Data: 2010-02-20 13:29:19
Temat: Re: Kochajmy dewocjonalia.
Od: "Jakub A. Krzewicki" <e...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
sobota, 20 lutego 2010 13:41. carbon entity 'sweet.graa`l''
<s...@i...pl> contaminated pl.sci.psychologia with the following
letter:
> Użytkownik "Jakub A. Krzewicki" <e...@p...onet.pl> napisał
>> No dobra, ale mnie ten problem interesuje z bardziej praktycznego punktu
>> widzenia. Co mam do Wielkiego Grzmota
> A kto to taki ten "Wielki Grzmot" ?
To samo co Chuj Pan ;) Złośliwie dodam, że w krajach arabskich tamtejsze
mente capti szczepy pastusze mylą go z Bogiem.
> Buddyzm jest bliski chrześcijaństu, a chrześcijaństwo humanistyczne
> jest bliskie ateizmowi humanistycznemu, a ten z kolei jest bardzo bliski
> islamowi humanistycznemu.
A gdzieżeś ty judo widział był takie zwierzę jak islam humanistyczny?
Owszem widziałem sufizm, który do tego pretendował, ale poznając to cudo
bliżej dostrzegłem w nim tylko sprytne oszustwo i kradzież idei dla złej,
bardzo złej sprawy. Jak można ukraść ideę bodhi (pod arabską nazwą
ma'rifat) i nirwany (fanaa) i nadal przestrzegać szariatu? Z tego co wiem
buddowie nie ucinają rąk za kradzież ani głowy za cudzołóstwo. Nikt o
zdrowym rozumie nie uznałby takiego psychopaty za buddę.
>> Ja tam się nawet tego nie boję, mnie po prostu ten żałosny zwrot kierunku
>> historii mierzi. W końcu jaki ja mam wpływ na to? na pewno żaden
>> znaczący,
> Bardzo duży, bo każde słowo, które wypowiada człowiek,
> nie pozostaje bez zajęcia :o)
I co takiego dobrego osiągnęła niejaka Kassandra?
Czy ktoś uwierzył w słowa tej starej waryatki?
> Brat, dla mnie nie jesteś konkurencją, wręcz przeciwnie,
> o ile zen należy do Buddyzmu, a nawet jeśli nie należy,
> to ja kocham Buddę za jego skrajny pacyfizm,
> który z kolei (nie ważne jakimi drogami)
> przejął mój brat Jeszu Izrael :o)
Budda nie był skrajnym pacyfistą.
Co prawda był przeciwny nienawiści, zemście i wojnie napastniczej w
jakiejkolwiek postaci (bo co się stało to się nie odstanie), jednak
nie dość, że nigdy nie był przeciwny walce w obronie własnej czy likwidacji
uzbrojonego terrorysty w obronie życia niewinnych zakładników, to co więcej
te dwie rzeczy uważał nie tylko za uzasadniony wyjątek w zakazie zabijania
ale nawet za przykry obowiązek, którego ktoś posiadający umiejętność walki
winien podjąć się w imię miłosierdzia i obrony cennego życia ludzi.
Dlatego buddyjscy mnisi w klasztorze Shaolin uczyli się sztuk walki od
przybyłego z Indii Bodhidharmy, który oprócz swojej działalności w
nauczaniu medytacji był znany także jako Człowiek-Kot, który wykrywał
działania kryminalistów i przyprowadzał ich przed oblicze sprawiedliwości.
> Stań się wyznawcą islamu i dodaj mu coś dobrego od siebie.
Niemożliwe. Z trzech względów.
Po pierwsze: zdradziłbym swojego nauczyciela a jakoś nie bardzo mi się widzi
pobyt w piekle.
Po drugie: wielu już próbowało. Wynikiem jest obłęd znany pod nazwą sufizmu.
Wytłumaczyłem wyżej, dlaczego jest to obłęd. Dodam, że wszyscy sufi
zdradzili swoją centralę w Szambhali. Nie wykazali za grosz szacunku dla
nauk o oświeceniu i ich korzeni, natomiast również przyczynili się do
niszczenia tych nauk jak inni muzułmanie, może nawet w większym stopniu. Bo
uważali się za lepszych niż pierwowzór, który w tak perfidny sposób
wyeksploatowali.
Po trzecie: jak byłem młodszy i naiwny też próbowałem z jednym kumplem.
Drugi raz tam nie pójdę (chyba, żeby dostać nóż w plecy?) i do końca życia
będę unikał krajów arabskich, gdzie murtadów nie przyjmują bynajmniej z
otwartymi ramionami. Sebastian miał mniej szczęścia, wdepnął w to gówno tak
głęboko, że chyba jeszcze do dzisiaj z niego nie wyszedł. Współczuję mu,
jak mógł zamienić pełną wolność na chory układ społeczny, gdzie jeden
człowiek jest strażnikiem więziennym drugiego.
--
tois egregorosin hena kai koinon kosmon einai
ton de koimomenon hekaston eis idion apostrephesthai
|