Data: 2007-06-01 14:03:00
Temat: Re: Ipod (mp3) metodą na mechaniczne odcięcie się od rzeczywistości - za GW
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
eTaTa; <f3npnv$uql$1@news.onet.pl> :
>
> Użytkownik "Flyer" <f...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
> news:f3ncq9$k9c$1@atlantis.news.tpi.pl...
> > eTaTa; <f3nbff$ubl$1@news.onet.pl> :
>
> Ok.
>
> Pamiętasz obrazki murzynów z radiem przy uchu?
> Nawet wtedy gdy to radio miało metr długości, i z 40 W (100muz.)
Jednym i na cały regulator. Znów to nie mp3 - dysonans musiał być i
czegoś brakowało z racji zróżnicowanego odbioru jednym i drugim uchem.
Zresztą obrazek jak obrazek, pochodził i odstawił pod ścianę, bo dłuższe
noszenie niewygodne.
> [...]
> Długo tocząca się piłka, czy wybuch. Z praktyki wiem, że jest to zupełnie
> inny świat
> dźwięków. MP3 niema z tym nic wspólnego, a nawet czysty zapis pełnocyfrowy.
> "takie zwroty" - jak "jestem muzyką" są uprawnione. Boję się, że jedną z
> przyczyn,
> tego nasilonego nieuświadomionego poszukiwania
> jest właśnie, nie wsłuchanie się w Tą harmonię, ale posiadanie_osiągnięcie
> substytutu.
> Kumasz? Co w wielu przypadkach jeśli nie ogłuchną, może wytworzyć w mózgu tą
> umiejętność.
> Ale to, jak z każdym substytutem. Jak z arszenikiem, może pomóc i otruć.
Kumam, kumam, co mam niekumać. ;) Sam za bardzo nie potrafię sobie
wyobrazić pewnych sytuacji/odpoczynku ze słuchawkami na uszach. I to nie
kwestia mojej ignorancji w temacie, bo i okres walkmana miałem za sobą i
słuchania radia, więc wiem czego nie potrafię sobie wyobrazić. ;)
> [...]
> To tracą Ci ze słuchawkami? Tracą? No, może nie, przesadziłbym.
> Sam zakładam słuchawki, bo chcę. I już. Moje psie prawo :-)
> Czasami po staremu "dam po Watach".
Niedoczytałeś artykułu. ;) Nie tracą czegoś, co można usłyszeć lub nie,
tracą możliwość stopniowego poznawania środowiska, przyzwyczajania się
do niego, reagowania na sytuacje konfliktowe tu i teraz. Zamiast tego
utwierdzają się w coraz większym przeświadczeniu, że istnieją oni,
później dużaaaaa pustka, a dopiero gdzieś w oddali inni.
Weźmy inną sytuację - mówię Ci coś, Ty, ponieważ musiałbyś czynnie wejśc
ze mną w konflikt, uciekasz od niego wkładając słuchawki i oddalając
się. Po jakimś czasie, po *samotnym_i_jednostronnym* rozważeniu
problemu, przychodzisz i mówisz "Nigdy mnie nie krytykuj, bo ...".
Ucieczka od sytuacji konfliktowej, tematu i być może własnej agresji.
> Ale odwróć sytuację. "jesteś dzieckiem", słyszysz "anielskie głosy"
> Toś świr. Klasyfikację masz zapewnioną. Duża część dzieci, nie rozumiejąc
> ucieka.
> Tak jak ucieka przed wszystkim czego rodzice nie akceptują. A co się kładzie
> konfliktem,
> z najukochańszą rodziną - jedyną wyrocznią. (teraz oprócz mediów).
> Później otoczenia. Później szkoła. Później tak samo uciekający znajomi,
> obcy, i cala reszta.
> Masz kółko zamknięte dla uciekinierów :-))
> Rondo lewoskrętne, jak mi tu podrzucił, pewien strasznie niewierzący w "moc
> krzyży" :-)))
> I, dziwić, się Anglikom? :-))
No i OK - dawniej też dzieci uciekały, ale nawet uciekając musiały się
stykać ze środowiskiem społecznym. Nawet nie chcąc przesiąkały powoli
cechami społeczeństwa, uczyły się w nim żyć, dostosowywać.
> Mam dużo do zarzucenia emitowanym dźwiękom.
> Ale tak samo mógłbym powiedzieć o innych aspektach życia.
> Jest jak jest. A każda ingerencja, musi być wyczulona ponad miarę, by nie
> pogarszała sytuacji.
> Ludzie różnią się. I nie tylko pojemnością żołądka.
> Długością owłosienia, czy stanem majątkowym. Umiejętnością wykorzystywania
> intelektu również.
> Ja uważam...że wszystko co stanowi istotę człowieczeństwa jest dostępne
> każdemu.
> A powodów niechęci, do zobaczenia czegoś więcej, jest tyle co ludzi.
> Uciekania. Uwarunkowań w przestrzeni społecznej, etc.
> i cała ta psychologia podstawowa.
A gdzie ja o ingerencji napisałem? ;) To jest raczej narzędzie
diagnostyczne (jeżeli chcesz koniecznie znajdywać dla niego zastosowanie
;) ) w sytuacji, kiedy ktoś przychodzi do Ciebie z problemem, a Ty
widzisz, że cały czas ma na uszach słuchawki. Wiesz wtedy, że to nie
tylko kwestia problemu, ale deficytu umiejętności samego
zainteresowanego.
To tak samo, jakby przyszedł do Ciebie jakiś zakapior jadący gorzałką i
zbolałym głosem, tudzież z miną niewiniątka, zaczął prosić Ciebie o
radę, co zrobić, żeby kobieta do niego wróciła, bo rzuciła go, a on nie
wie dlaczego. ;)
A w naszych realiach - przychodzi do Ciebie gościu ze słuchawkami na
uszach i skarży się, że nikt go nie lubi, że wszyscy go się czepiają i
są niedobrzy dla niego. Możesz z dużą dozą prawdopodobieństwa
stwierdzić, że i owszem jest tak, jak on opisał, ale dlatego, że
opisywany ucieka od sytuacji konfliktowych, od sytuacji w których musi
podjąć dyskusję, od wysłuchania innych i zajęcia stanowiska, które
mogłoby wpłynąć na jego ocenę w oczach innych. Póki jest młody i żyje w
środowisku spolaryzowanym, na ich i nas, gdzie my kieryjemy się
identycznymi pragnieniami, zachowaniami, wyznajemy te same wartości, to
jest fajnie. Ale w pewnym momencie życia, taka osoba zostaje sama, a
przeciw sobie ma całą masę różnych "onych", i wtedy zaczyna się problem.
Flyer
--
gg: 9708346
http://flyer.uczucia.com.pl/
|