Path: news-archive.icm.edu.pl!mat.uni.torun.pl!news.man.torun.pl!news2.icm.edu.pl!new
sfeed.tpinternet.pl!atlantis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "zwykly_facet" <z...@t...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Jak pomoc - chat
Date: Tue, 7 Oct 2003 21:30:31 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 91
Message-ID: <blv5he$5ua$2@atlantis.news.tpi.pl>
References: <bltv6m$l6n$1@nemesis.news.tpi.pl> <blu416$7l5$1@news.onet.pl>
<blu4ad$71k$1@atlantis.news.tpi.pl>
NNTP-Posting-Host: pb182.poznan.cvx.ppp.tpnet.pl
X-Trace: atlantis.news.tpi.pl 1065556336 6090 213.76.73.182 (7 Oct 2003 19:52:16 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Tue, 7 Oct 2003 19:52:16 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 5.50.4133.2400
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V5.50.4133.2400
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:232925
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Taki jeden" <t...@g...kom> napisał w wiadomości
news:blu4ad$71k$1@atlantis.news.tpi.pl...
> Skad? Skoro na chwile obecną zatracenie sie w tymjest tak duze ze
> zapomina sie nawet o innych sprawach? Ze dokonuje sie wyboru czat albo
> cos tam..... Cos tu chyba nie gra, no nie?
Masz racje - cos tu nie gra. Czat i wirtualni znajomi nie powinni byc
wazniejsi od tych, ktorych znamy na codzien, tak samo, jak nie powinno
przeszkadzac nam to w normalnym zyciu, ani w wykonywaniu naszych
podstawowych czynnosci/obowiazkow. Badz co badz (choc pewnie przez
niektorych tutaj zostane za chwile 'zaszczuty' ;) ) ludzie, ktorych nie
znamy osobiscie, albo znamy ich krotko, nie sa i nie powinni byc nam tak
bliscy jak Ci, ktorych znamy na codzien, a na pewno nie powinni byc dla nas
najwazniejsi. To forma oszukiwania samego siebie i ulegania zludzeniu, ze
mamy wielu przyjaciol. Problem jednak zaczyna sie wtedy, gdy nagle
znajdziemy sie w sytuacji, w ktorej bedziemy potrzebowali czyjejs pomocy -
czy to zachorujemy, czy z jakiegokolwiek innego powodu. Wowczas dopiero oczy
nam sie otwieraja i stwierdzamy, ze Ci nasi 'przyjaciele ' nie odwiedza nas
w szpitalu, nie przyniosa kwiatow, nie pozycza pieniedzy, nie popilnuja
dziecka, bo jest to albo fizycznie niewykonalne, albo nas po prostu nie
znaja na tyle, aby mogli nam tak zaufac. Dlatego tez takie znajomosci moim
zdaniem nie powinny byc traktowane AZ TAK powaznie, jak te nasze szare,
zwykle i codzienne znajomosci, jak ten na przyklad zapomniany i malo
atrakcyjny kumpel z piaskownicy, bo przeciez Ci z netu wydaja nam sie tacy
madrzy i wspaniali...... (nie znaczy to, ze niektorzy nie sa, ale nie w tym
rzecz teraz)
Nie zabieralbym glosu w tej sprawie, gdyby nie fakt, ze jeszcze niedawno ja
sam bylem uzalezniony od takich znajomosci, choc akurat nie od netu, a
raczej od telefonu komorkowego, za ktorego pomoca zostaly one nawiazane, a
doprowadzilo mnie to niemal do ruiny finansowej. Tak, tak - zatracilem sie w
nich do tego stopnia, ze nie potrafilem zapanowac nawet nad wlasnymi
rachunkami telefonicznymi! I brnalem w to, dopoki ktos nie uswiadomil mi, ze
Ci moi znajomi tak naprawde maja mnie w dupie. Zeby bylo smieszniej
najbardziej pomogla mi jedna z osob wlasnie tam poznanych, ale ona jedyna
sposrod mniej wiecej stu innych byla przy mnie od poczatku do konca i nie
odpuszczala tej znajomosci, choc inni juz dawno to zrobili. Zreszta wiele
innych ludzi takze mialo w tym swoj udzial, nie tylko ona, ale zapewniam, ze
nie bylo latwo z tego wybrnac...
Dlaczego ludzie pisza w takie miejsca i dlaczego zatracaja sie w tym, nie
potrafiac pozniej wybrnac i znalezc powodu, ani rozwiazania? A z tym to juz
roznie bywa. Na ogol dzieje sie tak dlatego, ze - wlasnie tak, jak napisala
Edyta - Ci ludzie wydaja nam sie blizsi, ulegamy zludzeniu anonimowosci, a
sam net daje nam jakies sztuczne poczucie bezpieczenstwa. Mozemy byc w stu
procentach soba i nie musimy sie tego wstydzic. Powodow jest zreszta wiele -
niektorzy tez szukaja w takich miejscach usprawiedliwienia dla siebie za
rozne swoje zyciowe niepowodzenia, z kolei jeszcze inni potwierdzenia
wlasnej wartosci, itd. Tak czy inaczej dopoki nie zrozumiemy tego "naszego"
powodu, ktory nas tak uzaleznil, nie bedzie nam latwo z tego wyjsc.
Ja mam to juz za soba, pozrywalem niemal wszystkie znajomosci tam zawarte, a
te ktore pozostaly, utrzymuje za w formie listownej lub poprzez net i to tez
wylacznie wtedy, gdy mam na to czas, a wiec Ci znajomi sa jakby na drugim
miejscu, ale niestety moje zycie i moje podstawowe - biezace i REALNE -
sprawy sa dla mnie najwazniejsze. To takie jakby rozgraniczenie na to, co
wazne, mniej wazne i mniej wazne, bez niego jednak trudno zapanowac nad
netowymi znajomosciami, a czasem nawet i nad wlasnym zyciem. Z biegiem czasu
czlowiek przestaje wierzyc w to, ze wogole mozna / da sie wrocic do
"normalnosci", a taki brak wiary jest juz naprawde zabojczy. Trzeba przede
wszystkim uwierzyc w siebie i w to, ze jesli czegos chcemy, to POTRAFIMY to
zrobic i tak naprawde zalezy to tylko od nas samych. Net i owszem pomaga
wyrzucic z siebie jakies wewnetrzne i nie do konca uswiadomione emocje,
stanowi jakies oderwanie, ale...
No wlasnie, to male "ale".
Gdy ja sam zdalem sobie sprawe, w co "wdepnalem" i gdy naprawde zaczalem nad
tym pracowac, a przede wszystkim uwierzylem w to, ze 'mozna', rzucilem sie w
wir realnego zycia. Niemal na sile probowalem SPOTYKAC sie z 'prawdziwymi'
ludzmi i dziewczynami i rozmawiac z nimi, mimo ze czasem nawet poznamymi w
necie. Ale chodzilo mi o to rozgraniczenie - realne/wirtualne. Moze niezbyt
czesto sie to zdarza, ale w realu rowniez mozna szczerze i otwarcie
porozmawiac, a (bynajmniej dla mnie) jakosc takich realnych rozmow jest duzo
wyzsza, niz tych czatowych. Majac takie porownanie, a takze i mozliwosc
wyrazania siebie samego w rozmowie z kims w cztery oczy, przestajemy niemal
samoczynnie szukac w internecie tego wszystkiego, czego dotad brakowalo nam
w naszym zyciu codziennym...
Tak naprawde ksiazke moznaby napisac na ten temat i niejedna zreszta juz
zostala napisana, ale mam nadzieje, ze te moje doswiadczenia w jakis sposob
pomoga Twojej znajomej, jak i wielu innym, ktorzy maja/mieli z tym problem.
Podobnie jak i mnie kiedys sklonily do refleksji doswiadczenia innych takich
osob i choc moze nieco chaotycznie i skrotowo wyrazalem sie w niektorych
miejscach, to wierze, ze bedziesz mial z tego jakis pozytek ;)
Serdecznie pozdrawiam i zycze powodzenia!
Darek.
|