Data: 2010-02-17 16:25:46
Temat: Re: Kocham więc biję
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Tue, 16 Feb 2010 15:51:59 +0100, zdumiony napisał(a):
> Użytkownik "Ikselka" <i...@g...pl> napisał w wiadomości
news:236fa84c-2065-4bb1-86f5-9a56d49a3505@b7g2000yqd
.googlegroups.com...
>>> Czyli sama biję
>> Dotykam.
>
> Pisałaś że bijesz
Nie biję ani nie biłam. Mówię o ich cielesności w całej ogólności sytuacji
w odniesieniu do wieku dziecięcego moich dzieci i mnie jako rodzica.
>
>>> dzieci
>> MOJE dzieci.
>>> a nikomu nie wolno ich tknąć.
>> Dokładnie tak - nikomu poza mną nie wolno tknąć moich dzieci.
>> Bo zabiję. Tego, co tyka.
>
> A przedstawiciele prawa mogą je wziąć do więzienia?
Tak, ale nie wolno im naruszyć ich cielesności.
I w ogóle abstrakcja - moje dzieci nie naruszają prawa.
Bo to MOJE dzieci.
>
>>> Jeżeli dostaną złą ocenę to nauczyciel się uwziął.
>> Nie, to wtedy JA pójdę do nauczyciela i zweryfikuję ocenę.
>
> A nie lepiej byc po stronie nauczyciela i uczyć od małego dziecko że nauczyciel to
autorytet? Przyda mu się w życiu.
Jeśli nauczyciel ma autorytet, to dziecko SAMO to zauważy i nie będzie
stwarzało problemów - istota autorytetu jest taka właśnie, ze gdzie
autorytet, tam brak problemów, a gdzie problemy, tam brak autorytetu. A
"uczyć" dziecko, że ktoś ma autorytet... sorry, ale chyba Ci się coś
pomyliło, nie ten przedmiot - ja uczyłam matematyki, nie zaś czyichś
autorytetów, no i miałam oraz mam swój, którego nikt nie musiał uczyc moje
dzieci.
--
Ikselka.
|