod swój post, celem "zmaterializowania"
pewnego uproszczenia - akurat uważam, ze jest to na czasie, bo mam
przeczucie, ze Eva nie za bardzo kocha pozbawianie życia "poezji" - jak
to kobieta. Tudzież uznałem (Deklaracja Programowa), że bardziej zależy
mi na introspekcji jako poście w wątku niż na wykuwaniu w mękach nowych
wątków, w których dla porządku trzeba zawrzeć pytania - dlaczego,prośby
- poradźcie, złote mysli w stylu - co myślicie nt. temat itpp. Innymi
słowy - świadomie rezygnuje z dbałości o formę (szczególnie ważna w
postach rozpoczynających wątek), na rzecz treści.
Swego czasu zapytany przez Panią Psycholog, o odczucia związane z
ludźmi, odrzekłem, że mam mieszane (ambiwalentne) uczucia. Chcę i nie
chcę. Potrzebuję i nie potrzebuję. Z tego tez dualizmu rodzi się we mnie
określona Nieokresloność. ;) Jakoś ostatnio, na kanwie własnych
przemyśleń znalazłem ślad pozwalający mi rozwiązać ten problem, z
pożytkiem dla mnie i bez straty dla ludzkości. ;)
1. Czy człowiek jest istotą genetycznie uwarunkowaną społecznie czy
tylko uwarunkowaną społecznie? Obserwując inne zwierzątka, którym
młodość zajmuje poznawanie zasad społecznych (duże słowo ale niech
zostanie ;) ) - konkurencji, zasady "szacunku" dla przywódcy, starszych
itd., doszedłem do wniosku, ze człowiek nie jest istota społeczna. Jest
UWARUNKOWYWANY w okresie swojego rozwoju do kontaktów społecznych.
Zatem, jeżeli nie zostałem w odpowiednim czasie uwarunkowany poza moją
świadomościa, istota społeczna nie jestem (a raczej jestem kaleką istotą
społeczną). Może przykre, tak jak przykra jest nieznajomość komputera i
niemożliwość korzystania z jego "mocy". Ale przeżyję ;).
2. Jako kaleka istota społeczna, nie zrozumiałem do końca zasad
społecznych, stąd powierzchowne ich zrozumienie doprowadziło mnie do
fobii społecznej - znam tylko kilka zasad a nie ich cały kanon i tylko
na nich się skupiam - głównie na akcie uzyskania uznania społecznego,
akceptacji społecznej, wzmocnienia zewnętrznego, przy czym moja
fizjologia kształtuje mój odbiór bodźców (dość powiedziec, że ucząc sie
obecnie jazdy samochodem, wpadam w przedpanikę/stan alarmowy przed
odłączeniem świadomości biologicznej przy większości manewrów na mieście
;)). Oczywiście, powyższe w odniesieniu do fobii społecznej może byc
zbytnim uproszczeniem, ale akurat takie mi tu pasuje. Podsumowując -
jako ofiara fobii społecznej, jestem jednocześnie pasożytem/egoistą
społecznym nauczonym tylko szukania akceptacji zewnętrznej (niska
wartość własna ewentualnie uwarunkowanie szczurka prądem ;) ).
3. Można powyższe rozpatrywać na kilka sposobów:
- odczuwam lęk przed złą oceną zewnętrzną i jednocześnie potrzebuję
wzmocnienia zewnętrznego - w tym ujęciu mam dwa procesy zamiast jednego
dualnego uczucia;
- biologicznie nadal jestem jednostką niespołeczną (unikającą ludzi tak
jak większość zwierząt), ale nauczyłem się oczekiwać od nich KORZYŚCI
tj. wzmocnienia zewnętrznego - tu również zanika dualizm na rzecz dwóch
odrębnych bodźców;
4. I w ten sposób odzierając życie z "poezji" dokopałem się do dwóch
wniosków:
- moje uczucie/odczucie do ludzi nie jest ambiwalentne, jest tylko
związane ze złym przekazem werbalnym;
- jeżeli zacznę korzystać tylko z własnego wzmocnienia, to albo zostanę
pustelnikiem albo będę najbardziej wolnym człowiekiem na Świecie ;), bo
nieuspołecznionym tj. niezależnym od wzmocnień zewnetrznych.
Flyer
|