Data: 2004-08-21 10:38:48
Temat: Re: Guz, nowotwor mózgu
Od: "vonBraun" <i...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam, mam trochę czasu wreszcie więc
odpisuję.
o...@o...pl
w news:79a7.0000002f.4124520c@newsgate.onet.pl
> Cześć vonBraun,
> Troche to trwało,w przerwach łudze się ze to własnie czas za mnie wszystko
> załatwi a ja po prostu zapomnę i moj problem sie sam rozwiąze.No ale jednak.
>
> > Posiadanie sumienia staje się ostatnio niemodne*
> > lub co najmniej staromodne, stąd moja ostrożność
> > bo nie siedzisz u mnie w gabinecie, i nie wiem na ile jesteś
> > 'staromodna' a na ile 'nowomodna'.
> > ;-)
> Być staromodnym czy też nowomodnym to chyba kwestia tego wobec czego to sie
> odnosi.Być nowomodna moge "zewnętrznie" a takze w całości wobec rzeczy i
osob
> z którymi nie wiazało sie wiekszosć mojego zycia.Ze smiercia pierwszy raz
sie
> spotkałam i to w taki sposob ze to ona "zamknęla mi gębę" nie mogac juz
niczego
> wyjasnic.Miec "kogoś na sumieniu" a dokladniej przykladając sie do czyjegoś
> stanu psychicznego co w rezultacie i przy okazji po jakimś czasie owocuje
> chorobą a zaraz potem śmiercia to juz inna waga problemu niz powiedzmy
> niesplacone kary za jazdę bez biletu ;).Takze bedąc nowomodnym w pewnych
> sytuacjach mozna sie stać staromodnym czego chyba własnie doświadczam
> pozostając zewnetrznie nadal nowomodna dla "dobra własnego wizerunku";)
> Raz korzystałam z usług psychologa i bylo to baaaardzo dawno temu ale
ponieważ
> psycholog nie wydawal mi sie na tyle inteligentnym partnerem do rozmowy zebym
> mogła mu sprawe wyjasnic do konca wiec zachowywalam sie tak jak zwykle czyli
> normalnie naswietlając problem ale "na chłodno".W kontekscie "wydarzeń"
> zinterpretował to sobie jako byc moze "depresję maskowaną" bo "innej
> depresjii" ;)ani problemu nie zauwazył takze kamuflowac się nie jest trudno :)
i
> najwyrażniej "mam to we krwi" ;)
> Znajac swoją łatwosć w przyklejaniu sobie pewnych zachowań do twarzy nie
bardzo
> wierzę w mozliwość szybkiego okreslenia kogokolwiek w jakikolwiek sposob w
> gabinecie psychologa/ psychiatry "na żywo".
> Dużo wiekszą wartość i prawdziwość (o)sądów przypisywałabym raczej rozmowom
> własnie na takim np. forum bo zawsze wydaje mi sie ze jest to jednak bardziej
> szczery sposob wymiany mysli gdyż siedzi sie w jakiejś zamkniętej przestrzeni
> sam na sam co daje mozliwośc też rozmowy "samemu z sobą" i przekazywanie tego
> dalej.
> Wydaje mi sie natomiast ze sytuacją idealną bylaby mozliwość polączenia
jednego
> z drugim -rozmowy "on line "z rozmowa "na zywo".Stąd tez von Braun
niezmiernie
> żałuję ;), ze zapewne nie jestes z okolic Gdanska :)
>[ciach]
Nie ma czego żałować, bo nie zajmuję się psychoterapią
ale neuropsychologią, co oznacza, że więcej wiem o następstwach
guzów mózgu na funkcje poznawcze, niż np. o psychologicznych
problemach osób w stanach terminalnych i ich bliskich.
Procent inteligentnych partnerów do
rozmowy wśród psychologów-psychoterapeutów
jest taki sam jak odpowiedni procent
pacjentów. Zatem sugerowana strategia jest
taka aby się nie zrażać, poszukać psychoterapeuty
bardziej kumatego, czy też na 'swoim poziomie'.
Przypomę dla zasady,
że nie każdy psycholog ma kwalifikacje
wymagane dla psychoterapeuty i od sprawdzenia
tego trzeba zacząć.
Czy to jest Ci potrzebne?
Nie wiem, ale mogę zasugerować odpowiedź.
Po pierwsze należy zastanowić się
czy problem dotyczy osoby z 'pierwszego garnituru'
osób znaczących (ojciec, matka lub jej/jego zastępca
czyli ważny opiekun, wieloletni mąż itp.)
Po drugie warto zastanowić się nad tym
czy masz powtarzające się skłonności do
wchodzenia w relacje (jak wspomniałaś nie do
końca satysfakcjonujące) z osobami podobnymi
do tej która zmarła - gdyby tak było
sugerowało by to
jakieś wcześniejsze 'uwarunkowanie'
z którym trzeba się uporać.
Jeśli sytuacja była incydentalna, marginalna
i różna od reszty twojego społecznego doświadczenia
to raczej nie ma sprawy.
Po trzecie warto zastanowić się,
czy opisana historia wiąże się z jakimś
ogólniejszym kłopotem z wybaczaniem (sobie+innym)
to także może sugerować jakieś zaszłości
które warto przepracować
z terapeutą.
Po czwarte, czy wszystko co opisujesz, rzutuje
w istotny sposób na Twoje dzisiejsze życie
np.: poprzez obniżenie nastroju, trudności
w relacjach interpersonalnych.
Jeśli 1,2,3,4 lub coś podobnego
w istocie Ci doskwiera warto
trochę 'pochodzić' za psychoterapeutą
który będzie Ci odpowiadał.
Jak się zdecydujesz daj znać na priv.
pozdrawiam
vonBraun
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|