Data: 2005-01-28 18:41:12
Temat: Re: Jak wyleczyć anemię?
Od: "Krystyna*Opty*" <K...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Sowa" <m...@w...pl> napisał w wiadomości
news:ctd6jo$o8p$1@inews.gazeta.pl...
>
> Użytkownik "Krystyna*Opty*" <K...@o...pl> napisał w
> wiadomości news:ctbcqv$3mm$1@news.onet.pl...
>
> No - już neandertalczycy zapewne prowadzili hodowle i ryli na
> ścianach tabele proporcji BTW. :)
I pewnie mieli też konstytucję i kodeks nie tylko drogowy.
> tak jak zwierzęta mięsożerne też są
>> zależne od istnienia zwierząt roślinożernych, a roślinożerne od
>> trawy. Bez zabijania ani rusz.
>
> Widzisz do czego prowadzi Twoja filozofia - do rozpaczliwego szukania
> usprawiedliwień. Współczuję, serio.
Pytasz, to Ci wyjaśniam. Ja naturę rozumiem i szanuję. Ty próbujesz być
lepsza od natury. I TO jest dopiero rozpaczliwe i żałosne. Szarpiesz
się, szarpiesz, a i tak swojego kota karmisz mięsem, prawda?
> Krystyno - nie wracaj do starych metod wmawiania adwersarzom uczuć
> które z jakiegoś powodu wydają Ci się negatywne choć są jak
> najbardziej ludzkie i w zdrowym, sprawnie funkcjonującym układzie
> nerwowym nie wyrządzają _żadnych_ szkód - jakbym była wściekła, to
> bym walnęła klawiaturą w biurko i nie miała za pomocą czego pisać na
> grupy - moja klawiatura ma się dobrze od dość
Za to Twoje słownictwo nadal nie bardzo. A właśnie za pomocą słów
wyrażamy uczucia. W Twoich postach tę nerwowość bardzo widać.
> dawnego momentu zakupu.
> Więc daruj sobie te tanie insynuacje.
>
>> Czy chciałabyś aby zlikwidowano hodowlę sałaty, szpinaku, marchewki,
>> wszystkich strączkowych itp.? I co byś wtedy zabijała na obiad? ;)
>
> M moje błogosławieństwo na "zabijanie" szpinaku. Na zdrowie!
Tak myślałam :)
A drzew, czy "zezwalasz" też na zabijanie drzew?
>> To już nawet tego nie rozumiesz? Chcesz może powiedzieć, że Twoje
>> wege jedzenie jest naturalne?
>
> O i dotarłaś do sedna, niestety sama tego nie widzisz.
> Sęk w tym, że to nie ja tu wypisuję o naturalności.
> Ja się całkiem dobrze orientuję gdzie i w jakich warunkach i czasach
> żyję.
> I wcale do naturalności nie tęsknię - cenię sobie ciepły prysznic,
> czyste ciepłe mieszkanie, możliwość poruszania się samochodem,
> wygodne buty do biegania, ładną fryzurkę z balejażem zamiast
> naturalnego kołtuna z wszami na > głowie, bardzo cenię nienaturalną
> możliwość pójścia do sklepu po warzywa a nie konieczność
> samodzielnego ich uprawiania, czy zbieractwa.
> A nade wszystko cenię sobie nienaturalną, ale świadczącą mocno o
> naszej ewolucji możność wyboru zgodną z sumieniem.
Dokładnie tak jak ja :)
Ty masz swoje sumienie zezwalające Ci na zabijanie wszystkich zwierząt,
które zagrażają hodowli Twoich roślin, a także masz sumienie na
narażanie swoich dzieci na niedożywienie. Wege filozofia to - dobro
zwierząt nad dobro człowieka. Mnie się taka hierarchia wartości nie
podoba właśnie z powodów etycznych.
> I w dodatku świetnie mi to wychodzi na zdrowie - w naturze, pewnie
> już bym była wielodzietną, steraną życiem i bezzębną od żucia skór
> staruszką - tu i teraz jestem wciąż młoda, zdrowa, szczupła, mam
> własne zęby i nie zamierzam więcej rodzić (fe- jakie nienaturalne!)
> Po po prostu mruczę wręcz z zadowolenia, że nie muszę wracać do
> natury.
No i bardzo dobrze :)
Też uważam, że lepiej być młodym, zdrowym i bogatym, niż starym, chorym
i biednym.
>> Z mojego długiego czytania wegetarian wynika, że ci aktywni dążą do
>> likwidacji (nie zabijania) hodowli zwierząt jako takiej, do
>> likwidacji rzeźni (rzeźnię trudno zabić), a zwierzęta hodowlane chcą
>> wypuścić na wolność, niech sobie idą na pole i do lasu... i tam będą
>> szczęśliwe.
>
> Ja tak nigdy nie pisałam a jestem wegetarianką - czyli znów
> przeinaczasz, uogólniasz i zmyślasz. Jak zwykle.
Może jeszcze raz przeczytaj, co napisałam. Jeśli mój powyższy wniosek o
dążeniach wege jest błędny, to co twoim zdaniem należy zrobić z tym
"problemem hodowli zwierząt"? Tylko się nie migaj od odpowiedzi pisząc
znowu serię personalnych uwag zamiast konkretny kontrargument na temat.
>>> Kto potrzebuje zwierząt hodowlanych do pożarcia....? Sorki
>>> "zlikwidowania"?
>> Żresz to może Ty, ja jem.
>
> O, obudziłą się zalecana przez Ciebie wcześniej "kultura wypowiedzi"?
> To swoja drogą wzruszające, jak po litaniach zalecających grzeczność
> , spokój, kulturę wyłazi z Ciebie takie coś jak szydło z worka, he,
> he. :)
Co z tego, ze Ty masz balejaż na głowie, skoro i tak zachowujesz się
jak, nie przymierzając, neandertalka z maczugą.
"Wyłazi", "żarcie" - cała wegetariańska subtelność... no ale z drugiej
strony trudno żebyś udawała subtelniejszą niż jesteś. W każdym razie
powinnaś przypomnieć sobie netykietę
http://oblesny-parszywy-prosiak.republika.pl/netykie
ta.html
>> Ale chcą uszczęśliwić zwierzęta hodowlane wypuszczaniem ich na
>> wolność.
>> Prawda, że to głupie?
>
> To znaczy którzy wegetarianie, bo ja jestem wegetarianka a nic nigdy
> takiego > nie proponowałam.
A co proponujesz? Wszak jesteś za tym, żeby przestano hodować
zwierzęta, czy tak?
> Za to bardzo często widzę ten zarzut u nie wegetarian, w roli wręcz
> mantry, że niby wegetarianie tak mówią.
> Podejrzewam że to jakiś obiegowy samograj, tak samo prawdziwy jak
> "zjedzenie > jabłka przez Ewę"
OK. j.w.
>>> Naucz się odróżniać naturalność od hodowli i budować zdania i
>>> przede wszystkim teorie nie sprzeczne wewnętrznie to z radością
>>> sobie kupię i się napiję. :)
>>
>> To nie moja wina, że nie rozróżniasz znaczenia słowa "likwidacja" od
>> słowa "zabijanie".
>
> Ja rozróżniam i dla tego widzę, że Ty je mylisz nagminnie. :)
A jednak nie umiesz przyznać się, że w ferworze wściekłości źle
przeczytałaś, albo źle zrozumiałaś to co ja napisałam.
A "dlatego" pisze się razem.
Krystyna
|