Data: 2005-12-09 09:39:44
Temat: Re: Inteligencja a dyskotekowe laski.
Od: "Slawek [am-pm]" <sl_d(na)gazeta_pl@tutaj.nic>
Pokaż wszystkie nagłówki
"PowerBox" <p...@w...pl> napisał w wiadomości
news:dn9td5$pf9$1@atlantis.news.tpi.pl...
> [...] Najbardziej
> zdumiewający w tym wszystkim jest fakt, że dziewczyna nie decyduje czy jej
> się facet seksualnie podoba czy nie - to zależy od faceta task samo jak
> facet nie decyduje o tym, że jakaś dziewczyna wyzwala w nim pożądanie.
Jak dla mnie - nie ma w tym nic zdumiewającego. Dodałbym
w ogólności, że nikt nigdy i w jakiejkolwiek sprawie - tak wprost
i osobiście - nie decyduje, czy mu się coś podoba czy nie podoba.
Warto przez moment zastanowić się, co to właściwie znaczy, że
ktoś o czymś decyduje. Jaka część "struktury umysłowej" delikwenta
podejmuje decyzję oraz czego zwykle dotyczą decyzje.
W każdym razie upodobania nie należą do zakresu potocznie
rozumianego podejmowania decyzji. W przeciwnym wypadku
doprowadziłoby to do dziwacznych, zapętlonych konstrukcji
w rodzaju: "Teraz chcę chcieć szczupłą blondynkę (i chcę, abym
nie chciał żadnej innej), a od jutra wieczorem będę chciał
piersiaste brunetki".
Pragnienia, pożądania, podobania się można w sobie odkryć,
próbując, wąchając czy w jakikolwiek inny sposób próbkując
rozmaitości. Nic nie trzeba kombinować, o niczym decydować,
chcice i antychcice - chcąc nie chcąc - same się ujawnią.
Zapożyczając sformułowanie od Przemysława Dębskiego
napisałbym, że podświadomość podsuwa świadomości
mięsko na pożarcie. Z kolei zapożyczając od siebie samego
napisałbym, że w ten sposób ujawnia się "program na życie",
zapisany w genach, przetworzony przez zbudowany na ich
podstawie układ nerwowy, uruchamiany w stosownych
momentach, i prowadzący delikwenta - jak po sznurku -
od kołyski po grób.
Wszystko pięknie i ładnie, ale faktem jest, że bardzo często
ludzie nie chcą niektórych swoich chęci czy upodobań.
Conajmniej bynajmniej oraz wszakże a jakże, nie chodzi tu jednak
o ujawniającą się nadrzędność świadomości czy tak zwanej
wolnej woli, tylko o najzwyklejszą w świecie kolizję/sprzeczność
pomiędzy różnymi (wbudowanymi i zastanymi) chęciami. Ktoś na
przykład lubiałby sobie pofolgować z dziećmi, ale jednocześnie
nie lubiałby być bity kijem po głowie czy zamykany w więzieniu.
Właściwie znów nie ma nad czym się zastanawiać (z punktu
widzenia osobnika z ujawniającymi się sprzecznościami),
wygrywa mocniejsze, silniej manifestujące się pragnienie.
A co zrobić z tą chęcią, która przegrała w rywalizacji? Jak
ją wyłączyć/zneutralizować/wykasować/przeprogramować,
aby nie bruździła i nie przeszkadzała w życiu? W takiej sytuacji
wzywamy na pomoc PowerBoxa. ;-)
Nawiasem mówiąc, poczucie przyzwoitości czy głos sumienia
to też są jakieś tam chęci i pragnienia, tylko nieco bardziej
złożone/skomplikowane od prostych chuci oraz później
wyewoluowane (dlatego są bardziej podatne na uszkodzenia
czy zakłócenia, na przykład alkoholem). "Chcę postępować
przyzwoicie." Jeden ma takie chętki, drugi nie ma. I nic tu
nie można zrobić z wybrakowanymi egzemplarzami. Moje
zalecenie: wykryć, oznakować, odizolować, zlikwidować.
--
Sławek
|