Data: 2013-09-23 00:22:30
Temat: Re: Let's try again
Od: Przemysłąw Dębski <p...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Ghost pisze:
>
> Użytkownik "Przemysłąw Dębski" <p...@g...pl> napisał w wiadomości
> news:l1m72k$hqe$1@node2.news.atman.pl...
>> Ghost pisze:
>>> Moze kali tym razem nie potnie i reanimacja topicznosci sie uda choc
>>> czesciowo.
>>>
>>> W takim razie cos z czym wystapila dopiero co kolezanka Hanka.
>>>
>>> Poglady, czyli osady badz wyobrazenia na jakis temat.
>>>
>>> "nikt ani nic nie jest w stanie zmienic pogladow Twoich/moich/jeszcze
>>> czyichs"
>>>
>>> Moim zdaniem jedyna osoba, ktora tego nie moze zrobic, jest wlasciciel
>>> owych pogladow. Innymi slowy drastycznie zawezam kwantyfikator Hanki, a
>>> wlasciwie to podejrzewam, ze go przenosze poza pierwotny zakres
>>> znaczeniowy, bo byc moze Hanka nie brala tu pod uwage togoz
>>> wlasciciela w
>>> ogole.
>>>
>>> Jesli nasz poglad jest skrystalizowany i przemyslany to tylko i
>>> wylacznie
>>> nowy, zewnetrzny bodziec jest w stanie skierowac nas na inny sposob
>>> rozumowania.
>>>
>>> No chyba, ze ktos ma koncept, ze cos innego jest w stanie to zrobic - co
>>> to mogloby byc?
>>
>> No ale to mózg właściciela mózgu bodziec mieli. Gdy wynik przemielenia
>> odbiega od dotychczasowych poglądów różne dziwne rzeczy potrafią się
>> dziać, w których kluczową rolę odgrywa wola. Można czegoś nie przyjąć,
>> mimo że wszystkie znaki na ziemi i na niebie wskazują, że to coś to
>> czysta
>> prawda "Wacuś seryjnym mordercą ? Nigdy w to nie uwierzę. To zawsze było
>> dobre dziecko. Wrabiają go źli ludzie". Można też przyjąć dowolną bzdurę
>> jeśli okaże się, że jest ona np. wygodna "Gdyby nie żydzi i ich spiski,
>> dawno był bym bogaty".
>
> Nieprzyjecie badz przyjecie to wypadkowa wielu czynnikow, m.in. po prostu
> wlasnych (czesto nieuswiadomionych i "atawistycznych") interesow.
>
> A teraz porzypomnij sobie (bo jakos wierze w powszechnosc tego
> doswiadczenia), ile razy sie z kims na jakis temat spierales. Miesliscie
> diametralnie rozne poglady. Pogadliscie, pogadalisce (moze wiecej razy).
> Druga strona zdecydowanie prezentowala wole nieprzyjecia Twoich argumentow.
Jeżeli chodzi o moje doświadczenia w tym temacie, wąskie bo wąskie ale
jakieś mam. W kwestiach zawodowych kiedy swoich racji jestem pewien
często potykam się o własną nieumiejętność wyłożenia kwestii tak by
pacjent zakumał. Co innego gdy jest czas by ważyć słowa a co innego w
ogniu walki. W kwestiach światopoglądowych natomiast raczej bardziej
słucham i w miarę upływu czasu "wrzucam" temat niekoniecznie
światopoglądowy, ale taki o którym mam pojęcie, dzięki temu mam obraz
czy człek po drugiej stronie mojego nosa jest kimś kogo zdanie powinno
się brać pod uwagę czy może jest gawędziarzem.
Natomiast co do woli nieprzyjęcia argumentów u drugiej strony, z tego
typu osobnikami radzę sobie w sposób pasywny na zasadzie ~"nieee nooo to
co mówisz to jest oczywiste". Ja mam spokój a on jest szczęśliwy :)
Co mogę dodać w kwestii moich doświadczeń to zderzenie racji z punktem
widzenia. Otóż to co wygląda na wolę nieprzyjęcia moich argumetów, nie
zawsze nią jest. Ja techniczny - on prawnik. Razem pracujemy nad
przygotowaniem kontraktu w którym kwestie techniczne mocno zazębiają się
z prawnymi. Z technicznego punktu widzenia optymalnie i dobrze było by
zrealizować przedsięwzięcie w określony sposób. Jednak z prawnego punktu
widzenia sposób ten jest nie do przyjęcia ze względu na potencjalne
prawne konsekwencje.
> A po jakims czasie okazuje sie, ze zaczyna glosic Twoje poglady. Przyznaj,
> ze zdarzylo sie i to nie jeden raz. Stawiam teze, ze to "przekonywanie"
> odbywa sie w tle i bez udzialu woli. Wola przytloczona przez ego staje
> (o)koniem.Ale gdy emocje opadaja, cos sie w mozgu przetwarza i po jakims
> czasie nie ma sily sieci neruonowej wychodzi, ze to byl blad i zaczyna
> dochodzic do glosu (oficjalnie, przez atrtykulowanie na zewnatrz) teza
> przeciwna.
>
> I najlepsze - podswiadomosc (czymkolwiek jest), musi oszczedzic ego
> (czymkolwiek jest), wiec podstawia czlowiekowi obrazek jakoby te nowe
> przekonania sa jego nowym, oryginalnym, wspanialym pomyslem. I tylko jego
> pomyslem. Przeciez wszyscy wiemy, ze mistrzem przekonywania, jest ten,
> ktory
> pomoze "zrozumiec" adwersarzowi, ze nowe idee to jego wlasny pomysl.
>
> Co o tym (Ty? He he) myslisz? Co bedziesz myslal za tydzien :-))))
Czekaj, wyjściową tezą było iż jedyną osobą która nie ma mocy do
zmieniania poglądów jest ich właściciel, a na podstawie powyższego
okazuje się, że właśnie tylko właściciel może to zrobić jeśli uwierzy że
ma prawa autorskie do nowej koncepcji :) Jeśli przyjąć że reszta
populacji (być może stanowiąca mniejszość) na prawa autorskie się nie
ogląda to Hanka ma rację.
Dębska
|