Data: 2012-02-22 21:14:19
Temat: Re: Incepcja
Od: Ikselka <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 22 Feb 2012 21:34:23 +0100, medea napisał(a):
> W dniu 2012-02-22 18:03, Ikselka pisze:
>> Dnia Wed, 22 Feb 2012 16:23:04 +0100, zażółcony napisał(a):
>>
>>> Co, do diaska ma wspólnego seks małżeński podczas owulacji z
>>> rozpychaniem się łokciami pośród głodujących ????
>>
>> No wiesz, skoro ci "głodujący" w jakiś sposób zależą od Twego...
>> hmmm...apetytu...
>
> To może jaśniej - kto cierpi w czasie takiego seksu?
Nie w czasie, a w następstwie - poczęte niechciane dziecko.
Mowa była o niestosowaniu antykoncepcji jako (rzekomym) wrogu satysfakcji z
seksu - w czasie owulacji, wtedy kiedy akurat kobieta ma największa ochotę
i są najlepsze warunki, seks odpada.
Bo fakt załosnego sprowadzania seksu małżeńskiego jedynie i koniecznie do
immisio penis to już nawet pominę litościwym milczeniem...
Długo byłoby pisac - przeczytaj wcześniejsze posty.
>
>> Odpowiedzialność za skutki swej aktywności seksualnej to jest
>> obciążenie, masz rację. Bo małżeństwo to nie je-bajka. A że sobie
>> je-bajkowo niektórzy wyobrażają... Cóż, zachodzi pytanie, PO CO się
>> żenili, skoro im na "wolności" było lepiej pod tym względem...
>
> To "na wolności"* wolno w czasie owulacji?
Mowa była w ogóle o seksie małżeńskim jako tym gorszym, bo nie wolno, kiedy
się najbardziej "chce" (żtp spłycając, ale niewiele tym ujmując wypowiedzi
oryginalnej...) - i to nie ja taką sugestię wniosłam.
> * Fajne sformułowanie, mogłabym się przyczepić tak jak Ty do mojej
> "własnej córki", ale nie zrobię tego, bo jestem dziś łaskawa. ;)
Mogłabyś - ale tylko w wyniku niezrozumienia.
--
XL
|