Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.

Grupy

Szukaj w grupach

 

Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 421


« poprzedni wątek następny wątek »

21. Data: 2010-03-18 21:47:49

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: medea <X...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Ender pisze:

> A nie wydaje ci się, że te mocne zaangażowanie może zastąpić (wywołać)
> np. bardzo silny deficyt w danej kwestii.
> Może myć on nawet taki silny, że jak zaskoczy przeniesienie, to będziesz
> słyszeć co potrzebujesz, a nie co tak naprawdę mówi (twierdzi) druga
> strona.

Zgoda, może być, ale chyba nic z tego dobrego Ci nie przyjdzie, jeśli
sobie tego SAM nie uświadomisz. Krótko mówiąc IMHO - tutaj możesz być co
najwyżej terapeutą sam dla siebie, inni najwyżej Ci trochę w tym pomogą.

> Znam wiele pojęć, co nie znaczy, że je stosuję lub uważam za wartościowe
> w praktyce ;-)

Ano tak, jasne. ;)

>> Czytujesz globa?
>
> Słabo.

No widzisz, a tutaj (chyba?) o niego chodziło.

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


22. Data: 2010-03-18 21:52:09

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: Marchewka <s...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

medea pisze:
> Marchewka pisze:
> Strasznie jestem ciekawa, jak ich historia się potoczy, chociaż pewnie
> się nie dowiem, przynajmniej niezbyt szybko (bo babcia pewnie nieprędko
> wróci, o ile w ogóle). Niemniej jednak było to dla mnie szokiem, że
> można nie widzieć swojego dziecka przez tyle najważniejszych lat jego
> dzieciństwa.

Raczej na bliska wiez m. dziewczynka a rodzicami nie ma szans.

>> Przede wszystkim ktos, kto sie podejmuje wkroczyc na droge terapii,
>> musi podjac suwerenna decyzje, co do tego. Czyli przede wszystkim
>> _chciec_ przejsc terapie i miec cel z nia zwiazany.
>
> No tak, oczywiście. O tym też pisałam. Ten temat zresztą nie pierwszy
> raz tu się pojawia. ;)

Terapii via internet? Wobec calego tlumu gapiow i komentatorow?
I.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


23. Data: 2010-03-18 21:54:06

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: Marchewka <s...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Ender pisze:
> Podobnie jest np. z niektórymi terapiami od uzależnień.
> Ich skuteczność jest tak wysoka, że w przypadku niepowodzenia gwarantują
> zwrot kosztów, ponieważ przede wszystkim dają odpowiednią motywację do
> zerwania z nałogiem, a potem pomagają z nim zerwać.

A ktore to konkretnie terapie uzaleznien maja "tak wysoka skutecznosc"?
I.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


24. Data: 2010-03-18 21:59:43

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: Marchewka <s...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora

Redart pisze:
> Ja pozwolę sobie na razie w ogóle się nie odnosić do "internetowych
> prowokacji". Bardziej mnie tu na razie interesuje wiedza dot. mechanizmów
> działania ludzi i mechanizmów naprawczych.

Czemu akurat "mechanizmy naprawcze", wywodzace sie z klasycznej
psychoanalizy Ci tak przypadly do gustu?
I.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


25. Data: 2010-03-18 22:10:20

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: "Chiron" <e...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Redart" <R...@o...pl> napisał w wiadomości
news:hnu6nt$rv5$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "medea" <X...@p...fm> napisał w wiadomości
> news:hnu2a5$d4m$1@atlantis.news.neostrada.pl...
>
>> Rozumiem to mniej więcej tak - jeśli ktoś nie doświadczył na pewnym
>> etapie życia dostatecznie silnego związku z matką (dokładniej: jej
>> opiekuńczości, ciepłych z nią relacji), to będzie w następstwie wykazywał
>> skłonności bardziej do zachowań depresyjnych niż agresywnych. Dobrze
>> rozumiem? Taki ma być przekaz? Jeśli tak, to myślę, że jest to bardzo
>> prawdopodobne.
>
> No na moje oko to prawie dobrze ;) Ale to prawie moim zdaniem
> robi jednak poważną różnicę. Otóż problem polega na tym, że
> osoba taka będzie JEDNOCZEŚNIE wykazywać zachowania agresywne, jak
> i przejawiać cechy głębokiej depresji. I rolą terapeuty jest
> zauważenie tego i dokonanie wyboru, szeregowania - z czym pracować
> wpierw, a z czym później. W zaproponowanym modelu jest mowa o tym,
> że ważniejsza w tym wypadku jest praca z depresją, jako problemem
> bardziej podstawowym - a agresję należy zostawić 'na potem'.
> W szczególności oznacza to, że agresję należy po prostu
> na początku zaakceptować na tyle, na ile się da - bo i tak nie da się
> z nią za bardzo nic zrobić, jeśli nie zostanie dokonana wpierw
> praca 'w korzeniu' - czyli w depresji.
>
>> Nie wiem, jednak, jaki ma to związek z globem (czy w ogóle w zamierzeniu
>> miał mieć?), ponieważ on raczej wykazuje skłonności do agresji, ale
>> mniejsza z tym.
> Pozwolę sobie uciec od konkretu globa.
>> "Dostarczenie relacji z dobrym obiektem" zakłada chyba stworzenie relacji
>> niejako rekompensującej wcześniejsze niedostatki w kontaktach z matką, co
>> za tym idzie - okazywanie wyrozumiałości, nawet pobłażania, ciepła w
>> relacjach itd. I to mi się też wydaje sensowne.
> Tak, zgadza się ;) Co prawda należy być ostrożnym w rozumieniu 'dobry
> obiekt' jako dobry w sensie potocznym, ale tu akurat to dobrze pasuje.
> Muszę sam mocniej doczytać, jak to wyglada w innych sytuacjach.
>
> Pozwolę sobie jeszcze odrobinkę. "Obdzielać popędem agresywnym" oznacza
> kierować swoją uwagę w kierunku obiektów zaspokajających potrzeby
> i wyrażanie tej uwagi w sposób agresywny. Takie coś przeżywa, zgodnie
> z klasyczną psychoanalizą każdy z nas w okresie niemowlęctwa
> - wtedy, kiedy wydzieramy się wniebogłosy, żeby dostać cycka ;)
> Mówiąc obrazowo: krzyczymy, złościmy się na cycka w celu wymuszenia
> na nim, by wskoczył nam w usta :) Ściślej rzecz biorąc nie jest to
> cycek - bo jako zupełnie niemowlę pierś istnieje dla nas tylko, jak
> już jest w ustach - wiec jak go nie ma to obdzielanie pierwotną
> agresją "cały świat" :)
> Rolą matki w tej sytuacji jest jak najszybsze dostarczanie piersi,
> - o jakichś próbach modyfikacji popędu na nieagresywny czy coś -
> oczywiście nie ma tu mowy. Po prostu trzeba dać cycka. Jak nie damy
> - zaczyna się tragedia.
>
>> Nie bardzo wierzę w to, żeby komuś udało się świadomie wpłynąć na drugą
>> osobę tak, żeby ona dokonała jakiegoś przeniesienia przez internet, a
> Ja pozwolę sobie na razie w ogóle się nie odnosić do "internetowych
> prowokacji". Bardziej mnie tu na razie interesuje wiedza dot. mechanizmów
> działania ludzi i mechanizmów naprawczych. Internet jest pewnym
> ograniczeniem, o którym być może da się coś zrobić, a być może nie da.

Moje zastrzeżenie dotyczy Twojego podziału: teraz pracujemy z tym, a temu
dajemy spokój,.a jak to przepracujemy, to...
Widzisz- to całkiem wbrew holizmowi. Człowiek jest całością. Ruszysz coś- to
zmieniasz całość. Inaczej- skoro w danym momencie jest w równowadze- to tę
równowagę zmieniasz robiąc cokolwiek. To po pierwsze.Czyli- po prostu trzeba
zacząć- reszta wyjdzie w praniu::-). Kolejna sprawa: człowiek poddaje się
terapii- i tak naprawdę nie potrzeba pracować z czymś konkretnie. Po prostu-
wystarczy np przychodzić na kolejne terapie i brać w nich udział (wiem,
inaczej działa psychoanaliza, ale myślę, że psycholog humanistyczny ze mną
się zgodzi). Raz wyjdzie jedno, innym razem- co innego. I ostatnia rzecz:
czasem człowiek powinien poddać się terapii- nawet sam chce, ale terapia nie
może być przeprowadzona, bo...mówiąc językiem psychologii: "jest nierówny".
Wtedy potrzebna jest pomoc psychiatry, który go "wyrówna" lekami na tyle,
aby był w stanie poddać się terapii.
Jeśli chodzi o globa- moim zdaniem pomijając inne czynniki- należało by go
najpierw "wyrównać". Bez tego wszelkie działania terapeutyczne mogą mu wręcz
zaszkodzić...

--
Serdecznie pozdrawiam

Chiron


1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak

2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


26. Data: 2010-03-18 22:11:52

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: "Redart" <R...@o...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Marchewka" <s...@g...pl> napisał w
wiadomości news:hnu7ok$rfr$1@inews.gazeta.pl...
> Redart pisze:
>> Ja pozwolę sobie na razie w ogóle się nie odnosić do "internetowych
>> prowokacji". Bardziej mnie tu na razie interesuje wiedza dot. mechanizmów
>> działania ludzi i mechanizmów naprawczych.
>
> Czemu akurat "mechanizmy naprawcze", wywodzace sie z klasycznej
> psychoanalizy Ci tak przypadly do gustu?

Przypada mi do gustu, to co czuję, że rozumiem.
Rozumiem też, że każdy model jest tylko modelem.
BTW. Wiem też coś niecoś o modelu 'starożytnym', tybetańskim,
ukształtowanym na styku szamanizmu i wchodzącego później na
ten teren buddyzmu. Na ten drugi poświęciłem sporo swego
życia, lącznie z dziesiątkami, jeśli nie setkami wykładów
i praktyk udzielanych przez tybetańczyków uznawanych
w tych klockach za najwyższej klasy specjalistów.
W tych dwóch, tak odległych, spojrzeniach -
starożytnym,tybetańskim i wspólczesnym,eorozachodnim - widzę
sporo treści wspólnych, tylko wyrażonych w inny sposób -
i na tym opieram własne poczucie wiarygodności oraz ograniczeń
- jednych i drugich.

Umysł analityczny to też po prostu moja cecha, zresztą
intensywnie wykorzystywna zawodowo.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


27. Data: 2010-03-18 22:16:49

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: "Chiron" <e...@o...eu> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Redart" <R...@o...pl> napisał w wiadomości
news:hnu8f6$j0$1@news.onet.pl...
>
> Użytkownik "Marchewka" <s...@g...pl> napisał w
> wiadomości news:hnu7ok$rfr$1@inews.gazeta.pl...
>> Redart pisze:
>>> Ja pozwolę sobie na razie w ogóle się nie odnosić do "internetowych
>>> prowokacji". Bardziej mnie tu na razie interesuje wiedza dot.
>>> mechanizmów
>>> działania ludzi i mechanizmów naprawczych.
>>
>> Czemu akurat "mechanizmy naprawcze", wywodzace sie z klasycznej
>> psychoanalizy Ci tak przypadly do gustu?
>
> Przypada mi do gustu, to co czuję, że rozumiem.
Ty_to_rozumiesz-_nie_czujesz. No ale dobrze- niech Ci będzie...pewno i tak
nie wiesz, co napisałem. I- naprawdę- daleko mi w tym do złośliwości.



> Rozumiem też, że każdy model jest tylko modelem.
> BTW. Wiem też coś niecoś o modelu 'starożytnym', tybetańskim,
> ukształtowanym na styku szamanizmu i wchodzącego później na
> ten teren buddyzmu. Na ten drugi poświęciłem sporo swego
> życia, lącznie z dziesiątkami, jeśli nie setkami wykładów
> i praktyk udzielanych przez tybetańczyków uznawanych
> w tych klockach za najwyższej klasy specjalistów.
> W tych dwóch, tak odległych, spojrzeniach -
> starożytnym,tybetańskim i wspólczesnym,eorozachodnim - widzę
> sporo treści wspólnych, tylko wyrażonych w inny sposób -
> i na tym opieram własne poczucie wiarygodności oraz ograniczeń
> - jednych i drugich.
>
> Umysł analityczny to też po prostu moja cecha, zresztą
> intensywnie wykorzystywna zawodowo.
Zawodowo- ok. Jesteś informatykiem- i tu z reguły analityczny umysł
wystarcza. W psychologii- to potrafi być nawet przeszkodą.
BTW- przeczytałem, i zachodzę w um, o czym piszesz? Czytałem o modelach
buddyjskich jako pierwowzorze- ale psychologii humanistycznej- Boże broń-
psychoanalizy. Możesz wrzucić jakiegoś linka?

--
Serdecznie pozdrawiam

Chiron


1. Znaleźć człowieka, z którym można porozmawiać nie wysłuchując banałów,
konowałów, idiotyzmów cwaniackich, łgarstw, fałszywych zapewnień, tanich
sprośności lub specjalistycznych bełkotów "fachowca", dla którego branżowe
wykształcenie plus umiejętność trzymania widelca jest całą jego kulturą,
kogoś bez płaskostopia mózgowego i bez lizusowskiej mentalności- to znaleźć
skarb.
- Waldemar Łysiak

2. Jedyna godna rzecz na świecie twórczość. A szczyt twórczości to tworzenie
siebie
Leopold Staff

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


28. Data: 2010-03-18 22:19:00

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: medea <X...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Ender pisze:

> Dlatego pisałem o nieco wyjątkowych ludziach, dla których realizacja
> zachcianki nie jest problemem, a czymś zwyczajnym.
> Takiemu człowiekowi wystarczy chwilowy kaprys, telefon do specjalisty od
> koleżanki i pstryk, specjalista już go ma.
> Jest drogi, ale skuteczny i kilogramy lecą.
> Niestety, zahamowani tak bardzo represjonują swoje potrzeby i
> pragnienia, że jak tylko pojawi się w ich głowie myśl, że chcieliby np,
> ważyć mniej, to mechanizmy obronne praktycznie od ręki zatłuką tą myśl
> na miejscu.
> I do takiego stanu nie doprowadziło ich bynajmniej 'dobre' i uczciwe
> życie, ale gnuśność i lenistwo umysłowe. Mając wolność dobrowolnie
> ogrodzili się modnym pastuchem i przypasowali do pastwiska jak porządna
> mućka.

No i bardzo słusznie Ender prawisz! I teraz wyobraź sobie, że masz po
drugiej stronie internetu taką mućkę i spróbuj przeprowadzić na niej
psychoterapię. ;)

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


29. Data: 2010-03-18 22:19:33

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: glob <r...@g...com> szukaj wiadomości tego autora



medea napisał(a):
> Chiron pisze:
> > U�ytkownik "medea" <X...@p...fm> napisa� w wiadomo�ci
> > news:hnts17$rcb$1@atlantis.news.neostrada.pl...
> >> za��cony pisze:
> >>
> >>> W powy�szym tek�cie chcia�bym Chironie zwr�ci� Twoj� uwag� na
> >>> dwa aspekty. W pierwszym akapicie masz coďż˝ takiego:
> >>> "mniejsze przywi�zywanie wagi do pop�d�w agresywnych a wi�ksze
> >>> do depresji jako reakcji na niedostatki obiektu opieku�czego"
> >>> Czy m�g�by� mi jako� wyt�umaczy�, jak to rozumiesz ?
> >>
> >>> I bardziej z ko�ca cytatu: jak rozumiesz poj�cie "dostarczy�
> >>> pacjentowi do�wiadczenie relacji z "dobrym obiektem" i co oznacza
> >>> tu od�o�enie na dalszy plan neutralno�ci ?
> >>>
> >>> B�d� wdzi�czny za wysi�ek, wnikliwo�� i otwarto�� przy
wypowiedzi.
> >>
> >> Ja mogďż˝ powiedzieďż˝, jak rozumiem, czy nie?
> >>
> >> Ewa
> >
> > Ja Ciebie serdecznie zapraszam- napisz.
>
> Hm, liczy�am si� bardziej z odmow� z Waszej strony. ;)
>
> Rozumiem to mniej wi�cej tak - je�li kto� nie do�wiadczy� na pewnym
> etapie �ycia dostatecznie silnego zwi�zku z matk� (dok�adniej: jej
> opieku�czo�ci, ciep�ych z ni� relacji), to b�dzie w nast�pstwie
> wykazywa� sk�onno�ci bardziej do zachowa� depresyjnych ni� agresywnych.
> Dobrze rozumiem? Taki ma by� przekaz? Je�li tak, to my�l�, �e jest to
> bardzo prawdopodobne.
> Nie wiem, jednak, jaki ma to zwi�zek z globem (czy w og�le w zamierzeniu
> mia� mie�?), poniewa� on raczej wykazuje sk�onno�ci do agresji, ale
> mniejsza z tym.
> "Dostarczenie relacji z dobrym obiektem" zak�ada chyba stworzenie
> relacji niejako rekompensuj�cej wcze�niejsze niedostatki w kontaktach z
> matk�, co za tym idzie - okazywanie wyrozumia�o�ci, nawet pob�a�ania,
> ciep�a w relacjach itd. I to mi si� te� wydaje sensowne.
>
> > Prosz�, aby� tak�e napisa�a, jak
> > widzisz mo�liwo�� prze�o�enia tego na relacje internetowe.
>
> Nie bardzo wierz� w to, �eby komu� uda�o si� �wiadomie wp�yn�� na
drugďż˝
> osob� tak, �eby ona dokona�a jakiego� przeniesienia przez internet, a
> potem przeprowadzi� jak�kolwiek terapi�. Je�li ju� to wierz� w to, �e
> kto� mo�e sam w sobie dostrzec, �e dokonuje w jakim� stopniu
> przeniesienia. No ale musia�by to by� kto� ju� dosy� �wiadomy siebie i
> przygotowany do tego, dostatecznie wzruszony wewn�trznie �e tak to
> okre�l�. Kr�tko m�wi�c - obie osoby (strony) musia�yby by� w to mocno
i
> _�wiadomie_ zaanga�owane. Szczerze m�wi�c w�tpi�, �eby z globem
by�o to
> w og�le mo�liwe.
> No ale oczywi�cie tak sobie tylko gdybam i nawet nie jestem pewna, czy w
> og�le na temat. ;)
>
> Ewa

Przecież ten przygłup nie słucha co się do niego mówi, tylko przeczyta
coś i ci przykleja do twarzy. Najpierw musi nauczyć się słuchać, a
zobaczy, że człowiek jest konsekwentny w ty co mówi . Trzeba R. wysłać
na naukę słuchania.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


30. Data: 2010-03-18 22:25:46

Temat: Re: Kwestia neutralności w procesie terapeutycznym.
Od: medea <X...@p...fm> szukaj wiadomości tego autora

Ender pisze:

> Dobro jest tutaj pojęciem chyba trochę względnym.
> I chyba nie bardzo możesz sobie coś SAMA uświadomić.
> To raczej tak nie działa.
> Twoja obecna świadomość jest taka jaka jest i sama masz raczej
> ograniczone możliwości jej rozwoju.
> Do niego (rozwoju) potrzebny jest raczej jakiś czynnik zewnętrzny,
> a najlepiej ktoś, kto ją prawidłowo ukierunkuje ;-)

Czynnik zewnętrzny jest konieczny, ale chyba mogę mieć świadomość, jak
na mnie ten czynnik wpływa, mogę obserwować zmiany w swoim postrzeganiu
spowodowane konkretnym czynnikiem? To miałam na myśli, pisząc o
świadomym zaangażowaniu. Zresztą nieważne. Mam wrażenie, że bardzo
zboczyliśmy z tematu.
Idę się przywiązać do pastwiska. ;)

Ewa

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 . 2 . [ 3 ] . 4 ... 10 ... 20 ... 43


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Czego nie lubią (boją się) mężczyźni...
p a r y t e t
Miłość oraz seks
Nowy wątek
JAK QRA?!

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »