Data: 2020-09-27 13:52:24
Temat: Re: Grupa zyje jeszcze?
Od: trybun <M...@j...cb>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 21.09.2020 o 18:37, Silvio Balconetti pisze:
> Am 21.09.20 um 12:55 schrieb trybun:
>> W dniu 20.09.2020 o 17:12, Sylvio Balconetti pisze:
>>> Am 20.09.20 um 10:09 schrieb trybun:
>>>> W dniu 16.09.2020 o 19:57, Sylvio Balconetti pisze:
>>>>>
>>>>>>
>>>>>> Byłem, ponad 20 lat temu. Teraz gdy jesteśmy w Unii może to się
>>>>>> zmieniło, ale kiedyś to Polacy byli tam traktowani jak my
>>>>>> traktujemy Cyganów. W Polsce czy Jugosławii nie było serwisu tak
>>>>>> więc z konieczności musiałem w Austrii robić przeglądy auta.
>>>>>> Zajmowało to całą masę czasu bo auto przechodziło absurdalnie
>>>>>> drobiazgowe kontrole pod różnym względami, nie mogli uwierzyć że
>>>>>> Polak możne mieć takie auto legalnie.. Tak z ciekawości - w
>>>>>> Austrii posługujesz się polskim czy niemieckim paszportem? Bo
>>>>>> możliwe że znamy zupełnie inne Austrie.
>>>>>>
>>>>>
>>>>> Zawsze mamy przy sobie Ausweisy (IDs), ale jakos nigdy nie
>>>>> zdarzylo sie nam, zeby ktos o nie prosil. Na lotniskach to co
>>>>> innego (w Europie, Turcji i chyba Maroku nie potrzeba paszportow).
>>>>> Przy meldunkach trzeba w formularzu wpisac numery, ale tego nigdy
>>>>> nie sprawdzano. Przy wypozyczaniu aut (Grecja, Portugalia,
>>>>> Hiszpania, Irlandia) robia kopie z prawa jazdy, ID i prosza o
>>>>> karte kredytowa.
>>>>
>>>>
>>>> No tak, zupełnie zapomniałem że miedzy Austrią i Polską nie ma już
>>>> granic.. Pytanie tylko czy Polacy nadal maja tam przechlapane..
>>>> czyli delikatnie pisząc - są traktowani z ostrożnością i
>>>> podejrzliwie.. Bo np w takim hotelu nie sposób zachować anonimowość.
>>>>
>>>
>>> >Bo możliwe że znamy zupełnie inne Austrie.<
>>>
>>> Tym razem bylismy w okolicach malo znanych turystycznie poza
>>> Austria, choc Ötschergraben (wawoz Ötschera) nazywany jest tam
>>> austriackim Grand Canyon. Patrzac na rejestracje aut to jakies 85%
>>> byli tam Austriacy, a reszta to Niemcy oraz czasem Holendrzy (oni sa
>>> wszedzie). Slyszalo sie slowenski, bo ich jest na poludniu wiecej. W
>>> gorach tez angielski. W Graz bylo duzo turystow, ale trudno bylo
>>> rozpoznac narodowosc, bo parkowalismy w duzym garazu (drogo!). A na
>>> autostradach bylo roznie, choc wiecej miejscowych, pozniej Niemcy,
>>> Wegrzy itd. W Austrii w hotelarstwie i gastronomii spotykalismy
>>> wczesniej sporo Wegrow, ale teraz chyba jest ich mniej (pandemia).
>>> Z Polska i Polakami kojarzy mi sie tylko jedna anegdotyczna
>>> historia: Szukalismy wczesniej jakiegos mieszkania w Wiedniu
>>> (chcielismy polaczyc Wieden z gorami, ale zrezygnowalismy, bo to by
>>> bylo za duzo) i znalezlismy ciekawe i niezbyt drogie locum oraz duzo
>>> dobrych ocen. Jedna ocena byla jednak druzgoczaca - rodzina skarzyla
>>> sie. To byli Polacy i - jak pisal wlasciciel - awanturowali sie, bo
>>> w mieszkaniu znalezli innych ludzi, wezwali policje i okazalo sie,
>>> ze popieprzyly im sie miesiace - zamowili mieszkanie na czerwiec
>>> (VI), a przyjechali w kwietniu IV). :-)
>>>
>>> PS. Austrii raczej nie znam, poza wyjazdami i wedrowkami po
>>> tamtejszych Alpach, przyzwyczajaniem sie do rozmaitych
>>> austriacyzmow, akcentu i wymowy (w Voralberg mowi sie jak w
>>> sasiednim kantonie St. Gallen, wiec nawet przybysz z Bawarii ma
>>> klopoty). Mam tez kolezanke ze studiow w Wiedniu. Jako turysta nie
>>> wysilam sie w poznawaniu i rozumieniu innych krajow i nacji, o ile
>>> to nie jest konieczne.
>>
>>
>> A tym bardziej pewnie nie znasz jej jako Polak. Zresztą w Niemczech
>> nie wiele lepiej - mit o Polaku-złodzieju wcale nie zanika. Nie
>> mówię że Polacy to anioły wcielone, ale przypisywanie zła konkretnej
>> nacji chyba nie przystoi cywilizowanym krajom..
>>
>> Swoją drogą - co było nie tak z tym Sobieskim że Wiedeńczycy
>> przyjmowali go tak niechętnie?
>>
>
> Ktos napisal o specjalistach od USA: Pojechal na 3 miesiace i po
> powrocie napisal ksiazke. Drugi spedzil tam rok, wrocil i napisal
> artykul. Jeszcze inny mieszka w USA i o swojej drugiej ojczyznie nie
> pisze.
> Bylem w roznych czesciach swiata (poza Australia i Antarktyda), czasem
> jakos sie przygotowywalem do podrozy (gdy np. sam ja organizowalem i
> poruszalem sie z miejsca na miejsce), a wiec cos czytalem, powtarzalem
> jezyk, innym razem zdawalem sie na przewodnikow i nie zawracalem sobie
> glowy historia i jezykiem (np. Tajlandia). Polegalem na niemieckim,
> angielskim, odrobinie hiszpanskiego (mozna zrozumiec pisany
> portugalski), znajomosci cyrylicy i greckiego. Na Kanarach, Maderze,
> Algarve, Sycylii, Krecie, Irlandii, USA i Kanadzie studiowalem mapy i
> przewodniki. A gdy wracalem, to chwalilem sie zdjeciami, albumami,
> pamiatkami i roznymi epizodami, ale jakos nie budowalem teorii o
> Amerykanach, Wlochach, Hiszpanach, Grekach, Kanadyjczykach,
> Ekwadorczykach i innych. Stykalem sie z kilkoma, ale zeby dowiedziec
> sie jacy sa i co jeszcze mysla o Polakach czy innych "gringos" jakos
> na to nie wpadlem. Robilem za turyste, a nie etnologa.
>
> Btw. Polonica jakies po drodze spotykalem: na Galapagos pare
> polskojezyczna w amerykanskiej grupie, na Alasce polska grupe z
> klotliwa baba, polskie dziewczyny w ekwadorskich Andach, polskie
> ksiazki zostawione w roznych lodges. Poza tym czytalem, ze na
> Kostaryce "polaco" kojarzony jest z Zydem, w Argentynie z prostytutka,
> a w Katalonii "charnego" (xarnego) to cudzoziemski robotnik, z
> Andaluzji, Kastylii lub Polski.
Piszesz o przypadkowych sprawach, z niemieckimi relacjami względem
Polaków jest inaczej - tu w taki czy inny sposób z takich czy innych
powodów zaprzęgnięto całą machinę do dyskredytowania Polaków.
|