Data: 2005-07-27 17:53:53
Temat: Re: Ja nie potrafie kochac?
Od: "Redart" <r...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Doker" <d...@w...pl> napisał w wiadomości
news:1122322140.098576.169800@g49g2000cwa.googlegrou
ps.com...
> Moja tabela znczen wyglada tak:
> zadurzenie - fizyczne zainteresowanie i idealizowanie.
> zakochanie - zadurzenie z duzym zaciekawieniem i aprobata psychiki
> celu zakochania (przypuszczalnej partnerki)
> przyjazn - psychiczna wiez, zrozumienie, zaufanie, oparcie.
> milosc - zakochanie z przyjaznia
> przywiaznie - przyjazn z przewazajacym podswiadomym strachem przed
> zmiana obecnego stanu rzeczy.
A nie byłbyś może skłonny wspomnieć w tej tabelce gdzieś o seksie ?
Bo jakaś taka zbyt ona wysublimowana intelektualnie.
To jak to jest z tym seksem i miłością ?
> To tak mniejwiecej.
>
> Chodzi tylko o to ze gdy mowie kocham nagle trafie do mnie pytanie (czy
> napewno) i wszystko sie redukuje do przyjazni i ewentualnie
> wzpolczucia.
>
> to naprawde glupie uczucie. Cos jakbys byl na wiezy, powiedzial
> "pieknie tu, dech w piersiach zapiera"
> a nastepnie zjechal winda na dól. Juz nie jest pieknie. Jest
> normalnie.
Ja tam widzę to tak: jakiś mały kompleksik w stylu "nie potrafię kochać"
a w podłożu mający "miłość to zbyt czysta sprawa, by był jej godzien
taki brudny parszywiec jak ja".
Nie idealizuj miłości (a może ... powiedz coś więcej o seksie).
Miłość czysta to wymysł religii, to z czym Ty masz do czynienia
to miłość ludzka. Nie traktuj miłości jako jakiegoś innego stanu
umysłu, który Cię odizoluje od Twoich wad i tego wszystkiego, co czujesz,
a co miłością nie jest i wydaje Ci się jakoś brudne.
Miłość jest tym, co przeżywasz, nie czymś innym. To, że masz problem
z tym, by utrzymać zainteresowanie jakąś osobą, czy też że ogólnie
przeżywasz jakieś rozterki - to nie jest jakiś kolejny, trudny egzamin,
który Ci ktoś z zewnątrz narzucił a teraz będzie wystawianie ocen ...
Na początek, stary, po prostu wyluzuj ;)
"milosc - zakochanie z przyjaznia" - no tak, może i tak, też tak myślę ...
Ale jak myślę o mojej żonie to jestem pewien, że ta definicja powyżej
to jednak jakaś taka zbyt różowa jest ... Bardziej by pasowała
do opisu mojej relacji z pluszowym misiem mojej córki ;)
Jeślibym dziś miał mówić o miłości, to barwy byłyby zdecydowanie inne.
I rzekłbym na koniec tyle: wszystko jest nietrwałe. W szczególności
to coś, co nazywa się różnymi formami "zakochania". To co się pojawia
- w końcu znika. To co się nie pojawiło a jest - będzie ;). Miłość
to raczej to co jest niż to co się pojawia, zainicjowane "jakimś tam
zakochaniem" ;).
|