Data: 2001-02-28 00:28:51
Temat: Re: Kłamstwo w związku między dwojgiem - potrzebna rada.
Od: "Ewa po prostu" <p...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Marek zapytał
> No to po co być razem, jeżeli chce się uciec od tej osoby.
> Jak nauczyć się być razem. Napewno nie oszukując.
---- masz rację, tylko nie zawsze prawdy oczywiste sa łatwe do
zastosowania wprost. Łatwiej jest powiedzieć komuś - mam dosyć
po miesiącu, trudniej po latach. Z różnych powodów, jednym z nich
jest refrenik - ja dla Ciebie... ( z tej drugiej strony) i umiejętne wzbudzanie
poczucia winy - faktycznie, on dla mnie... Inny - cóż, mozna lubić czyjeś
towarzystwo, dobrze się w nim czuć - wszak dlatego mamy przyjaciół -
ale nie zawsze, nie w każdej sutuacji. I nie zawsze są to kłamstwa/ucieczki
do kogoś innego, ale od... które sie potem potęgują przez pretensje, jakieś
dochodzenia i udowadnianie, że ... kłamiesz!! To jest okropne.
Rozumiem, że to nie jest dobre, że druga strona ma prawo czuć się źle -
ale zrozum też, że można sie dusić w takiej atmosferze. I znowu uciekać,
i znowu kłamać.
Może to byc też wyuczony sposób na unikanie trudnych, nieprzyjemnych
sytuacji - z wpisanymi konsekwencjami (np. przykre rozmowy)
Z tego co piszesz - udawało się jej do tej pory.
Oczywiście co człowiek, to inne powody. Podaję Ci tylko jedną z wersji -
niekoniecznie pasującą do twojej sytuacji.
Pomyśl, czy to zmuszanie dziewczyny do wyznań, co, gdzie, kiedy...
te "szczere, poważne rozmowy" i (może) wymuszane wyznania - tak, wiem, zmienię
się, przestanę okłamywać - nie są przypadkiem odpowiedzią na Twoje - niekoniecznie
jej -
oczekiwania. Jesteś uparty - albo zdeterminowany - dając jej szanse po raz trzeci -
ale zastanów się, czy to ma sens. Zastanów się, czy takie kłamstwa nie są uciekaniem
od Ciebie. Ty dajesz szansę sobie - rozumiem Cię - ale przestań szukać sposobów
i przyjrzyj się sytuacji. Zwłaszcza, jeśli zdarzyło Ci się używać argumentów - ja dla
Ciebie
zrobiłem..... a Ty mnie okłamujesz.
> Ale ginie coś takiego jak ZAUFANIE. Ciężko bez tego w prawdziwym związku.
--- to praktycznie niemożliwe. Dlatego takie związki ( kłamiącego i dochodzeniowego)
nie są zdrowe.
> > I teraz ta Twoja deklarowana chęć pomocy....
> > jak ona mogłaby wyglądać?
> Gdybym wiedział jak to nie poprosiłbym o radę!!!
------ wybacz, gonią mnie moje złe duchy
może nie powinnam się odzywać.
> > > Ważne jest , że pomału dociera to do niej, że tak postępuje. Mówi że
> >> chce to zmienić.
> > ---- ona to prawdopodobnie wie cały czas.
>
> Też tak myśle, ale teraz przynajmniej mówi o tym. Wcześniej nieprzyznawała
> się do tego.
> Uważała, że wymyślam sobie te problemy. I tu widzę ten promyczek na
> horyzoncie.
----- wiesz, wywoływane we mnie poczucie winy i zmuszanie mnie do przyznania
się do kłamstw zaskutkowało wizytą u psychologa... można też tak uciekać
bo tego oczekiwała druga strona, mnie to nie było potrzebne.
Przyznałam, że jest problem. Tylko nadal nie był on jednakowy dla obu stron.
> Bo jak można coś zmienić, jeżeli się uważa, że problemu nie ma.
------ jak wyżej. Fakt - możecie go różnie widzieć.
> Wiem, ale jestem w stanie jeszcze powalczyć z tym przez jakiś czas. Dla
> niej, dla nas!!!
------ wyluzuj, odetchnij głęboko kilka razy i zapytaj, dlaczego przestała
mieć ochotę na Twoje towarzystwo.
Ale pamiętaj - ja tez - każdy może mieć inne powody.
A - i postaraj się nie wymuszać zeznań i nie przypominać jej, że Ty to tak
dla niej tyle robisz, i ta pomoc to tez dla niej....Choć to trudne, wiem.
Życzę Ci powodzenia - jakkolwiek sobie je wyobrażasz.
Ewa
p.s. i dodam jeszcze, że są to jedyne sytuacje, w jakich kłamię.
|