Gdyby nie było kredytów wcale, to _wszystko_ co jest nam
potrzebne moglibyśmy kupować ze zgromadzonych wpływów.

Zadłużenie pieniądza zmniejsza jego siłę nabywczą, a wtedy
trzeba wchodzić w kredyty, co ponownie zmniejsza siłę nabywczą
pieniądza... itd.


Ciekawa teza została postawiona w tym filmie: o braku możliwości
spłaty kredytów przez wszystkich.

Policzmy to: przyjmując że spłata kredytu w 25 latach wymaga
spłaty sumy odsetek równej kwocie kredytu, to oznacza, że
wzrost gospodarczy musiałby następować średnio w tempie
ok. 4% rocznie, aby nie było żadnych obsuwów ze spłatą.

Jak na razie wzrost taki mamy w PL na poziomie 4%...
a pęd do udzielania kredytów nakręca się i rozgrzewa do
czerwoności... i obłęd kredytowy trwa.

Pytanie: czy po tym jak pisiory wcisnęły "swojego człowieka"
do NBP to klimat na kredyty jest gorszy, czy lepszy?

Zanim PiS wygrał wybory ceny nieruchomości wzrosły łącznie
o jakieś 30% w ciągu kilku lat.
W tym czasie media nieustannie przygotowywały społeczeństwo
do bardzo znaczących wzrostów cen nieruchomości, które
jednak jakoś nie następowały na zapowiadanym poziomie.
Po wygranych przez PiS wyborach ceny nieruchomości
poszybowały w górę o 100% w ciągu dwóch lat, co doprowadziło
do spadku dynamiki zakupów na tym rynku.
Ciekawe?


Jeszcze jakieś pytania? ;)

--
CB



Użytkownik "Duch" <n...@n...com> napisał w wiadomości
news:gckni3$bsd$1@news.dialog.net.pl...

> Tak jest, warto obejrzec.
>
> Kredyty daly jednak duzego kopa rozwojowego.
> Tylke ze kredyt to tak naprawde pozyczka pieniadza,
> z _obietnica_splacenia_.
> Nastaplo jednak przegiecie kredytowania i obietnice splacenia
> nie zostana spelnione (niesplacone kredyty).
> A to moze spowodowac ze piramidka sie zawali.
>
> Piramidka kredytowa funkcjonuje w stabilizacji gospodarczej.