Data: 2000-08-09 16:43:58
Temat: Re: Inna prawda o milosci
Od: "DeStroyer" <z...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik spider <s...@c...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3...@n...vogel.pl...
> Owszem mozna 'zrobic jakiejs panience bachora', ale natura wie, ze ten
> 'bachor' bedzie 'lepszy' (pod wzgledem gatunkowym) jesli powstanie z
> udzialem milosci. To przez milosc pozniej wychowujesz tego 'bachora', a
> natura sie w ten sposob zabezpiecza, ze maly nie zostanie porzucony.
Jeden jest wychowywany przez milosc i zostaje bandyta.
Inny jest wychowywany przez dom dziecka i zostaje porzadnym czlowiekiem.
Korelacja jest wiec watpliwa. Znalem dzieci wychowywane bez rodzicow,
ktore "gatunkowo" byly na wysokim poziomie. Nie sadze, zeby natura
wyposazajac czlowieka w "milosc" miala cokolwiek na mysli. Psy
nie znaja "milosci" w ludzkim rozumieniu (tak przynajmniej podejrzewam;),
ale jakos tam ich gatunek sie trzyma.
Milosc jest zreszta w gruncie rzeczy zbyt idiotycznym uczuciem, zeby
"natura" mogla przypuszczac, ze stosujac ja zachowa nasz gatunek ;)))
Skoro z milosci mozna popelnic morderstwo albo samobojstwo, to
jak to sie ma do zachowania gatunku? Rozsadna natura wymyslila
by to tak, zeby kazda milosc byla szczesliwa, a jednak tak nie
jest. Jesli np. ktos kocha jakas kobiete bo jest piekna, to znow - jak to
sie
ma do zachowania gatunku? Jesli 120 facetow kocha sie w jednej
kobiecie, a w innych nikt jakos sie nie zakochuje, to gdzie tu zachowanie
gatunku? Mamy przypuszczac, ze piekne kobiety w ktorych kocha sie
spora czesc populacji mezczyzn uwazajac je za swoj ideal sa jakimis
wyjatkowymi okazami samic, ktorych dzieci beda "lepsze" od
dzieci innych samic? Historia pokazuje, ze tak nie jest. Itd.
JGrabowski
|