Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Jedzenie największą przyjemnością w moim życiu

Grupy

Szukaj w grupach

 

Jedzenie największą przyjemnością w moim życiu

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2001-06-26 17:29:05

Temat: Re: Jedzenie największą przyjemnością w moim życiu
Od: "Dorrit" <z...@c...com.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "karolina" <k...@p...com> napisał w wiadomości
news:9hb1mq$9ms$1@news.tpi.pl...
.Moja waga rośnie,nie widać po mnie nadwagi,mój
> chłopak akceptuje mnie w100%(podobno to szczeście)Ja mam 171cm wzrostu
waże
> już 65kg i po prostu już nie mam siły walczyć z własną serotoniną.>
Karolina

Dziwię Ci się! Widocznie nie masz większych problemów, że tak kompulsywnie
skupiasz się na walce z normalną dla każdego człowieka biologiczną potrzebą
i doznaniami zmysłowymi, jakie daje smaczne jedzenie. Nie rozumiem,
dlaczego zamiast zaakceptować siebie - wydziwiasz, gonisz po
psychoterapeutach i rozpaczasz, że Twoja waga jest zupełnie normalna. To
nawet wstyd taki egocentryzm u przyszłego psychologa! A gdybyś nie miała
ręki, nogi, gdybyś urodziła się z porażeniem mózgowym albo chorowała na
nowotwór lub cukrzycę? To byś dopiero histeryzowała, nie? Lepiej pomagaj
takim ludziom zamiast prezentować horyzonty myślowe ograniczone do przewodu
pokarmowego.
Dorrit
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2001-06-26 22:22:14

Temat: Jedzenie największą przyjemnością w moim życiu
Od: "karolina" <k...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Cześć,
Jestem studentką drugiego roku psychologii w SWPS,dlaczego akurat to
podkreślam w pierwszych zdaniach...Ponoć psychologowie powinni jakoś sobie
ze soą radzić,ą ze mną zaczyna być fatalnie...
Jestem uzależniona od jedzenia.Smiesznie brzmi...Ale uzależnienia alkoholowe
czy inne można rzucić zupełnie,a jeść przecież zupełnie nie można
przestać...
Od trzech lat przechodziłam przez wszystkie fazy bulimii,moja waga wahała
się nawet o 10kg w ciągu tygodnia.Przewinęłam się przez dziesiątki gabinetow
psychiatrów i psychologów w końcu udalo mi się przestać wymiotować.Za to
teraz urządzam sobie pocieszki w postaci 5000 kalorii przy każdym wahnięciu
nastroju.Już po prostu nie mogę ze sobą wytrzymać!
Najgorsza jest świadomość wszystkich procesów , które mną żadzą.Obcej osobie
potraiłabym przekazać całą wiedze na temat problemów z jedzeniem,a sama nie
umiem do siebie dotrzeć.Moja waga rośnie,nie widać po mnie nadwagi,mój
chłopak akceptuje mnie w100%(podobno to szczeście)Ja mam 171cm wzrostu waże
już 65kg i po prostu już nie mam siły walczyć z własną serotoniną.Może ktoś
ma podobny problem,bo powoli zanika mi chęć do życia.
Pozdrawiam
Karolina


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-27 06:24:21

Temat: Odp: Jedzenie największą przyjemnością w moim życiu
Od: "keiti" <s...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Witaj Karolino !
Dosknale Cie rozumiem bo ja mama ten sam problem , dokladnie moge sie
podpisac pod Twoim postem , moze tylko to ze nigdy nie wymiotowalam ,ale ja
zyje po to aby jesc a nie jem po to aby zyc =to jest koszmarne ,tez mam za
soba paru psychologow ale nie wiem moze to z mojej strony nie bylo pelnego
zaangazowania , a moze po prosyu nie umieli mi pomoc - myslalmze dom jest
moim lwnym problem - dlaego tez oposcilam go - ale teraz miewam tez czasem
napady ledzenia - moze dlatego ze rodzice nie aakceptowalimojej decyzji - to
ze taka wierzaca i katolicka rodzina mam corke ktora mieszka w z facetem bez
slubu - i mimo ze mieszkam od nich 350 km to i tak maja dalej na mnie
psychiczny nacis i utrzmuje mnie w przekonaniu ze robie zle i niewlasciwie i
ich krzywze i spowodowalam ze mamam wpadla w gleboka depresje ...ale nikogo
nieobchodzi jak ja sobie radze ...zreszto jak zawsze
MNie tez moj chlopak akceptuje - mimio 170cm /88kg wagi , nawet nie zalezy
mi na tym zeby schudnac ale zeby raz n azawsz epozbyc sie tego koszmarnego
poczucia ze musze cos zjesc ,ze patrze na jedzenie jak na boga ,marze o ym
aby abyudzic sie rano i moc sie z tego ucieszyc , usmiwchnac a ,nie zeby
kazdy dzien byl jedna wielka walka i zmaganiem sie ze soba - to jest
strasznie meczace i odbiera ochote do zycie
Tak wiec ja tez chetnie skontaktuje sie zkims kto ma podobne problemy - wie
jak sobie ztym radzic
Karolino -nie jestes sama !
wiem ze to nie jest zadne pocieszenie ale iwedz ze doskonale Ci rozumiem !
Trzymaj sie
Kasia












Użytkownik karolina <k...@p...com> w wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:9hb1mq$9ms$...@n...tpi.pl...
> Cześć,
> Jestem studentką drugiego roku psychologii w SWPS,dlaczego akurat to
> podkreślam w pierwszych zdaniach...Ponoć psychologowie powinni jakoś sobie
> ze soą radzić,ą ze mną zaczyna być fatalnie...
> Jestem uzależniona od jedzenia.Smiesznie brzmi...Ale uzależnienia
alkoholowe
> czy inne można rzucić zupełnie,a jeść przecież zupełnie nie można
> przestać...
> Od trzech lat przechodziłam przez wszystkie fazy bulimii,moja waga wahała
> się nawet o 10kg w ciągu tygodnia.Przewinęłam się przez dziesiątki
gabinetow
> psychiatrów i psychologów w końcu udalo mi się przestać wymiotować.Za to
> teraz urządzam sobie pocieszki w postaci 5000 kalorii przy każdym
wahnięciu
> nastroju.Już po prostu nie mogę ze sobą wytrzymać!
> Najgorsza jest świadomość wszystkich procesów , które mną żadzą.Obcej
osobie
> potraiłabym przekazać całą wiedze na temat problemów z jedzeniem,a sama
nie
> umiem do siebie dotrzeć.Moja waga rośnie,nie widać po mnie nadwagi,mój
> chłopak akceptuje mnie w100%(podobno to szczeście)Ja mam 171cm wzrostu
waże
> już 65kg i po prostu już nie mam siły walczyć z własną serotoniną.Może
ktoś
> ma podobny problem,bo powoli zanika mi chęć do życia.
> Pozdrawiam
> Karolina
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-27 08:49:19

Temat: Re: Jedzenie największą przyjemnością w moim życiu
Od: Valérie <v...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "karolina" <k...@p...com> napisał w wiadomości
news:9hb1mq$9ms$1@news.tpi.pl...
> Cześć,
> Jestem studentką drugiego roku psychologii w SWPS,dlaczego akurat to
> podkreślam w pierwszych zdaniach...Ponoć psychologowie powinni jakoś sobie
> ze soą radzić,ą ze mną zaczyna być fatalnie...

no i nie wiem , po prostu nie wiem co napisać , bo psycholog ze mnie żaden
tylko zwykła człeczyna :)
napiszę tylo tyle, iż napewno nie ja sama czytałam Twój post i gwarantuje Ci
że wszyscy przed szklanymi monitorkami mocno trzymamy za Ciebie kciuki -
moze truizm, ale z glębi wypływający


--
Valérie

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-27 18:52:04

Temat: Re: Jedzenie największą przyjemnością w moim życiu
Od: "Dorrit" <z...@c...com.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Valérie" <v...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9heuou$hc5$1@zeus.polsl.gliwice.pl...
>
> Użytkownik "Dorrit" <z...@c...com.pl> napisał w wiadomości
> news:9hedbn$5fd$1@news.tpi.pl...
> >
>
> tak własnie myslałam, że odpowiesz Rozumiem, że przyzwyczajasz do
przyszłego
> zawodu:)
> tylko że czasem Dorrit - pod latarnią najciemniej i byle jaki kaganek by
się
> przydał...
>

Przykro mi Valerie, ale w życiu zawodowym widziałam młodych ludzi w fazie
terminalnej, malutkie dzieci, którym nowotwór wyżarł oczy, dorastające
dziewczęta ze straszliwie znieksztalconymi twarzami po wypadkach
samochodowych i oparzeniach, ludzi z tetraplegią i całkowicie porażonych. W
świetle tego problemy Karoliny i kilku innych dziewuszek wydają mi się
infantylne i egocentryczne. Zdrowie i życie docenią pewnie dopiero wtedy,
gdy na prawdę będą je tracić. A tak, same przysrają sobie najpiękniejsze
lata z powodu przesadnej koncentracji na własnych urojonych problemach.
Niesmaczne jest właśnie to, że jedna z nich będzie kiedyś psychologiem. A
na razie inni ludzie ją nie obchodzą.
Dorrit

> pozdrawia
> Valérie
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-27 18:57:21

Temat: Re: Jedzenie największą przyjemnością w moim życiu
Od: "Dorrit" <z...@c...com.pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Gwidon S. Naskrent" <n...@s...pl> napisał w wiadomości
news:Pine.LNX.4.31.0106281339270.604-100000@localhos
t.localdomain...
> On Thu, 28 Jun 2001, Valérie wrote:
>
>
> A mnie właśnie ta odpowiedź negatywnie nie nastawiła do Dorrit. Bo to jest
> tak: samym głaskaniem po głowie nie da się rozwiązać problemów
> psychicznych. Trzeba czasem wysztorcować (oczywiście w granicach rozsądku,
> ale ufam że Dorrit wie co robi) żeby dotknięty problemami poczuł że
najwięcej zależy od niego samego.

Myślę, że Karolina głaskanie po główce już przerabiała na różnych
treningach, Bez efektu. A wystarczy ludowe przysłowie: "Jak nie można
zmienić, to trzeba polubić." Zwłaszcza, że jej waga jest w normie.
Pa, idę coś dobrego zjeść :) /kanapki, lody, czekolada, kieliszek czerwonego
wina, MNIAM :).
Dorrit
>
> --
> GSN
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-27 20:17:08

Temat: Re: Jedzenie największą przyjemnością w moim życiu
Od: "karolina" <k...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Dziękuję :)
Czasem parę słów od serca jest ważniejsze i cieplejsze ,niż godziny u
fachowego terapeuty...
Pozdrawiam
Karolina
Użytkownik "Valérie" <v...@p...onet.pl> napisał w wiadomości
news:9hc6st$7ie$1@zeus.polsl.gliwice.pl...
>
> Użytkownik "karolina" <k...@p...com> napisał w wiadomości
> news:9hb1mq$9ms$1@news.tpi.pl...
> > Cześć,
> > Jestem studentką drugiego roku psychologii w SWPS,dlaczego akurat to
> > podkreślam w pierwszych zdaniach...Ponoć psychologowie powinni jakoś
sobie
> > ze soą radzić,ą ze mną zaczyna być fatalnie...
>
> no i nie wiem , po prostu nie wiem co napisać , bo psycholog ze mnie żaden
> tylko zwykła człeczyna :)
> napiszę tylo tyle, iż napewno nie ja sama czytałam Twój post i gwarantuje
Ci
> że wszyscy przed szklanymi monitorkami mocno trzymamy za Ciebie kciuki -
> moze truizm, ale z glębi wypływający
>
>
> --
> Valérie
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-27 21:03:19

Temat: Re: Jedzenie największą przyjemnością w moim życiu
Od: "karolina" <k...@p...com> szukaj wiadomości tego autora

Witaj Kasiu:)
Widzę ,że faktycznie mamy wiele wspólnego...Ja też pochodzę z katolickiej
rodziny i początkowo zastanawiałam się czy moje "jedzenie "też nie jest
powodowane narzuceniem surowycz zasad przez moich rodziców.Oni początkowo
też nie akceptowali mojego buntu ale od dwóch lat zrozumieli,że nie zmienią
mojego życia.Ja mam 21 lat ,zaczęłam "ucztować" pięć lat temu,moi rodzice o
prostu o tym nie mieli pojęcia.Kiedyś sama im wykrzyczałam,że nikogo tak
naprawdę nie obchodzę, bo nikt nie zauważa moich problemów.Od dwóch lat
wszystko się u mniezmieniło , mam z nimi świetny kontakt,czuję ,że są dla
mnie jedynymi ,kórzy chcą jak najlepiej....ale nie umieją mi pomóc,chociaż
stają na głowie i nosie.Mój chłopak(jesteśmy ze sobą 4 lata ale nie
mieszkamy ze sobą,też zauważył,że coś jest nie tak dopiero jakiś rok
temu.Niestety nie ma pojęcia jak mi poóć.Kiedyyś w napadzie nerwów dorwałam
się do gorącego bochenka chleba,i zjadłam go calusieńkiego smarując
nutellą(najchętniej po obu stronach jakby się dało) i on cierpliwie patrzył
jak to pochłaniam.Jednak nie wytrzymał kiedy sięgnęłam po drugi wielki słoik
nutelli.Wtedy mi go wyrwał i nie chciał oddać..i wiesz co?Ja się po prostu
rzuciłam na niego z pięściami.Od tej pory coś we mnie pękło.Powoli przestaję
do niego czuć nawet coś na kształt przywiązania.Im bardziej on mnie
akceptuje tym ja barzdiej go nie znosze ale nie potrafię od niego
odejść,chociaż próbowałam już chyba z pięć razy.Już nie mogę z tym
wszystkim.Najgorsze jest to,że wiele osób mi mówi,ze świetnie wyglądam,kręcą
się wokół mnie mężczyżni,a ja w środku mam ruinę.I mam 1000 powodów żeby być
szczęśliwą...
Koszmar.
Po tylu latach dochodzę do wniosku,że jedyne co mnoie może uratować to tylko
ktoś dla kogo mbędę chciala walczyć ze sobą..

Wiesz co,jezeli chcesz to mogę ci polecić pewien lek,ktory na mnie świetnie
działał,ale nie mogę go stosować bo mam wielką torbiel na wątrobie i nie moę
prawie żadnych leków przyjmować.Mowa o Seronilu.Przepisał mi go psychiatra i
odżyłam po nim niesamowicie.Jest to preparat zawierajacy serotoninę , hormon
odpowiedzialny za poziom " szczęścia"w mózgu.
My poprzez jedzenie podwyższamy sobie poziom serotoniny(czekolada nawet
wywołuje swoiste wydzielanie opiatów),a ten lek po prostu uzupełnia ten
niedobór.To jest lek podobny do prozacu.Gdybym mogła to nawet bym sie nie
zastanawiała.Kiedy po paru dniach wyrówna się ten poziom jedzenie nie będzie
dla ciebie żadną atrakcją.Dobrze jest brać przy tym dużo witamin,bo
przyzwyczajony do dużej racji żywnościowej organizm może się buntować.
Co do rodziców i mamy,to żaden proch nie pomoże.Katolickie przekonania są
bardzo trudne do przejścia.Wiem coś o tym.
Jedyne co mogę to podziękować ci za odpowiedż i trzymać kciuki..
Pozdrawiam mocno.Karolina.
Użytkownik "keiti" <s...@p...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:9hbufb$kgo$1@news.onet.pl...
> Witaj Karolino !
> Dosknale Cie rozumiem bo ja mama ten sam problem , dokladnie moge sie
> podpisac pod Twoim postem , moze tylko to ze nigdy nie wymiotowalam ,ale
ja
> zyje po to aby jesc a nie jem po to aby zyc =to jest koszmarne ,tez mam za
> soba paru psychologow ale nie wiem moze to z mojej strony nie bylo pelnego
> zaangazowania , a moze po prosyu nie umieli mi pomoc - myslalmze dom jest
> moim lwnym problem - dlaego tez oposcilam go - ale teraz miewam tez czasem
> napady ledzenia - moze dlatego ze rodzice nie aakceptowalimojej decyzji -
to
> ze taka wierzaca i katolicka rodzina mam corke ktora mieszka w z facetem
bez
> slubu - i mimo ze mieszkam od nich 350 km to i tak maja dalej na mnie
> psychiczny nacis i utrzmuje mnie w przekonaniu ze robie zle i niewlasciwie
i
> ich krzywze i spowodowalam ze mamam wpadla w gleboka depresje ...ale
nikogo
> nieobchodzi jak ja sobie radze ...zreszto jak zawsze
> MNie tez moj chlopak akceptuje - mimio 170cm /88kg wagi , nawet nie zalezy
> mi na tym zeby schudnac ale zeby raz n azawsz epozbyc sie tego koszmarnego
> poczucia ze musze cos zjesc ,ze patrze na jedzenie jak na boga ,marze o ym
> aby abyudzic sie rano i moc sie z tego ucieszyc , usmiwchnac a ,nie zeby
> kazdy dzien byl jedna wielka walka i zmaganiem sie ze soba - to jest
> strasznie meczace i odbiera ochote do zycie
> Tak wiec ja tez chetnie skontaktuje sie zkims kto ma podobne problemy -
wie
> jak sobie ztym radzic
> Karolino -nie jestes sama !
> wiem ze to nie jest zadne pocieszenie ale iwedz ze doskonale Ci rozumiem !
> Trzymaj sie
> Kasia
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
>
> Użytkownik karolina <k...@p...com> w wiadomości do grup dyskusyjnych
> napisał:9hb1mq$9ms$...@n...tpi.pl...
> > Cześć,
> > Jestem studentką drugiego roku psychologii w SWPS,dlaczego akurat to
> > podkreślam w pierwszych zdaniach...Ponoć psychologowie powinni jakoś
sobie
> > ze soą radzić,ą ze mną zaczyna być fatalnie...
> > Jestem uzależniona od jedzenia.Smiesznie brzmi...Ale uzależnienia
> alkoholowe
> > czy inne można rzucić zupełnie,a jeść przecież zupełnie nie można
> > przestać...
> > Od trzech lat przechodziłam przez wszystkie fazy bulimii,moja waga
wahała
> > się nawet o 10kg w ciągu tygodnia.Przewinęłam się przez dziesiątki
> gabinetow
> > psychiatrów i psychologów w końcu udalo mi się przestać wymiotować.Za to
> > teraz urządzam sobie pocieszki w postaci 5000 kalorii przy każdym
> wahnięciu
> > nastroju.Już po prostu nie mogę ze sobą wytrzymać!
> > Najgorsza jest świadomość wszystkich procesów , które mną żadzą.Obcej
> osobie
> > potraiłabym przekazać całą wiedze na temat problemów z jedzeniem,a sama
> nie
> > umiem do siebie dotrzeć.Moja waga rośnie,nie widać po mnie nadwagi,mój
> > chłopak akceptuje mnie w100%(podobno to szczeście)Ja mam 171cm wzrostu
> waże
> > już 65kg i po prostu już nie mam siły walczyć z własną serotoniną.Może
> ktoś
> > ma podobny problem,bo powoli zanika mi chęć do życia.
> > Pozdrawiam
> > Karolina
> >
> >
>
>


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-28 08:39:16

Temat: Re: Jedzenie największą przyjemnością w moim życiu
Od: <f...@p...onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

>
> Użytkownik "karolina" <k...@p...com> napisał w wiadomości
> news:9hb1mq$9ms$1@news.tpi.pl...
> .Moja waga rośnie,nie widać po mnie nadwagi,mój
> > chłopak akceptuje mnie w100%(podobno to szczeście)Ja mam 171cm wzrostu
> waże
> > już 65kg i po prostu już nie mam siły walczyć z własną serotoniną.>
> Karolina
>
> Dziwię Ci się! Widocznie nie masz większych problemów, że tak kompulsywnie
> skupiasz się na walce z normalną dla każdego człowieka biologiczną potrzebą
> i doznaniami zmysłowymi, jakie daje smaczne  jedzenie. Nie rozumiem,
> dlaczego zamiast zaakceptować siebie - wydziwiasz, gonisz po
> psychoterapeutach i rozpaczasz, że Twoja waga jest zupełnie normalna. To
> nawet wstyd taki egocentryzm u przyszłego psychologa! A gdybyś nie miała
> ręki, nogi, gdybyś urodziła się z porażeniem mózgowym albo chorowała na
> nowotwór lub cukrzycę? To byś dopiero histeryzowała, nie? Lepiej pomagaj
> takim ludziom zamiast prezentować  horyzonty myślowe ograniczone do przewodu
> pokarmowego.
> Dorrit
> >
Kolejny raz Dorrit czytam Twojego posta i MAM CIĘ PO PROSTU DOŚĆ!!!!!!!!!
Daj sobie spokój zmień listę dyskusyjną najlepiej na taką gdzie sama będziesz
sobie posty pisała i sama na nie odpowiadała. Daj ludziom powiedzieć o swoich
problemach i nie wymądrzaj się za każdym razem gdy ktoś nie zwraca się
bezpośrednio do Ciebie.
Najdelikatniej jak mogę.
DUŻY PLONK(ktoś używa tego słowa).
Smerf

--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


1. Data: 2001-06-28 08:53:23

Temat: Re: Jedzenie największą przyjemnością w moim życiu
Od: "Ela" <s...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora


Hej!
> Widzę ,że faktycznie mamy wiele wspólnego...
Proszę, proszę juz jest nas trzy :-)))

> rodziny i początkowo zastanawiałam się czy moje "jedzenie "też nie jest
> powodowane narzuceniem surowycz zasad przez moich rodziców.
"Konia z rzędu" dla tego kto by mi powiedział skąd i dlaczego mi się to
wzięło.
Ale ja mam już dosc analizowania swojego dziecinstwa i szukania winnych.
Co się stało to się nie odstanie i trzeba jakos sobie radzic.
Mysle, ze u mnie ten nałog dokonal wiecej psychicznych spustoszen (tzn.
naturalnie nie chce sie licytowac :) To była ucieczka od rzeczywistosci,
strasznie sie izolowalam, wzbranialam przed jakimikolwiek blizszymi
kontaktami, więzami z ludzmi, nie wspominajac o chlopaku. No i nigdy nie
byłam u zadnego psychologa. Byłam taką samotna wyspą. A całkiem możliwe, że
to jedzenie to było raczej zagłuszaniem pewnych emocjonalnych problemów,
czyli to byl skutek nie przyczyna.

> Koszmar
Taaak. Prawdziwy koszmar. Ale jak mówia co cie nie zabije to cie wzmocni.
;-)

> Po tylu latach dochodzę do wniosku,że jedyne co mnoie może uratować to
tylko
> ktoś dla kogo mbędę chciala walczyć ze sobą..
To ciekawe, bo ja po tylu latach dochodze do wrecz przeciwnego wniosku.
Musze chciec sie uratowac dla samej siebie. Nie zrobię tego dla nikogo
innego.
Jak wygląda teraz u mnie sytuacja?
Miałam calkiem niedawno okres, ze wydawalo mi sie, ze juz wszystko minelo,
ze bedzie dobrze, ze prawie pozbylam sie problemu. Zaczęlam po prostu
normalnie się odzywiac tzn regularnie i zdrowo, sniadanie, obiad, kolacja,
nie dopuszczałam do głodu, i absolutnie wykluczylam slodycze, lody, chipsy.
Jeśli chcialo mi sie strasznie cos przezuwac, to kupowalam sobie jakies
owoce.
Naprawde czulam sie wtedy super, schudlam, zaczęlam się usmiechac i byc
bardziej kontaktowa :-)
No i wtedy zdarzył się jeden raz kiedy pozwolilam sobie zjesc kawalek
czekolady, i juz nie mogla sie powstrzymac, zeby nie wrąbac całej no i znowu
wpadlam w korkociąg.
Ja wiem, ze to brzmi idiotycznie, komicznie i surrealistycznie, no ale to
chyba jest jak z alkoholem, nie mogę do konca zycia jesc nic slodkiego.

Mnie teraz wprawia w przygnębienia kwestia wyglądu. Te ciągle wahania wagi
no niestety bardzo zle wplywaja na wyglad przynajmniej u mnie, pojawiaja sie
rozstępy no i w ogóle. No i tego sie nie da cofnac.
I tego wam zazdroszczę, że akceptujecie swoj wyglad fizyczny, ja czasami nie
mogę na siebie patrzec.

Pozdrowionka
Ela



› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ] . 2 . 3


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

NA CZYM POLEGA UWIKŁANIE W SEKTĘ ?
smutno mi :(
Moje podsumowanie dyskusji "96,5% czasu myślę o seksie"
Wolnosc a instynkty
Zyczenia wakacyjne

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Połowa Polek piła w ciąży. Dzieci z FASD rodzi się więcej niż z zespołem Downa i autyzmem
O tym jak w WB/UK rząd nieudolnie walczy z otyłością u dzieci
Trump jak stereotypowy "twój stary". Obsługa iPhone'a go przerasta
Wspierajmy Trzaskowskiego!
I co? Jest wojna w Europie, prawda?

zobacz wszyskie »