Data: 2006-10-06 09:08:26
Temat: Re: Horokopy, czyli dlaczego nieracjonalne może być całkiem sensowne
Od: "elGuapo" <e...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Dostales jakiejs sraczki pisarskiej. Na poczatku jeszcze myslalem, by na
> to wszystko odpowiedziec, ale im wiecej tego przeczytalem, tym bardziej
> mi sie odechciewalo. To jest taki stek pierdolenia, klamstw, insynuacji,
> przeinaczen, demagogii, urojen, propagandy, bzdur oczywistych nawet dla
> absolwentow pierwszejn klasy szkoly specjalnej, ze naprawde nie warto
> sie do tego odnosic. Nie warto, bo dobitnie ukazuje, ze autor tych
> wypocin jest chorotkim, oderwanym od rzeczywistosci maniakiem,
> obsesyjnym propagandzista i fanatykiem, a do takiego scierwa to nie
> dotrze zaden argument oprocz silowego. A z drugiej strony, nie wierze,
> by ktokolwiek na tej grupie uznal Twoje "racje", wiec nie widze tez
> sensu pisania dementi do Twoich "argumentow". One sie samoobalaja swoim
> porazajacym idiotyzmem. Tak wiec olewam Ciebie i Twoje majaki cieplym
> moczem.
>
Jakbyś tego nie woalował rejterujesz przed niemożliwą bez
samoośmieszenia się próbą obalania obserwacji rzeczywistości
kolejnymi lewackimi astronomicznymi rojeniami.
>
> Jeszcze kiedys napisze dementi do nonsensow i klamstw, ktore wyrzygales
> na temat homofobii i homoseksualizmu,
Eeee tam - to akurat było najmniej istotne, a tylko wyfiltrowane przez
ten ekscentrykopędny zespół Aspergera zapewne.
W jakimś filmie przedstawiono scenę opowiadania przez bohatera
dowcipu o tym, jak to branzoletka ześlizguje się z dłoni na kostkę
u nogi. Wszyscy się śmieją (choć dowcip oczywiście nie jest
najwyższych lotów), ale jeden ze słuchaczy zamiast 'wyczuć komizm'
zachodzi w głowię próbując dociec jak ta branzoletka się z tej
dłoni na te kostę zsunąć zdołała nie 'wyczuwając' zupełnie o co
właściwie w dowcipie chodzi. Ty postępujesz podobnie - nie
rozgraniczasz wątku głównego od barokowych ozdobników, czy
wtrąceń nabuzowując się obalaniem na prędce skleconych podpórek,
które mają za zadanie być li-tylko pobieżną ilustracją problemu,
czy też jego szalenie uproszczonym modelem, a nie osobnym problemem,
co jak sądzę swoje źródło ma w zespole, na który cierpisz.
BTW - nie masz trudności z percepcją filmów na przykład? Mam w
swojej bujnej karierze doświadczenia montażu materiałów filmowych i
znam co nieco elementarz języka filmowego. Montaż ma m.in służyć
redukowaniu dłużyzn. Zamiast pokazać 5 minut przybywania bohatera do
domu (przyjazd samochodem, zaparkowanie go, wysiadanie, wchodzenie po
schodach, otwierani drzwi blah, blah, blah) redukuje się to do kilku
migawek, z których umysł rekomponuje bez problemu całość. Ot np.
ujęcie wchodzenia mężczyzny po schodach po którym następuje
ujęcie sięgania dłonią do klamki indukuje oczywiście u widzów
domniemanie, iż owa dłoń to dłoń człowieka wchodzącego w
poprzedzającym ujęciu po schodach. Ty zaś zdajesz się mieć
problemy z takimi właśnie 'naturalnymi' domniemaniami, które nasz
umysł dokonuje niezliczoną ilość razy codziennie, co powoduje, że
dyskutowanie na tematy na które nie masz pod ręką możliwej do
wygenerowania algorytmicznego odpowiedzi (sięgając jedynie po
weryfikowalne naukowo źródła) jest taka ... męcząca ... jak
pływanie w smole. W podanym przeze mnie powyżej przykładzie: masz
problemy z tym 'naturalnym' domniemaniem, że dłoń sięgająca do
klamki to dłoń człowieka wchodzącego po schodach, tylko rozbijasz
wątek narracji jakimiś 'nienaturalnymi' dywagacjami w rodzaju - czyja
jest ta dłoń sięgająca do klamki?
No, ale to nie przygana bynajmniej. Twoja dociekliwość i
niestandardowość spojrzenia może dać doskonałe owoce w pewnych
dziedzinach - z których nauka ścisła wydaje się doskonałym
kandydatem, ale za to jest nienaturalna i powoduje zgrzyty z otoczeniem
w innych oraz rozbrajającą infantylność spojrzenia na niektóre
mechanizmy rzeczywistości.
(...)
>
> Zauwaz, ze na tej grupie wlasciwie nikt poza mna nie znizyl sie do
> dyskusji z Toba.
Może dlatego, że:
1) to grupa psychologiczna, zaś ja - niestety (mea culpa) - w
większości odnoszę się do polityki, moralności, ekonomii i innych
dziedzin z psychologią mało mających wspólnego
2) jak to napisał był Sławek większość jednak umie czerpać
bezpośrednio z natury i to, że urzędas i polityk dbają przede
wszystkim o pomyślność własną, przedkładając ją nad powierzone
im zadania (a właściwie przekuwając twórczo korupcją nieoptymalny
sposób rozwiązywania im zadań na pomyślność własną), bo owa
natura aż nadto przykładów na to dostarcza. De facto więc zgadzają
się ze mną - choć oczywiście w znacznie bardziej stonowany sposób.
Zwykle zabieramy głos, aby wyrazić swój sprzeciw, a nie aprobatę -
szczególnie na forach dyskusyjnych - przyklaśniecie wypowiedzi nic
nowego do dyskusji przecież nie wnosi.
(...)
EG
|