Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Re: "Ludzie przestali sie smiac..."

Grupy

Szukaj w grupach

 

Re: "Ludzie przestali sie smiac..."

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 1


« poprzedni wątek następny wątek »

1. Data: 2002-07-14 08:49:46

Temat: Re: "Ludzie przestali sie smiac..."
Od: m...@w...fr (Magdalena Nawrocka) szukaj wiadomości tego autora

On Sat, 13 Jul 2002 19:08:53 GMT, Pyzol wrote:

>Uczylam sie tego w bolach i trudzie; prawdopodobnie gdybym wiedziala czym
>jest emigracja - nigdy bym sie na nia nie zdecydowala - az tak.
>
>"Tobie to dorze, bo jestes w Kanadzie" - slysze niekiedy, mniej lub bardziej
>jasno powiedziane. Dobrze? Pewnie ze dobrze - ale byloby jeszcze lepiej,
>gdyby ktos chcial sobie wziac na glowe moje dlugi.
>




KŁOPOTY Z NATURALIZACJĄ

Niezmiernie ciekawy jest problem adaptacji Polaków do
nowych warunków życia na obczyźnie. Widzimy rodaków pragnących
jak najszybciej zapomnieć, że byli Polakami. Znamy osoby, które
absolutnie nie są w stanie się dostosować, wszystko im za
granicą przeszkadza, chociażby dlatego, że jest inne jak w
Polsce. Zdarzają się wreszcie imigranci doskonale zasymilowani
w nowym środowisku, nie mający problemów z językiem czy z
pracą, pielęgnujący jednak polskość w życiu prywatnym.

Z każdym emigrantem jest inaczej, lecz każdy uplasuje się
jakoś w jednej z wyszczególnionych grup. Ujęłabym to może tylko
bardziej ze wskazaniem na dynamikę i ewolucję. Nie tyle
klasyfikacja co zjawisko. Są tacy, co stoją między takimi
grupami w rozkroku, inni zahaczyli o wszystkie, jeszcze inni
przeszli z jednej skrajności w drugą. Emigracja to przecież
kawałek życia, nasz los. To postępujący proces. Lepiej lub
gorzej działający mechanizm adaptacji.

Adaptacja (od śr. łac. adaptatio) - dostosowanie czegoś do
nowego użytku. Z pozoru nic prostszego - użyć coś, czym się już
dysponuje do nowego celu. Inteligencja, motywacja, mobilizacja
i recepta na przystosowanie się do nowych warunków gotowa.
Dobrze by było.

Jednak emigracja i adaptacja to już dużo bardziej złożony
problem. Tym, co ma być przystosowane do nowego układu jesteśmy
przecież my sami. My, ze wszystkimi socjo-psychologicznymi
uwarunkowaniami, utrwalonymi postawami, nawykami, tradycją i
specyficzną kulturą. A to dużo. Jest to pokaźny bagaż i jakże
niekiedy uciążliwy szczególnie w początkach emigracyjnego
życia.

Emigrując, stajemy wobec konieczności odnalezienia się w
rzeczywistości zupełnie nowej. Oczywiście innej w każdym kraju.
Jednak sam proces adaptacji, asymilacji, integracji zależy
według mnie od naszego psychicznego potencjału. Ten mechanizm
emigrujemy w naszej głowie.

Wiele zależy od wieku emigranta, ludziom młodszym zapewne
łatwiej, od stopnia desperacji, siły zaangażowania jak i
powodów opuszczenia kraju. Wszystko to stanowi o motywacji, tym
psychicznym motorze, który decyduje o naszej elastyczności i
niezbędnej sile przebicia.

U mnie szło to cholernie opornie i długo. Od 81 roku żyje
we Francji z czego dobrych dziesięć lat wariowałam, skowyczałam
za Polską. Wrócić nie mogłam - nie było do czego, a z
przystosowaniem się za nic mi nie szło. O tak, zdecydowanie
byłam w drugiej grupie i wcale się tego nie wstydzę.
Cierpiałam.

Nareszcie przeskoczyłam do grupy trzeciej, tej właściwej.
Co za ulga. Nigdy jednak nie zapomnę czyśćca przez jaki
przeszłam i wiem, że takiego eksperymentu z emigrowaniem za nic
w świecie bym nie powtórzyła.

Nieraz się zastanawiam, co mi pomogło odbić się od
czarnego dna, pozwalając odnaleźć się wreszcie w nowym kraju.
Może wraz ze zburzeniem berlińskiego muru zapadła się gdzieś i
ta moja wewnętrzna blokada? Jakby łatwiej mi było zaakceptować
obcy kraj, zaadoptować Francję jako drugą ojczyznę, gdy runęła
żelazna kurtyna.

Tak jakby do Polski zrobiło się bliżej. Nie byłam już
odizolowana we wrogim, jak nas uczono, systemie. To Polska
przybliżyła się do mnie - Wspólnota Europejska i te rzeczy.
Szkoda tylko że i tam, w kraju, adaptacja do zaistniałych
warunków, do otwierających się możliwości idzie równie koślawo
i topornie. Nowe wymaga ogromnej mobilizacji i wysiłku, często
przynosi porażkę. Znam ten ból - wyrozumiała jestem.




Magdalena Nawrocka
www.geocities.com/magdanawrocka






--
Archiwum grupy: http://niusy.onet.pl/pl.sci.psychologia

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


1. Data: 2002-07-14 13:34:25

Temat: Re: "Ludzie przestali sie smiac..."
Od: "Pyzol" <p...@s...ca> szukaj wiadomości tego autora


"Magdalena Nawrocka"
Siegnij, Magdo ( i inni, zainteresowani) po ksiazke Ewy Hoffman. "Zagubione
w tlumaczeniu" ( tytul moze brzmiec troche inaczej, ja znam wersje
oryginalna, angielska, ale wiem, ze jest polskie tlumaczenie). Jest to
lektura obowiazkowa na kilku fakultetach w USA, tak przenikliwie analizuje
problem przestosowywania sie z jednej kultury na druga. Choc Ewa miala tylko
13 lat, kiedy wyrwano ja z ukochanego Krakowa, czytalam te ksiazke niczym
wlasny pamietnik.

Kaska


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : [ 1 ]


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

chory pamietnik
Ciatacze - czyli obserwacje z wyjazdu...
testy rysunkowe
Hipnoza
zdrada i 1000 wytlumaczen czynu...

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Senet parts 1-3
Chess
Dendera Zodiac - parts 1-5
Vitruvian Man - parts 7-11a
Vitruvian Man - parts 1-6

zobacz wszyskie »