Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Hhhhhhhmmmmmmm?!?!

Grupy

Szukaj w grupach

 

Hhhhhhhmmmmmmm?!?!

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-06-06 18:39:41

Temat: Hhhhhhhmmmmmmm?!?!
Od: "Geocentryk" <g...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

Zastanawiam sie nad pewna kwestia.
Mysle ostatnio duzo o szczesciu w zwiazkach miedzy ludzmi. Zdziwilem sie
gdy dojrzalem sytuacje dosc powszechna a chyba calkowicie bezsensowna - i o
tym pisze ponizej.
Nie wiem czy ktokolwiek z Was zwrocil uwage na zwiazki jakie sam
przezywa czy na zwiazki w jego otoczeniu. Wiekszosc zwiazkow zawieraja
ludzie, ktorzy albo sie znaja dosc dlugo, albo pochodz oboje z jednego
miejsca zamieszkania (wsi, miasteczka, miasta)..etc Rozszerzajac - miejsce
zamieszkania mozna percepowac rowniez jako gmine, wojewodztwo i nawet
kraj...
Tak wiec spotyka sie dwoje ludzi (mieszkajacych w poblizu siebie) i
czuja, ze sa razem szczesliwi etc....Ale czy szczescie to nie jest smieszne.
Biorac pod uwage, ze ludnosc (chocby na przykladzie) Polski stanowi około
0,00 (7) populacji swiata - to skad mozemy byc pewni, ze trafilismy akurat
na wlasciwa osobe i bedziemy z nia szczesliwi??????? Pzeciez
najprawdopodobniej tej wlasciwej osoby nigdy nie zobaczymy na oczy ani nawet
o niej nie uslyszymy..
Co zatem powoduje nami, ze gdy znajdziemy te "wlasciwa" naszym zdaniem
osobe to uwazamy, ze to wlasnie ona...
Czy to, ze czujemy sie szczesliwi, ze czujemy ze kogos kochamy jest tylko
zbiegiem okolicznosci???? Co powoduje takie a nie inne nasze uczucia - czy
sa one calkowicie slepe i przypadkowe??????????
Nie wiem, czy potrafie przekazac pisemnie to, o co mi chodzi - jak
zalapliscie to prosze o komentarz.....
Łukasz

--
--
Geocentryk
"Aby być człowiekiem trzeba mieć klasę"
Mnie niestety jej brak.


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-06-06 20:27:44

Temat: Re: Hhhhhhhmmmmmmm?!?!
Od: a...@...sygnaturce (Jan Kozlowski) szukaj wiadomości tego autora

On Œr 06 cze 2001 08:39:41p "Geocentryk" <g...@w...pl> wrote in
news:9flu3s$a7o$2@news.tpi.pl

>Pzeciez najprawdopodobniej tej wlasciwej osoby nigdy nie zobaczymy na
>oczy ani nawet o niej nie uslyszymy..

A co rozumiesz pod pojeciem "wlasciwa osoba"? Chodzi Ci po prostu o
osobe, w ktorej sie mozna zakochac i byc z nia szczesliwym? Takich osob
moze byc wiecej niz jedna, jednak jak sam stwierdziles swiat jest duzy i
prawdopodobienstwo spotkania innej jest male. Dlatego wydaje nam sie, ze
spotkalismy wlasnie te jedna i jedyna :)

Pozdrawiam

--
[=] http://www.ufo.fr.pl <=> Fidonet: 2:480/112.4 [=]
[=] e-mail: avatar[@]data.pl <=> PGP key ID: 0x61409C8A [=]

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-06 20:29:58

Temat: Re: Hhhhhhhmmmmmmm?!?!
Od: "cekanofil" <c...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Geocentryk <g...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:9flu3s$a7o$...@n...tpi.pl...
> Nie wiem czy ktokolwiek z Was zwrocil uwage na zwiazki jakie sam
> przezywa czy na zwiazki w jego otoczeniu. Wiekszosc zwiazkow zawieraja
> ludzie, ktorzy albo sie znaja dosc dlugo, albo pochodz oboje z jednego
> miejsca zamieszkania (wsi, miasteczka, miasta)..etc Rozszerzajac - miejsce
> zamieszkania mozna percepowac rowniez jako gmine, wojewodztwo i nawet
> kraj...
Wydaje mi sie, że chodzi o to, że trudno zwiazać się z osobą, której
sie nie zna i która przebywa w innym otoczeniu.
> Tak wiec spotyka sie dwoje ludzi (mieszkajacych w poblizu siebie) i
> czuja, ze sa razem szczesliwi etc....Ale czy szczescie to nie jest
smieszne.
> Biorac pod uwage, ze ludnosc (chocby na przykladzie) Polski stanowi około
> 0,00 (7) populacji swiata - to skad mozemy byc pewni, ze trafilismy akurat
> na wlasciwa osobe i bedziemy z nia szczesliwi??????? Pzeciez
> najprawdopodobniej tej wlasciwej osoby nigdy nie zobaczymy na oczy ani
nawet
> o niej nie uslyszymy..
Wierzę, że tych właściwych osób może być wiele. Wierzę, że wiele w tym
najlepszym sensie : że jeżeli znajdzie się już jedną z nich, to ona będzie
juz tą jedną jedyną na zawsze, pozostałe przestaną się liczyć. A ta wielość
po prsotu zwielokrotnia szanse nasze i innych na szczęście.
> Co zatem powoduje nami, ze gdy znajdziemy te "wlasciwa" naszym zdaniem
> osobe to uwazamy, ze to wlasnie ona...
Chemia, siła wyższa, nasze rozpaczliwe pragnienie szczęścia , które
wybiera sobie na ofiarę tę właśnie osobę? Któż to wie...
> Czy to, ze czujemy sie szczesliwi, ze czujemy ze kogos kochamy jest tylko
> zbiegiem okolicznosci???? Co powoduje takie a nie inne nasze uczucia - czy
> sa one calkowicie slepe i przypadkowe??????????
Gdybyśmy to wiedzieli, jakże ta najważniejsza sprawa byłaby prosta. Co
byłoby dobre i złe zarazem...



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-06 20:31:39

Temat: Re: Hhhhhhhmmmmmmm?!?!
Od: "cekanofil" <c...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Geocentryk <g...@w...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:9flu3s$a7o$...@n...tpi.pl...
> Nie wiem czy ktokolwiek z Was zwrocil uwage na zwiazki jakie sam
> przezywa czy na zwiazki w jego otoczeniu. Wiekszosc zwiazkow zawieraja
> ludzie, ktorzy albo sie znaja dosc dlugo, albo pochodz oboje z jednego
> miejsca zamieszkania (wsi, miasteczka, miasta)..etc Rozszerzajac - miejsce
> zamieszkania mozna percepowac rowniez jako gmine, wojewodztwo i nawet
> kraj...
Wydaje mi sie, że chodzi o to, że trudno zwiazać się z osobą, której
sie nie zna i która przebywa w innym otoczeniu.
> Tak wiec spotyka sie dwoje ludzi (mieszkajacych w poblizu siebie) i
> czuja, ze sa razem szczesliwi etc....Ale czy szczescie to nie jest
smieszne.
> Biorac pod uwage, ze ludnosc (chocby na przykladzie) Polski stanowi około
> 0,00 (7) populacji swiata - to skad mozemy byc pewni, ze trafilismy akurat
> na wlasciwa osobe i bedziemy z nia szczesliwi??????? Pzeciez
> najprawdopodobniej tej wlasciwej osoby nigdy nie zobaczymy na oczy ani
nawet
> o niej nie uslyszymy..
Wierzę, że tych właściwych osób może być wiele. Wierzę, że wiele w tym
najlepszym sensie : że jeżeli znajdzie się już jedną z nich, to ona będzie
juz tą jedną jedyną na zawsze, pozostałe przestaną się liczyć. A ta wielość
po prsotu zwielokrotnia szanse nasze i innych na szczęście.
> Co zatem powoduje nami, ze gdy znajdziemy te "wlasciwa" naszym zdaniem
> osobe to uwazamy, ze to wlasnie ona...
Chemia, siła wyższa, nasze rozpaczliwe pragnienie szczęścia , które
wybiera sobie na ofiarę tę właśnie osobę? Któż to wie...
> Czy to, ze czujemy sie szczesliwi, ze czujemy ze kogos kochamy jest tylko
> zbiegiem okolicznosci???? Co powoduje takie a nie inne nasze uczucia - czy
> sa one calkowicie slepe i przypadkowe??????????
Gdybyśmy to wiedzieli, jakże ta najważniejsza sprawa byłaby prosta. Co
byłoby dobre i złe zarazem...

cekanofil
''My life may not be lived for
myself alone''




› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-06 22:15:59

Temat: Re: Hhhhhhhmmmmmmm?!?!
Od: "matadori" <m...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

:)
tez sie kiedyś nad tym zastanawiałem i wyszedłem
od dwóch założeń:
Ludzie szybko się przyzwyczjają, dostosowują, itd.
i jakby to powiedzieć - Tego kwiata to pół świata :)

Chodzi mi o to, że bardzo trudno znaleść osobę 100% odpowiadającej
naszemu ideałowi, trzeba mieć niebywałe szczęście ...
natomiast osób które mają to "coś" co nas do nich w jakiś sposób przyciąga
jest
wiele i do innych cech które widzimy w tej drugiej osobie
niekoniecznie wymarzonych :) się przyzwyczajamy jakoś z tym żyjemy.

I tym sobie tlumacze, że większość osób udaje się w obrębie 100 km
do swojej ukochanej .... :)

Wszyskim którzy mają dalej życzę wszystkiego dobrego! Wytrwałości !!!


matadori


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-07 08:21:43

Temat: Re: Hhhhhhhmmmmmmm?!?!
Od: "... z Gormenghast" <p...@p...promail.pl> szukaj wiadomości tego autora


Geocentryk w news:9flu3s$a7o$2@news.tpi.pl...

(...)
> Tak wiec spotyka sie dwoje ludzi (mieszkajacych w poblizu siebie) i
> czuja, ze sa razem szczesliwi etc....Ale czy szczescie to nie jest smieszne.
> Biorac pod uwage, ze ludnosc (chocby na przykladzie) Polski stanowi około
> 0,00 (7) populacji swiata - to skad mozemy byc pewni, ze trafilismy akurat
> na wlasciwa osobe i bedziemy z nia szczesliwi???????

Pewnie tajemnica tego fenomenu ;) tkwi w czułości ludzkich przyrządów służacych
pomiarowi stanu zakochania ;)). Spójrzmy na istotę ludzką (załóżmy męską) jak
na cyborga. Okazuje się, że jest on wyposażony w kamery i czujniki wyposażone
w programy do wyszukiwania partnerki. A szuka jej metodą przyrównywania tego
co spotyka wokół siebie do zapisanych w nim wzorców. Każde "przyrównanie"
charakteryzowane jest stopniem tolerancji, dopuszczalnym błędem czy też nazwijmy
to - progiem czułości. Gdyby próg ten był za wysoki, bliski 100% zgodności,
szanse na sukces byłyby bliskie zara. Gdyby progu nie było wcale - cyborg
po napotkaniu pierwszego dowolnego obiektu doznałby zakochania.
Praktycznie progi (gdyż każde istniejące kryterium posiada własny próg czułości)
ustawiają się same tak, aby cel został osiagnięty. Z reguły są więc na poziomie
70-90% zgodności a trudność cyborga polega na tym by uzyskać zgodność we
wszystskich kryteriach jednocześnie (patrz kombinatoryka). Im bardziej rozbudowany
cyborg, tym zadanie jest trudniejsze. Niemniej, gdy sukces nie przychodzi zbyt długo,
następuje autoregulacja i obniżanie progów, gdyż głównym napędem całej akcji
jest konieczność dokonania replikacji (fragment kodu wpisany w każdego cyborga
przez matkę naturę lub boga - jak kto woli).

Wniosek jest taki, że w promieniu kulturowym cyborga (gdzie automatycznie
spełniane są kryteria zgodności dotyczace zwyczajów, norm, reguł powszechnych
w danej społeczności), znajduje sie teoretycznie całkiem sporo potencjalnych
partnerów, a ich "gęstość na kilometr kwadratowy" jest bezposrednio skorelowana
z jego mobilnością, a więc zdolnością do poruszania się i zawierania nowych
znajomości.

I tak - równie wielkich zakochań doznają mieszkańcy małej, górskiej, całkowicie
odciętej od swiata wioski (gdzie ubocznym skutkiem replikacji wsobnej będą
określone degeneracje), jak i mieszkańcy wielomilionowej metropolii nie mający
szans na "przeczesanie" wszystkich potencjalnych partnerów, niemniej nie cierpiacych
wcale z tego powodu na rozstrój nerwowy;).


> Czy to, ze czujemy sie szczesliwi, ze czujemy ze kogos kochamy jest tylko
> zbiegiem okolicznosci???? Co powoduje takie a nie inne nasze uczucia - czy
> sa one calkowicie slepe i przypadkowe??????????

Nic podobnego. Są one wypadkową naszych predyspozycji osobniczych, czymś
z czego nie zdajemy sobie w ogóle sprawy, gdyz całością zajmuja się automaty w nas
wpisane. A automaty te maja na celu jedno - minimalizację kosztów replikacji.
Gdyby więc dobór partnerów był całkowicie przypadkowy - powodzenie w postaci
udanego potomstwa byłoby również przypadkowe. Na taką niecelową działalność,
będącą praktycznie marnotrawieniem sił i srodków, matka natura (bóg) nie może
sobie pozwolić.


> Nie wiem, czy potrafie przekazac pisemnie to, o co mi chodzi - jak
> zalapliscie to prosze o komentarz.....
> Łukasz
> Geocentryk

I całe szczęście, że tylko geo.... ;))

--
serdeczności
Allfređ
~~~~~~~~~
PS1. Wydaje mi sie, ze wątek ma pewien zwiazek z problemem Scyzora opisanym
w "Wakacje a szantaż emocjonalny". Uwadze miłego Scyzoryka polacałbym zwrot
** minimalizacja kosztów replikacji** ;)).


PS2. Tych dla których kryteria estetyczne maja znaczenie proszę o ustawienie we
własnych
czytnikach parametru "wrap text" na 100 i "ręczną" kontrolę nad długością linii
własnych
tekstów. Wówczas wszelkie cytaty nie będą kaleczyć oczu czytających tak jak to sie
znów
obecnie często dzieje (szczegóły w www.psphome.prv.pl - reguły/netykieta).

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-07 09:52:46

Temat: Re: Hhhhhhhmmmmmmm?!?!
Od: Joanna <c...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

in article 9flu3s$a7o$...@n...tpi.pl, Geocentryk at g...@w...pl wrote on
6-06-01 20:39:

> Zastanawiam sie nad pewna kwestia.
> Mysle ostatnio duzo o szczesciu w zwiazkach miedzy ludzmi. Zdziwilem sie
> gdy dojrzalem sytuacje dosc powszechna a chyba calkowicie bezsensowna - i o
> tym pisze ponizej.
> Nie wiem czy ktokolwiek z Was zwrocil uwage na zwiazki jakie sam
> przezywa czy na zwiazki w jego otoczeniu. Wiekszosc zwiazkow zawieraja
> ludzie, ktorzy albo sie znaja dosc dlugo, albo pochodz oboje z jednego
> miejsca zamieszkania (wsi, miasteczka, miasta)..etc Rozszerzajac - miejsce
> zamieszkania mozna percepowac rowniez jako gmine, wojewodztwo i nawet
> kraj...
> Tak wiec spotyka sie dwoje ludzi (mieszkajacych w poblizu siebie) i
> czuja, ze sa razem szczesliwi etc....Ale czy szczescie to nie jest smieszne.
> Biorac pod uwage, ze ludnosc (chocby na przykladzie) Polski stanowi około
> 0,00 (7) populacji swiata - to skad mozemy byc pewni, ze trafilismy akurat
> na wlasciwa osobe i bedziemy z nia szczesliwi??????? Pzeciez
> najprawdopodobniej tej wlasciwej osoby nigdy nie zobaczymy na oczy ani nawet
> o niej nie uslyszymy..
> Co zatem powoduje nami, ze gdy znajdziemy te "wlasciwa" naszym zdaniem
> osobe to uwazamy, ze to wlasnie ona...
> Czy to, ze czujemy sie szczesliwi, ze czujemy ze kogos kochamy jest tylko
> zbiegiem okolicznosci???? Co powoduje takie a nie inne nasze uczucia - czy
> sa one calkowicie slepe i przypadkowe??????????
> Nie wiem, czy potrafie przekazac pisemnie to, o co mi chodzi - jak
> zalapliscie to prosze o komentarz.....
> Łukasz
>

Nie wiem, ale zaczyna mnie naprawde zadziwiac to myslenie magiczne o
androgynicznym cudzie, o dwoch polowkach jablka etc. Nauczmy sie kochac
siebie i ludzi i nie czekajmy na ksiezniczki albo ksiazat z bajek: tego
jedynego! To dosyc egoistyczne uznawac, ze tyko jeden czlowiek, czy nawet
0,000iles tam procenta populacji to ludzie, ktorych mozna kochac - idealy.
Jakie kurka wodne idealy? Ludzie sie zmieniaja, dojrzewaja, zloszcza,
choruja. My tez.
Uczucia nie powinny byc slepe i przypadkowe - jezeli tak, to sa jak
zwierzecy instynkt.
Istnieje cos takiego jak wzajemna atrakcyjnosc, podobna hierarchia wartosci,
podobna wrazliwosc. Ale nie jedna magiczna osoba, ktora jest nam zapisana w
gwiazdach.
Czesto slychac pytania: "skad mam wiedziec, ze to wlasnie ta/ten
jedana/jedyny?". Potrzebne jest dokonanie wyboru, bo z gwiazd i przepowiedni
odpowiedzi nie dostaniemy.
Nie uwazam sie za cynika - wprost przeciwnie. Romantyczny paradygmat jest wg
mnie neurotyczny i deterministyczny. Wydaje nas na lup naglych, niestalych
emocji - bardzo silnych, niezapomnianych, ale nietrwalych.

Pozdrawiam,
Joanna

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-07 10:39:33

Temat: Odp: Hhhhhhhmmmmmmm?!?!
Od: "Marek N." <m...@p...wp.pl> szukaj wiadomości tego autora


Joanna <c...@p...onet.pl> napisała m.in.:

> Jakie kurka wodne idealy? Ludzie sie zmieniaja, dojrzewaja, zloszcza,
> choruja. My tez.

Dokladnie tak IMHO :-)
Jak wazne wydaje mi sie to, jakim samemu sie jest w czasie tworzenia sie
zwiazku. To jaki jestem decyduje o tym jakich ludzi bede uwazal za
atrakcyjnych do trwalego zwiazku i jacy ludzie beda mnie uwazali za osobe
atrakcyjna pod tym katem.
Czesto slyszymy, jaki bylem slepy, ze taka to a taka wzialem sobie za zone.
Uwazam ze problem byl w obu osobach. Zapewne gdyby sie nie spotkali na tym
swiecie, to ona przyciagnela by podobna osobowosc jak ten mowiacy te slowa i
zwiazek pewnie tez by strasznie skrzypial oraz mowiacy pewnie zwiazalby sie
z osobo o podobnej osobowosci, jak ta krytykowana zona.
Osoba pracujac nad soba, zmieniajac swoja wizje swiata zmienia IMHO grupe
potencjalnych partnerow.
A jesli zwiazek juz funkcjonuje, to potrzeba umiejetnosci wzajemnego
sluchania sie, uczciwosci, odpowiedzialnosci i szacunku. A ze czasem
tolerancja jest niezbedna? Oczywiscie... I wydaje mi sie, ze przez uczciwego
partnera nie bedzie naduzywana...

> Istnieje cos takiego jak wzajemna atrakcyjnosc, podobna hierarchia
wartosci,
> podobna wrazliwosc. Ale nie jedna magiczna osoba, ktora jest nam zapisana
w
> gwiazdach.
Atrakcyjnosc, hierarcha wartosci, wrazliwosc - wazne by to wszystko we
wzglednie duzym stopniu mozna bylo skupic w jednej osobie. Oczywiscie z
wzajemnoscia...
Sadze, ze wiedzac, ze nie szuka sie idealu to moze to czasem pojawic sie
"samo"... Czesto zycie przynosi dobre rozwiazania, tylko trzeba byc na nie
przygotowanym.
Serdecznosci
Marek


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-07 10:55:04

Temat: Re: Hhhhhhhmmmmmmm?!?!
Od: "Gwidon S. Naskrent" <n...@s...pl> szukaj wiadomości tego autora

On Thu, 7 Jun 2001, ... z Gormenghast wrote:

> cyborg, tym zadanie jest trudniejsze. Niemniej, gdy sukces nie przychodzi zbyt
długo,
> następuje autoregulacja i obniżanie progów, gdyż głównym napędem całej akcji

U cyborga? Trzebaby to wpierw mu zaprogramować, chociaż nie wiem czy to
rozsądne, bo ludzie w takich sytuacjach zwykle nie obniżają swoich
wymagań, a jeśli ktoś obniża, to chyba musiał od początku być niezbyt
wybredny.

> w danej społeczności), znajduje sie teoretycznie całkiem sporo potencjalnych
> partnerów, a ich "gęstość na kilometr kwadratowy" jest bezposrednio skorelowana
> z jego mobilnością, a więc zdolnością do poruszania się i zawierania nowych
> znajomości.

No tak, ale ludzie to nie cyborgi i działa na nich pewna inercja, siła
inhibicyjna, czy jak to nazwiesz. Tylko nieliczne jednostki są w stanie
przeczesać całą lokalną populację pod względem partnerów, większość
zadowala się tym co stanie im na drodze.

> szans na "przeczesanie" wszystkich potencjalnych partnerów, niemniej nie
cierpiacych
> wcale z tego powodu na rozstrój nerwowy;).

Ponieważ oni wcale tego nie chcą, ale jeśliby cyborga na to
zaprogramować... nie wiadomo czy cyborgi nie mają nerwic :)

> PS2. Tych dla których kryteria estetyczne maja znaczenie proszę o ustawienie we
własnych
> czytnikach parametru "wrap text" na 100 i "ręczną" kontrolę nad długością linii
własnych
> tekstów. Wówczas wszelkie cytaty nie będą kaleczyć oczu czytających tak jak to sie
znów
> obecnie często dzieje (szczegóły w www.psphome.prv.pl - reguły/netykieta).

Przyganiał kocioł garnkowi. Właśnie chciałem napisać że masz - nie od
dzisiaj - za długie linie, ale po twoim wywodzie ręce opadają.

PS. W kwestii długości linii polecam lekturę netykiety.

--
GSN

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-07 11:04:46

Temat: Re: Hhhhhhhmmmmmmm?!?!
Od: "cbnet" <c...@w...pl=NOSPAM=> szukaj wiadomości tego autora

Joanna:
> Nie wiem, ale zaczyna mnie naprawde zadziwiac...

Irytowac?
Wiesz, masz racje, tylko nie nalezy tak bardzo sie
przejmowac tymi kalkulacjami. Co najwyzej moga one
swiadczyc o pewnej niezwyklosci w kwestii zainwestowania
uczuc w osobe z 'zadziwiajaco odpowiednimi' cechami
osobowosciowymi, czyli o niezwyklosci uczuc tak w ogole.

Pozdrowka,
Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 ... 4


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

alienacja a intymność
psycholog
Ostateczne rozstrzygnięcie
potrzebna Wasza pomoc
choroba sieroca

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?
Sztuczna Inteligencja

zobacz wszyskie »