Data: 2008-02-06 21:48:50
Temat: Re: Gdzie jest problem?
Od: Fragile <e...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 6 Lut, 20:33, Flyer <f...@p...gazeta.pl> wrote:
> Fragile; <0...@s...go
oglegroups.com> :
>
> > Alkohol dziala
> > depresjogennie, i u osob ze skolonnosciami depresyjnymi i ze stanami
> > lekowymi jest mocno niewskazany.
>
> Trochę się nie zgodzę -http://pl.wikipedia.org/wiki/Depresanty.
>
To podstawowe informacje :) Watpisz w ma wiedze? :)
Masz prawo sie nie zgadzac. Problem alkohol/depresja jest jednak
bardziej skomplikowany niz sie zwyklo uwazac... Ja swoja wiedze (w tym
temacie) opieram nie na podstawowych informacjach zawartch w
wikipedii, a na fachowych ksiazkach, artykulach, 'nowinkach' ze swiata
medycznego, czestych kontaktach z psychiatrami (rozmowy indywidualne i
uczestniczenie w konferencjach - medycyna, w tym psychiatria, to moje
hobby, a ze mam taka mozliwosc, to korzystam :)
>
> Dalej, pókiś się nie otrząsneła i nie zdążyła zaprotestować ;>
-http://sjp.pwn.pl/haslo.php?id=2461276, "genny - > Ťostatni człon wyrazów
> złożonych mający znaczenie: pochodzenie, przyczyna, rodowódť"
>
> Czyli gdyby rozumieć pojęcie "alkohol jest depresjogenny" prawidłowo
> oznaczało by ono - "pochodzeniem/przyczyną/rodowodem alkoholu jest
> depresja" :)
>
Oj, smiem twierdzic, ze sie mylisz :) Depresjogenny - powodujacy
depresje. Podobnie jak np. teratogenny - powodujacy powstawanie wad
rozwojowych w organizmach ludzkich i zwierzecych.
Zreszta nawet w ostatnim zdaniu w tekscie ponizej jest uzyte :)
>
> Co najwyżej alkohol może działać depresyjne.
>
Nie 'co najwyzej', a tak po prostu jest :)
(...)
Powiązania między chorobą alkoholową a chorobami afektywnymi jest
złożone i jedynie częściowo poznane. Choroby afektywne mogą stanowić
przyczynę alkoholizmu, znamiennie często stwierdza się występowanie
objawów depresyjnych w okresie poprzedzającym wytworzenie się
zależności od alkoholu. Alkoholizm może też stanowić powikłanie
klinicznie jawnych postaci chorób afektywnych, np. jako następstwo
autoterapii. Ludzie piją bowiem alkohol dla wywołania przyjemnych
zmian psychicznych i uwolnienia się od lęku.
Z kolei alkoholizm może prowadzić do depresji. Nie ulega wątpliwości
depresjogenny wpływ alkoholu na centralny układ nerwowy. Alkohol
zmienia płynność błon komórkowych i wpływa na układy
neuroprzekaźników. Do mózgowych neuroprzekaźników należą: dopamina,
serotonina i noraderalina. Komórki nerwowe korzystając z tych
neuroprzekaźników biorą udział w modulowaniu różnych funkcji
mózgowych.
Efekty działania alkoholu na aktywność neuroprzekaźników prowadzą do
różnorodnych zaburzeń, w tym do chorób psychicznych. W odniesieniu do
depresji szczególną uwagę zwraca się ostatnio na spowodowane
nadużywaniem alkoholu obniżenie aktywności układu serotoninergicznego.
Wiadomo bowiem, że wystąpienie objawów depresyjnych związane jest z
obniżeniem aktywności tego układu, a leki wpływające na układ
serotoninergiczny należą do jednej z podstawowych grup leków
przeciwdepresyjnych.
Zważywszy na rozpowszechnienie alkoholizmu i depresji logiczny jest
wniosek, że współwystępowanie tych schorzeń wynikać też może z
przypadkowej ich koincydencji.
Kolejny związek dotyczy wpływu silnych sytuacyjnych czynników
stresowych na wystąpienie epizodu depresyjnego, czynników szczególnie
często występujących u osób uzależnionych od alkoholu. Większość
badaczy uważa, że objawy depresyjne występują okresowo u większości
osób uzależnionych od alkoholu. Wg niektórych badaczy odsetek ten
przekracza 90 proc. Zrozumiała jest więc konieczność uwzględniania ich
w procesie leczenia.
W praktyce jednak w przypadku podwójnej diagnozy zarówno postawienie
rozpoznania chorobowego, jak i ustalenie postępowania leczniczego bywa
bardzo trudne. W znacznym stopniu wynika to z odmienności kwalifikacji
zawodowych i preferowanego postępowania leczniczego przez lekarzy i
psychoterapeutów.
Lekarze rozpoznając objawy depresyjne, koncentrują się niejednokrotnie
na farmakologicznym postępowaniu leczniczym zmierzającym do redukcji
tych objawów. Często pomijają lub pomniejszają rolę podwójnej
diagnozy. Nie należą do rzadkości przypadki, gdy uzależnienie od
alkoholu przez dłuższy czas nie jest rozpoznawane. Wpływ na to ma też
obronna postawa pacjenta wobec swojego problemu alkoholowego, działa
bowiem system iluzji i zaprzeczania. Pacjent umacnia się w
przekonaniu, że nie jest alkoholikiem, tylko cierpi na depresję.
Powoduje to oczywiście nawroty choroby alkoholowej, a leczenie nie
przynosi efektów.
Z kolei psychoterapeuci koncentrują się na terapii uzależnienia.
Skłonni są do wyjaśniania problemów pacjenta poprzez samą tylko
diagnozę problemową. Niejednokrotnie nie jest stawiana diagnoza
zaburzeń depresyjnych, a pacjent nie jest diagnozowany przez lekarza.
Pacjent cierpiący na zaburzenia afektywne także wówczas nie robi
oczekiwanych postępów. Powszechnie znany jest fakt utrzymujących się
zaburzeń nastroju u znacznej części pacjentów utrzymujących
abstynencję po terapii, zaburzeń nie dających się wyjaśnić jedynie ich
problemami. Znaczący jest tu długotrwały wpływ depresjogenny alkoholu
związany z wpływem na błony komórek nerwowych i na aktywność układów
neuroprzekaźnikowych (...).
/Maciej Plichtowski, psychiatra, certyfikowany specjalista
psychoterapii uzaleznien/
Tekst co prawda bardziej o chorobie alkoholowej, niz o depresji, i to
w dodatku baaaardzo powierzchownie i skrotowo traktujacy ten temat,
ale tak sobie wkleilam :)
>
> I z tym się zgodzę - alkohol w małych dawkach działa depresyjnie.
>
Nie tyle dawka ma tu znaczenia, ile raczej inne czynniki, duzo
wazniejsze :)
>
> To
> ewentualne następstwa działań podjętych pod jego wpływem i następstwa
> przepicia, zwyczajowo zwane kacem, mogą nasilać objawy lękowe.
>
Niestety nie jest to takie proste, jak to przedstawiasz...
Kac to jedno, i nie kaca 'po przepiciu' mialam na mysli. Nie potrzeba
miec kaca, by wzmagaly sie objawy lekowe i depresja. To dzieje sie
niepostrzezenie i stopniowo, a po pewnym czasie czlowiek w ogole nie
wiaze spozywania alkoholu z nasileniem leku czy depresji. To jest ta
pulapka, o ktorej mechanizmach przecietny pacjent nie ma pojecia i
jest gotow temu wszystkiemu zaprzeczac. No ale odpowiedzialny
psychiatra zawsze nad tym czuwa (na ile moze) i ostrzega, a
odpowiedzialny pacjent, zmeczony lekiem i depresja nie postepuje wbrew
strzezeniom :) Chyba, ze nie zalezy mu zbytnio na trwalym polepszeniu
swego stanu, a tylko na doraznej 'pomocy' o nazwie kieliszek, ktora to
pomoc ma 'niszczycielska' moc :) I wcale nie mam na mysli alkoholizmu
(bo to juz dno dna i barzo skomplikowana sprawa), tylko poprostu zly
wplyw alkoholu na przebieg leczenia depresji i zaburzen lekowych.
--
Pozdrawiam rowniez ciut informacyjnie :)
Fragile
|