Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Jak sobie radzić - długie

Grupy

Szukaj w grupach

 

Jak sobie radzić - długie

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2005-07-14 13:49:19

Temat: Jak sobie radzić - długie
Od: "Romek" <r...@v...pl> szukaj wiadomości tego autora

Witam

Postanowilem wszystko opisac na grupie dyskusyjnej, bojeżeli ktośmi
niepomoże,może dojsc do tragedii.

Cala historia zaczyna sie w lutym 1999. Wtedy to moja mama podjela decyzję o
sprzedazy mieszkania w warszawie i dzialki. PieniadZe z tego uzyskane poszly na
kupno mieszkania dla mojego brata, w ten sposob zeby jego dotychczasowe moglo
stac sie w przyszlosci (mam 27 lat,niepelnosprawny) moja wlasnoscia.

Mama stwierdzila jednak ze tez musi gdzies mieszkac i machnela sobie dom pod
warszawa. Cale nieszczescie polega na tym, ze matka wpadla w gigantyczne
dlugi,nie chce mowic jaka jest sytuacja. Od kiedy wpadla w dlugi zaprowadzila
dyktature, kloci sie z tym swoim. A mnie to w duzym stopniu dotyka, bo mama
zostala bez samochodu, a on konsekwentnie dzieli co "moje a co twoje". Kloca sie
chociazby o samochod. (Juz nie ma swojego)

W porzadku dziennym jest to ze matka sie na mnie odgrywa, zabrala mi karte od
bankomatu, tlumaczac sie dlugami. Czesto jest tak ze mnie sie najbardziej
dostaje bo przyszedl rachunek. A mieszkajac na wsi pod warszawa z mama, wiele
spraw zalatwiam przez internet i telefon (nie ma tu normalnego telefonu czy
internetu), wszystko leci na komorke. Tlumacze mamie i omawiam rozne aspekty
tego, jak sie zmienilo moje zycie na wsi, ale moje zdanie jest niewazne. Mama
dazy do tego zeby wszytki odpowiednio nastroic i zeby nie poruszali przykrych
tematow. Ja taknie potrafie.

Wszedzie trzeba mnie zawozic,botu gdzie mieszkam nie ma komunikacji
miejskiej,Samodzielnie moge dojechac tylko autobujem do warszawy. dojazd
zajmuje okolo 1.5 h. Dojezdzam wiec do pracy i wraccam zapieprzajac przez
zakorkowane drogi. Na nic innegonie ma czasu w obecnej sytuacji, bo zeby jechac,
musze miec naprawde solidna motywacje. To trzy godziny dziennie wyjete z zycia.

W tej chwili jestem wyczerpany fizycznie i psychicznie. W zimie dopada mnie
depresja, a w chwilach nerwow piecze zoladek. Ciaghle uzaleznienie od innych
doprowadza mnie do cholery. Jestem przy tym malo przydatny,bo nawet do
najblizszego sklepu jedzie sie samochodem - do centum Janki. Ciekawe jak ja mam
w takiej sytuacji kiedys prowadzic samodzielne zycie. To czlowieka rozleniwia i
zapomina o tym ze kiedys sam poprowadzi swoje zycie.

I sprawa ktora moze sie wydac banalna. Nie mam tu zadnego towarzystwa, takze bez
zadnej okazji na znalezienie dziewczyny (Samotny od 7 lat). No bo gdzie tu na
wsi szukac? Znajomosci internetowe szybko sie urywaja. W tej chwili w praktyce
kursuje dwa razy 20 kilometrow dziennie. Tylko dom-praca. Ja wiem ze ludzie
dzisiaj zapieprzaja w pocie czola,ale jest to presja cywilizacji, a nie co
zostalo wprost narzucone.Kazdy ma prawo zyc jak mu sę podoba. Pod jednym
warunkiem: WEDLE wlasnego wyboru. Dopoki nie lamie zasad wspolzycia
spolecznnego,jest ok.

Ja jestem tutaj praktycznie uwiazany. Jak probuje walczyc do od razu staje sie
niewygodny,bo ktos musi zawiezc i odebrac. Zeby sie wyprowadzic musze miec
kogos. Bo sam nie dam rady utzrymac sie w warszawie. Nie wspomne o pragnieniu
uczucia, cz tez apetycie na seks. Odnosze wrazenie ze to sa sprawy ktorych nie
wolno tlumic.

Jak Państwo to widzą?

Romek

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2005-07-14 15:11:43

Temat: Odp: Jak sobie radzić - długie
Od: "adso" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Romek <r...@v...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych napisał:

> Witam
> Postanowilem wszystko opisac na grupie dyskusyjnej, bojeżeli ktośmi
> niepomoże,może dojsc do tragedii.
[...]
> Ja jestem tutaj praktycznie uwiazany. Jak probuje walczyc do od razu staje
sie
> niewygodny,bo ktos musi zawiezc i odebrac. Zeby sie wyprowadzic musze miec
> kogos. Bo sam nie dam rady utzrymac sie w warszawie. Nie wspomne o
pragnieniu
> uczucia, cz tez apetycie na seks. Odnosze wrazenie ze to sa sprawy
ktorych nie
> wolno tlumic.
> Jak Państwo to widzą?
> Romek

Ja to widze tak.

Jesli rachunkow (pewnie astronomicznych) za komorke i internet chociaz w
czesci nie pokrywasz, to nie dziwie sie Twojej mamie, ze jest letko zla, tym
bardziej, ze, jak powiadasz, ma dlugi. Chociaz nie zmienia to faktu, ze
postapila troche nierozsadnie ladujac tyle kasy w dom zdala od miasta, skoro
dluzszy czas miala mieszkac z Toba, a dla Ciebie jest to pewne utrudnienie.

Jesli nie stac Cie na samodzielne wynajecie mieszkania, to moze na poczatek
zapytaj w pracy, albo daj ogloszenie, ze chetnie z kims cos wynajmiesz. A
moze przy odrobinie szczescia Twoja przyszla wspollokatorka bedzie pikna
bialoglowa, ktora wpadnie Ci w oko? ;) A jesli wspollokatorem bedzie facet,
to bedziecie mogli razem wychodzic na podryw miejskich dziewczyn (pomijam tu
watek Twojego snobizmu, ze niby jak na wsi znalezc dziewczyne... mieszczuch
sie znalazl od siedmiu bolesci. Z takim podejsciem to sie nie dziwie, ze od
7 lat jestes sam).

A jesli budzet masz tak skromny, ze potrzebujesz pomocy mamy, zeby sie
utrzymac w Warszawie, to bracie... jestes na straconej pozycji. Albo sie
usamodzielniasz, albo sie nie usamodzielniasz. Chcesz nie mieszkac z mama,
to szukaj drugiej pracy i odkladaj pieniazki.

pozdrawiam i powodzenia
Anka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-07-15 15:20:42

Temat: Re: Jak sobie radzić - długie
Od: "Yawn" <y...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Romku,
widzę, że, niestety, bzdurne posty cieszą się większym zainteresowaniem, niż
Twoja smutna wiadomość. Nie będę nawet komentować wypowiedzi mojej
poprzedniczki, bo myślę, że albo nie przeczytała uważnie, albo nie
zrozumiała Twojego przekazu.
Nie mam dla Ciebie złotej rady.
Uważam, że faktycznie, odejście z domu i zamieszkanie w większym mieście
byłoby rozwiązaniem. Nie wiem, czy Cię na to stać i czy Twój stan zdrowia to
umożliwia.
Co do towarzystwa - spróbuj może nawiązać znajomości przez Internet. Nie
ukrywaj Twojego stanu (chodzi mi o zdrowie). Myślę, że znajdzie się ktoś,
kto zechce Cię odwiedzić, pogadać czy pomóc. Być może nawet fajna
dziewczyna. Bo dziewczyny, widzisz, mają to do siebie, że nie boją się
trudnych związków, o które trzeba walczyć, albo dla któych trzeba coś
poświęcić (nie mówię tym samy, że mężczyźni się boją, ale że kobiety mają
jakąś łatwość wchodzenia w takie związki). Będę za Ciebie trzymać kciuki.
Znajdź sobie sensowne hobby, np. komputery czy Internet. Może to kiedyś stać
się Twoim zawodem, który umożliwi Ci zarabianie bez wychodzenia z domu.
Pozdrawiam serdecznie,
Yawn


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-07-15 19:19:44

Temat: Re: Jak sobie radzić - długie
Od: "Lelum" <l...@b...pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Romek" <r...@v...pl> napisał w wiadomości

> Jak Państwo to widzą?

Myśle że powinieneś się odważyć i zamieszkać w W-wie blisko miejsca pracy,
nie musisz od razu wynajmować mieszkania, może być pokój u starszej pani.
A co z mieszkaniem po bracie ?
Pewnie boisz się samotności, ale to okazja do nawiązania nowych znajomości,
sprawdzenia się, a satysfakcja z osiągnięcia samodzielności jest chyba
najważniejsza.
Niczym nie ryzykujesz, wszak w razie czego możesz wrócić do mamy.

lp


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-07-16 07:47:03

Temat: Re: Jak sobie radzić - długie
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

Romek:
> [...]

W mojej firmie niektorzy dojezdzaja do pracy po 100 km
(konkretnie: z Siedlec), codziennie.
Dla chcacego to nie jest problem nie do pokonania.

--
Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-07-16 08:08:54

Temat: Re: Jak sobie radzić - długie
Od: "...Magda..." <n...@m...maila> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Romek" <r...@v...pl> napisał w wiadomości
news:7670.00000182.42d66d5e@newsgate.onet.pl...
> Witam
Witam
> W porzadku dziennym jest to ze matka sie na mnie odgrywa, zabrala mi karte
> od
> bankomatu, tlumaczac sie dlugami.

A czyja to karta a raczej czyje konto? Twoje czy mamy? Jesli Twoje to
wyrabiasz sobie nowa karte a zglaszasz zaginiecie tej, jezeli mamy to
przepraszam ale masz juz 27 lat, jesli jestes niepelnosprawny to masz rente,
do tego pracujesz-nie mozna non stop byc pasozytem...

Czesto jest tak ze mnie sie najbardziej
> dostaje bo przyszedl rachunek. A mieszkajac na wsi pod warszawa z mama,
> wiele
> spraw zalatwiam przez internet i telefon (nie ma tu normalnego telefonu
> czy
> internetu), wszystko leci na komorke.

Jesli pracujesz to powinienes pokrywac swoja czesc kosztow...

Tlumacze mamie i omawiam rozne aspekty
> tego, jak sie zmienilo moje zycie na wsi, ale moje zdanie jest niewazne.

A bierzesz tez pod uwage zdanie Twojej mamy? Że moze chciala dla Ciebie
dobrze? W koncu chodzilo o to byscie obaj z bratem mieli w przyszlosci
mieszkania..

Mama
> dazy do tego zeby wszytki odpowiednio nastroic i zeby nie poruszali
> przykrych
> tematow. Ja taknie potrafie.

Chyba za duzo wymagasz od innych a zdecydowanie za malo od siebie...
>
> Wszedzie trzeba mnie zawozic,botu gdzie mieszkam nie ma komunikacji
> miejskiej,Samodzielnie moge dojechac tylko autobujem do warszawy. dojazd
> zajmuje okolo 1.5 h. Dojezdzam wiec do pracy i wraccam zapieprzajac przez
> zakorkowane drogi.

Tak sie sklada ze ja tez mieszkam pod Warszawa (wczesniej w centrum wawy) i
rowniez codziennie jezdze do pracy przez zakorkowane drogi, czasami po kilka
godzin... Tez rzadko jezdze samochodem najczesciej zatloczonymi autobusami,
potem pociagiem i znowu autobusem....

Na nic innegonie ma czasu w obecnej sytuacji, bo zeby jechac,
> musze miec naprawde solidna motywacje. To trzy godziny dziennie wyjete z
> zycia.


Albo sie przyzwyczajasz i dopasowujesz swoje zycie do innych albo sie
uniezalezniasz i wynosisz na wynajete do Warszawy... Tylko potem nie
narzekaj ze nie masz za co zyc...


Jestem przy tym malo przydatny,bo nawet do
> najblizszego sklepu jedzie sie samochodem - do centum Janki.

O ja tez tam czesto bywam :)

Ciekawe jak ja mam
> w takiej sytuacji kiedys prowadzic samodzielne zycie. To czlowieka
> rozleniwia i
> zapomina o tym ze kiedys sam poprowadzi swoje zycie.


I chyba problem lezy w tym ze jestes taki rozleniwiony, ze patrzysz na
siebie jak na ofiare ktorej wszyscy robia na zlosc... Czlowieku masz 27 lat,
pracujesz... To ze jestes niepelnosprawny nie oznacza ze masz byc zyciowym
nieudacznikiem wiecznie traktowanym przez wszystkich ulgowo...


> I sprawa ktora moze sie wydac banalna. Nie mam tu zadnego towarzystwa,
> takze bez
> zadnej okazji na znalezienie dziewczyny (Samotny od 7 lat). No bo gdzie tu
> na
> wsi szukac?

Skoro jestes samotny od 7 lat to nie zwalaj winy na to ze mieszkasz na
wsi... Z tego co piszesz wynika ze nawet jak mieszkales w warszwie to
dziewczyny nie miales... Moze dlatego ze szukasz opiekunki i niewolnicy a
nie partnerki...

Kazdy ma prawo zyc jak mu sę podoba. Pod jednym
> warunkiem: WEDLE wlasnego wyboru. Dopoki nie lamie zasad wspolzycia
> spolecznnego,jest ok.


Wydaje mi sie ze Ty swoim roszczeniowym podejsciem do matki nieco te zasady
naruszasz... Jak chcesz zyc tak jak Ci sie podoba to zyj, tyle ze na wlasny
koszt a nie na koszt innych... A skoro nie stac Cie na samodzielne zycie to
nie narzekaj tylko sie ciesz ze masz dach nad glowa i cos do jedzenia...


> Ja jestem tutaj praktycznie uwiazany. Jak probuje walczyc do od razu staje
> sie
> niewygodny,bo ktos musi zawiezc i odebrac.

Zarob i kup sobie samochod bedzie po problemie... Postaraj sie zrozumiec
innych a nie tylko siebie... Inni tak jak Ty tez chca miec swoje zycie...

Zeby sie wyprowadzic musze miec
> kogos. Bo sam nie dam rady utzrymac sie w warszawie.

To znajdz sobie wspollokatora, poprzegladaj ogloszenia-ludzie czesto szukaja
kogos do wspolnego wynajmowania...

Nie wspomne o pragnieniu
> uczucia, cz tez apetycie na seks. Odnosze wrazenie ze to sa sprawy ktorych
> nie
> wolno tlumic.


Jesli tak na to patrzysz ze chcesz znalezc dziewczyne bo masz ochote na seks
a tego nie mozna tlumic to raczej tej dziewczyny nie znajdziesz... Zastanow
sie najpierw co chcesz dac drugiej osobie a nie co chcesz od niej brac....

Ech, tak to jest jak sie na dzieci od malego chucha i dmucha a potem
wyrastaja takie niewdzieczne pasozyty ktore wychodza z zalozenia ze im sie
wszystko od zycia nalezy...

Pozdrawiam... Magda


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-07-16 10:05:55

Temat: Odp: Jak sobie radzić - długie
Od: "adso" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Yawn <y...@g...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych napisał:

>Nie będę nawet komentować wypowiedzi mojej
> poprzedniczki, bo myślę, że albo nie przeczytała uważnie, albo nie
> zrozumiała Twojego przekazu.

Odladales/as DZIEN SWIRA? Jest taka scena w ktorej Konrad mowi do syna pewna
kwestie, na ktora mlody odpowiada "Jak sie tata odzywa do dziecka?". Owa
kwestia Konrada bylaby tu jak najbardziej na miejscu, ale nie przytocze jej
z czystego obrzydzenia do slow wulgarnych i niecenzuralnych :)

Pozdrawiam i gratuluje blyskotliwego intelektu, wspolczucia i empatii,
ktorej mnie bozia widocznie poskapila
Anka



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-07-16 10:22:01

Temat: Re: Odp: Jak sobie radzić - długie
Od: Looney Tunez <j...@c...pl> szukaj wiadomości tego autora

adso napisał(a):
> ale nie przytocze jej
> z czystego obrzydzenia do slow wulgarnych i niecenzuralnych :)
Obrzydzenie do slow wulgarnych? To jest glupie i niezdrowe. Unikanie
normalnych slow, ktore wyrazaja czesto emocje w sposob jak najbardziej
trafny. Chowanie czegos naturalnego pod plaszczykiem dobrego wychowania
i kultury.

Nie? :)))

Kwestia podejscia do niektorych rzeczy ;)
Acha - ostatnio bardzo malo przeklinam. Cos z tym bedzie trzeba, kurwa,
zrobic ;)))

Acha - w szafce mam 3 dresy :|

Pozdrawiam :)

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2005-07-16 16:47:21

Temat: Odp: Odp: Jak sobie radzić - długie
Od: "adso" <a...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik Looney Tunez <j...@c...pl> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:
> Obrzydzenie do slow wulgarnych? To jest glupie i niezdrowe. Unikanie
> normalnych slow, ktore wyrazaja czesto emocje w sposob jak najbardziej
> trafny. Chowanie czegos naturalnego pod plaszczykiem dobrego wychowania
> i kultury.

Ale ja przeklinam! :) Z jezykowego punktu widzenia uzywanie wulgaryzmow jest
jak najbardziej uzasadnione i poprawne w chwilach uniesienia emocjonalnego,
ktoremu to wulgaryzmy maja dac dosadny wyraz. Bledem jezykowym jest tylko
uzywanie wulgaryzmow jako przecinkow, bez istotnej przyczyny.

I ja owszem, uzywam sobie wulgaryzmow, nawet dosc czesto niestety, ale tylko
w jakichs tam okreslonych sytuacjach. Staram sie na przyklad nie przeklinac
podczas klotni/wymiany zdan i nie obrazac w ten sposob mojego rozmowcy. To
jest troche takie zachowanie ponizej pasa... Co innego w sytuacjach, wobec
ktorych jestem bezradna (sciagam program 5 razy i zadna wersja nie chce mi
sie zainstalowac, srodek nocy, a nastepnego dnia mam ostateczny termin
oddania pracy na zaliczenie i program musze miec, zeby ja wydrukowac!!!!)
albo opisujac czyjes zachowanie podczas niebytnosci tej osoby ;)) Ale musze
byc bardzo ale to bardzo wnerwiona, zeby po kims jechac bez zenady...

No tak, normalne tak sobie troche poprzeklinac. Ale z drugiej strony nie
moge sluchac, jak dziewczyny puszczaja wiazanki bez zmruzenia oka
opowiadajac na przyklad o tak nieznaczacych zdarzeniach jak kupowanie
rajstop. Drazni mnie to po prostu.

Pozdrawiam
Anka


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

praca magisterska
Macho
szyneczka ... od wąskotorówki
Re: z. Aspergera/autyzm - jakies perspektywy ?
Poznanie przyszlosci.

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »