Data: 2003-08-21 16:24:14
Temat: Re: Kobiety i mezczyzni pilnie poszukiwani :)
Od: "Jerzy Turynski" <j...@p...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Anna Stolarczyk <a...@h...pl>
napisała w news:bi275p$mee$1@atlantis.news.tpi.pl...
>
> > Bardzo interesujace stwierdzenie.
> >
> > Ciekawe czy sprawdziloby sie rowniez w przypadku neurotykow.
>
> Tak. W ksiazce Kolanczyk,zdaje sie "Czuje, mysle, jestem" jest opis badan
> dotyczacych tego tematu. Nie mam jej chwilowo, wiec odsylam gdybys byl
> bardzo ciekaw. Ogolnie wyszlo tam ze wyzsze wyniki na skali neurotycznosci
> nie wplywaja na wzrost intuicji tworczej. Nie wiem jak z
> pozostalymi.Generalnie nie jest to przedmiotem mojej pracy wiec nie
> wglebialam sie az tak bardzo.Wystarczylo mi potwierdzenie w postaci badan ze
> najbardziej produktywne (w sensie tworczosci) sa osoby zrownowazone
> emocjonalnie.
> Alles klar?:)
Co znaczy:
"To teoria decyduje o tym, co obserwujemy"
[Albert Einstein]
???
Intuicję możesz "badać" WYŁĄCZNIE poprawnie rozwiniętą in-
tuicją i _NICZYM_WIĘCEJ_.
Dokładnie tak samo, jak upływ czasu _wzorcem_ upływu czasu.
Nie liczy się zewnętrzny wygląd 'narzędzia pomiarowego', a
jakość jego "meritum"; w starych miernikach elektrycznych owe
"cuś" było nazywane np. "ustrojem miernika".
Jeśli powiesz, że "upływ czasu" to ilość centymetrów po obwo-
dzie tarczy zegara od jakiegoś ustalonego 'punktu zero', to
jest to BŁĄD (gruby!) Analogicznie - jeśli założysz, że wska-
źnikiem "intuicji" w oderwaniu od _NIEZNANEGO_ "sedna"/meri-
tum/"ustroju" jest jakikolwiek konkretny wskaźnik wzięty 'po
uważaniu', to twoja praca będzie się nadawała na śmietnik/ko-
lejny materiał do badania PATOLOGII.
"Definicje intuicji", które przytoczyłaś są zwyczajnym bełko-
tem nie mającym niczego wspólnego z faktyczną treścią pojęcia
"intuicja".
To jest właśnie bełkot o 'centymetrach', nie różniący się
od konkretnych opisów np.: piorunów (ze średniowiecza) w cał-
kowitym oderwaniu od natury/_teorii_ elektryczności.
Tymczasem:
<< Nie ma nic równie praktycznego jak dobra teoria. >>
[Kurt Lewin]
co o ile się nie mylę - w oryginale było zapisem/produktem
_INTUICJI_ Einsteina, ale być może że niezależnie (albo i
nie)... też K. Lewina.
Najprawdopodobniej tak samo jak większość studentów kompletnie
utożsamiasz "teorię" z tym co widzisz zmysłami na papierze, za-
miast z pozawerbalnym stanem umysłu jej twórcy w trakcie 'za-
pisywania teorią' papieru. Dlatego jak zwykle będziesz miała
dużą 'trudność' w poprawnym zrozumieniu NIEWYRAŻALNEJ werbal-
nie/formalnie algorytmicznie itd. JAKOŚCIOWEJ różnicy pomiędzy
"zapisem teorii" a "zrozumieniem teorii".
Np. tego, że można znać zapis teorii i jej kompletnie nie rozu-
mieć jak i na odwrót - można rozumieć teorię bez jakiejkolwiek
znajomości jej konkretnego/formalnego lub 'tylko' werbalnego/
_symbolicznego_ "zapisu".
Ergo: Zdumiewająca jest maniera profesorów, by dawać studentom
tematy, których ci "z definicji" nie są w stanie poprawnie wy-
konać. O ile taki "test na XXX" jest sensowny, gdy odbywa się
w ramach opisanych w "Zabójczej hipotezie" Doxiadisa, to w ra-
mach pracy dyplomowej jest już kompletnym kuriozum i minięciem
się z rozumem. Bo 'uprawomocnia' przekonanie, że napieprzenie
byle czego na 'ważny' temat jest w jakikolwiek sposób wartościo-
we i godne pochwały/'zaliczenia'.
Tymczasem poprawna teoria intuicji jest warta DUŻO WIĘCEJ niż
Nobla, bo musi być to spójna teoria mózgu/umysłu. Co oznacza
znacznie więcej niż mechanika kwantowa i OTW razem wzięte.
Twój profesor prowadzący jest IMO zwyczajnie _ostro_pierdolnię-
ty_, _J_E_Ś_L_I_ 'uważa', że praca dyplomowa studenta polegająca
na 'zbadaniu' konkretnych skutków pocierania szmatą kilkunastu
pałeczek wykonanych z różnych materiałów (tj. tego, co akurat
teraz robisz) ma jakąkolwiek wartość merytoryczną i przybliży
studenta do zrozumienia W PRZYSZŁOŚCI natury "intuicji". Bo mo-
że to skutkować takim efektem mniej więcej z takim samym praw-
dopodobieństwem, z jakim umiejętność pocierania szmatką bursz-
tynu miałaby miałaby przybliżyć 'studenta' do zrozumienia natu-
ry elektryczności (z dawaniem mu za oną 'umiejętność pocierania'
nie zrozumienie - uprawnień wyszkolonego fizyka i elektryka je-
dnocześnie).
To co robisz pod pseudokontrolą Nosala jest ciężko chore vel
kompletnie POZBAWIONE JAKIEJKOLWIEK INTUICJI !
> Anka
JeT.
P.S.
Profesorowie często mają syndrom Picassa, tzn. fakt iż zostali
społecznie uznani za "artystów" utożsamiają z obowiązkiem spo-
łeczności uznawania dowolnego bohomaza jaki namażą za "dzieło
sztuki" vel obowiązek studentów do ścisłego wyznawania ich
własnych idiotyzmów. A to wcale nie jest wśród nich najgorsza
patologia. Bo równie często (jeśli nie częściej) zwyczajnie,
niczym szefowie firmy (od pracowników) liczą po prostu na to,
że studenci ZA NICH POMYŚLĄ i podsuną gotowe do wykorzystania
pomysły.
Życie w dżungli (w tym naukawej) niestety wbrew wszelkiemu am-
bonowemu (ops katedralnemu) marketingowi jest 'normalnie' bru-
talne...
|