Path: news-archive.icm.edu.pl!news2.icm.edu.pl!fu-berlin.de!uni-berlin.de!h24-77-180-
17.wp.shawcable.NET!not-for-mail
From: "Pyzol" <n...@s...ca>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Kiedy zaczynaja sie klocic...
Date: Mon, 26 Apr 2004 18:05:37 -0500
Lines: 223
Message-ID: <c6k4k3$d3ipt$1@ID-192479.news.uni-berlin.de>
References: <c6b8jf$a93uq$1@ID-192479.news.uni-berlin.de>
<c6cb6u$m7b$1@inews.gazeta.pl>
<c6dvo8$a6roc$1@ID-192479.news.uni-berlin.de>
<c6e8tg$7e6$1@inews.gazeta.pl>
<c6eaug$9j11c$1@ID-192479.news.uni-berlin.de>
<c6ep5h$rnd$1@inews.gazeta.pl>
NNTP-Posting-Host: h24-77-180-17.wp.shawcable.net (24.77.180.17)
X-Trace: news.uni-berlin.de 1083020740 13749053 I 24.77.180.17 ([192479])
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2800.1409
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2800.1409
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:268029
Ukryj nagłówki
"T.N." <x...@g...pl> wrote in message
news:c6ep5h$rnd$1@inews.gazeta.pl...
> a) (najbardziej prawdopodobne) - rozmawia sie w niewlasciwy sposob, bo
> widzisz rozmowa rozmowie nierowna i moze byc tak, ze "dyskusja" sluzy
> wylacznie do tego, aby drugiej osobie "nawrzucac" i przedstawic jedynie
> swoje racje. I jak juz pisalem najgorsza jest sytuacja, w ktorej obydwie
> osoby postepuja w ten sposob, w tym przypadku opracowanie jakiegos
> kompromisu czesto okazuje sie praktycznie niemozliwe.
Obrazasz moja inteligencje, sugerujac,ze tego nie wiem:)
Czy rozmowa "wlasciwa" to, po prostu taka, ktora odnosi skutek?
>
> b) brak porozumienia miedzy malzonkami nie jest przyczyna kryzysu w
zwiazku,
> a pojawia sie n a s k u t e k czegos innego i byc moze znacznie
> powazniejszego np. zdrady, albo tego, ze ludzie zaczynaja rozumiec, ze ten
> zwiazek to od poczatku byla pomylka.
Ha! Czego?
W niemal kazdej klotni ludzie do tego dochodza. Nie? To jest wlasnie
element
klotni, ze czlowiek czuje sie nieszczesliwy, nierozumiany, atakowany i -
jesli emocje wystarczajaco narosna - zaczyna myslec o zyciowej pomylce.
>
> Swoja droga to bardzo jestem ciekaw co Ty radzilabys w takiej sytuacji, bo
z
> pierwszego postu jakos niewiele wynika. Przestac rozmawiac? Nabrac wody w
> usta, zrobic dobra mine do zlej gry i ratowac malzenstwo aktami
> niewerbalnymi typu usmiech lub przytulenie?
Ja stosuje poczucie humoru. Klotnie sa wylacznie wtedy, kiedy ono zawodzi.
Pozostawienie niedomowionych
> tematow bez wyjasnien? Moze napisz troche konkretniej, bo ciagle piszesz
> ogolnikami, z ktorych praktycznie nic nie wynika.
Bo o tym b. trudno pisac. Wynika tyle, ze dochodzi do klotni - a ani nie
bylo powodow, ani nie ma "klasycznych" uwarunkowan dla klotni.
Zdarzyla mi sie taka klotnia ze dwa tygodnie temu, totalnie bezsensowana,
ale za to jaka pokazowa! Tydzien dochodzilam do siebie po niej - co za stata
czasu! No i potem doczytalam sie jakiegos takiego
znajomego watku w pewnej tutaj o roznicach, rozmowie.
Jesli opisalas jakas swoja
> innowacyjna teorie zgodnych zwiazkow malzenskich to fajnie, moze ktos z
tego
> skorzysta, ale dobrze byloby jakos dokladniej to opisac. To co jeszcze
> uderza w Twoich postach to zaskakujaca pewnosc siebie, mowiac jedynie
> ogolnikami probujesz przekonac wszystkich do swoich racji. Wybacz, ale dla
> mnie jest to jednak troche abstrakcyjne.
Nie probuje nikogo przekonac do swoich racji,bo generalnie mowiac to pytam.
Przedstawiam swoja "diagnoze"na takie sytuacje i rozmawiam o niej. Tu nie ma
"madrzejszych" i "glupszych" tu jest burza mozgow.
Ale, oczywiscie, wybaczam ci,ze to dla ciebie zbyt abstrakcyjne. ;););)
Istota jest
> sama rozmowa, chocby rozmowca faktycznie rozumial nas nie tak jak chcemy.
> Wazna jest juz sama proba wysluchania i zrozumienia, tego co ktos do nas
> mowi, proba otwarcia sie na mysli drugiego czlowieka.
Sytuacje,o ktorych pisze dotycza zwiazkow, w ktorych takie zachowanie jest
regula.
To bardzo zbliza
> ludzi. Nie mozna z gory zakladac, ze "ja tego i tak nie zrozumiem, wiec
nie
> rozmawiajmy", trzeba chociazby podjac probe, wtedy, ktos wie, ze jest dla
> nas wazny i nie nie zaczynamy go olewac.
Znowu nie ten temat.
Poza tym, to co napisalas dotyczny
> jedynie tych najbardziej skomplikowanych, najtrudniejszych sytuacji.
No,nie watpie, ze nie sa to sytuacje latwe. Ale - czy dlatego, ze sa trudne,
nie powinnam byla tutaj o nich pisac?
Od
> stuleci ludzie lepiej lub gorzej, ale jednak jakos sie ze soba dogaduja.
Jakos.
Jak ja nie lubie - ani tego slowa, ani tego desygnatu!
"Jakos" - najczesciej oznacza bylejakosc.
> Nie wierze, ze cos takiego jest u k a z d e g o czlowieka. Skoro
> cos takiego jest to da sie to w jakis chocby najbardziej przyblizony i
> nieprecyzyjny sposob opisac. Wiec prosze podejmij probe zdefiniowania tego
> obszaru. Bo jesli upierasz sie przy tym, ze jest on calkowicie
niewerbalny,
> to znaczy ze nie jestes w stanie go ani opisac ani nawet wyobrazic, wiec
ja
> mam podstawy twierdzic, ze mowisz o czyms zupelnie abstrakcyjnym, albo
nawet
> o czyms czego nie ma.
Podstawy masz, to prawda, ale kto inny moze sie ze mna zgodzic, albo
zastanowic nad tematem, ktory mu do tej pory nie przyszedl do glowy.
> Ale wczesniej czy pozniej kazdy umrze, a mozna teoretycznie przyjac, ze po
> smierci ludze sa w takim samym stanie wiec w pewnym sensie razem.
Fajne!Podoba mi sie:)
>
> > Ciebie tez boli zab, kiedy Te Osobe boli?
>
> Wspolczuje jej. Poza tym nie wiem jaki to ma zwiazek, ze "sfera o ktorej
sie
> nie mowi".
Mozesz jej wspolczuc, ale nie c z u j e s z fizycznie tego bolu. Wiesz,
jak boli zab, wiec wspolczuc jest ci stosunkowo latwo. Ale sa bole, ktorych
nie znasz, starajac sie wiec Z NIMI wspolczuc, w sumie, nie bardzo wiesz co
masz robic.
>
> > PMS tez przezywasz razem z Nia?
>
> Co to jest PMS? (jak ja nieznosze skrotow...)
Stan przedmiesiaczkowego napiecia.
> A j a k wedlug Ciebie mozna to zalatwic?????
A nad tym sie wlasnie tutaj zastanawiam i nie krzycz na mnie;)
Bo wedlug mnie jesli czegos
> nie da sie zalatwic rozmowa to nie da sie tego zalatwic w c a l e.
Tak, wlasnie. Cieplo, cieplo...:)
> > Jezeli rzeczywiscie mysle o niczym to mam zmyslac?????
>
> Dlaczego zmyslac? Sprobowac przelozyc na ludzki jezyk stan w jakim sie
> znajdujesz. Wiem, ze to moze byc trudne, ale przy odrobinie wysilku...
Widzisz - tak. Opisze stan, ale na samo pytanie odpowiem " O niczym" - bo
taka jest prawda. Czasami jednak, opis stanu nie wystarcza partnerowi.
> Spytam jeszcze raz - co proponujesz zamiast rozmowy. Nie ukrywam, ze licze
> na pewne konkrety, przyklady itp. Sama odpowiedz typu "gesty niewerbalne"
> jest bez sensu.
W niedziele ogladalam przepyszny program.
Dalai Lama zainicjowal spotkania laureatow Pokojowej Nagrody Nobla,w celu
poszukiwania wlasnie swiatowego pokoju. Zebrani ( m.in biskup Tutu,Shirin
Ebadi - ubiegloroczna laureatka) ustalili, ze w szkolach nalezy zaczac
uczyc s e r c a. Oni by mnie zrozumieli:).
> Jaki problem zmieniam w jaki? Rozmawiamy o ludziach, ktorzy nie moga sie
> dogadac z partnerem. Ty twierdzilas od poczatku, sa sa takie strefy, gdzie
> rozmowa jest na 100 procent skazana na porazke, ja twierdze, ze tak nie
> jest.
Tyle, ze ja tej porazki nie z a k l a d am ,ale z obserwacji i wlasnych
doswiadczen wiem, ze takie sytuacje niekiedy maja miejsce.
Malo tego, nie widze innej alternatywy.
> Nie zmieniam tematu. Mowie tylko, ze jesli rozmowa nie pomaga to IMO juz
> raczej nic nie pomoze. Oczywiscie zawasze mozna udawac, ze wszystko jest w
> porzadku, usmiechac sie, przytulac, stosowac inne gesty itp. Ale zauwaz,
ze
> zawsze bedzie to tylko u d a w a n i e.
W momencie, kiedy czlowiek uzmyslowi sobie nieprzenikiwalnosc d u s z y
tego drugiego, klotnia moze sie skonczyc BEZ podanych przez ciebie "skutkow
ubocznych" i niczego nie trzeba bedzie udawac.
> > Jakie?
>
> Mozna podac duzo przykladow. Zdrada, zabujanie sie w kims innym,
> pochloniecie praca lub innymi swoimi sprawami, znudzenie soba itp.
No to - odpada.
Podaj inne.
> Nie jestem nastawiony agresywni do Twojego pomyslu (aczkolwiek sie z nim
nie
> zgadzam) ile do Twojej pewnosci,
Skad wytrzasnales owa "pewnosc? Czy jezeli z gory zaznaczam, ze "cos mi
przyszlo do glowy" ( "Ot - tak" - w dodatku) to sygnal, ze mam pewnosc?
Sorry wiec za zbyt niejasne wyrazenie dyskusyjnosci tematu.
> A moze to po prostu czesc twojej osobowosci, z ktora nie chcesz sie
dzielic?
Nie ma "nie chce".
> Masz zreszta do tego pelne prawo, ale nie potrzebnie rozciagasz to na
> innych.
Nie uwazam,ze jestem az tak unikalna, aby to ci sie przytrafia mnie i innym
sie nie przytrafialo.
> Jak mnie przekonasz do swoich pogladow???
Nie mam takiego zamiaru. Przyjmuje do wiadomosci twoja postawe, ale w toku
tej dyskusji z roznymi ludzmi, troche mi sie wyjasnilo.
I taki mial byc jej cel.
Nie zrozumialem natomiast pojecia "zakazanej strefy", bo po
> pierwsze jest ona bardzo nieprecyzyjnie zdefiniowana,
... a po drugie ....zdefiniowana nie jest w c a l e. Nie ma tam ani slowa
o jakiejs "strefie zakazanej", ani nawet sugestii, ze o jakiekolwiek
"zakazy"
chodzi.
a po drugie na
> podstawie tego, co napisalas nie zgadzam sie z jej istnieniem i
> postepowaniem, ktore ludziom zalecasz. O wszystkim mozna rozmawaiac, mozna
> tylko nie chciec, ale to zupelnie inna sprawa.
Ok.
Kaska
|