Powiedziałabym po pierwsze mojej siostrze co o tym sądzę, po drugie
jej koleżance, niech znajdzie sobie kogos innego kto da jej żałosne
alibii.
A jesli sprawa sie rypnie, czyli nadejdzie "w razie co", to absolutnie
nie kryłabym nikogo, ze bywa u mnie, skoro nie bywa. W sprawy zdrady
jednak bym się kompletnie nie mieszała.