Data: 2010-03-27 16:11:29
Temat: Re: "MOMENT PRAWDY" - czy ktoś oglądał w czwartek ten program?
Od: darr_d1 <d...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 27 Mar, 08:27, Hanka <c...@g...com> wrote:
> Czy znasz zjawisko upokorzenia?
> To jest cos, co potrafi zabic.
> Bez podniesienia reki przez upokarzajacego.
> To jest, rowniez, cos, co moze spowodowac takie mysli,
> o jakich tu mowa.
>
> Ludzie sa rozni. I tak, jak napisal wczesniej Glob,
> niektorzy nie potrafia byc rodzicami.
>
Ja bym tutaj rozróżnił jeszcze celowe działanie ze strony rodziców od
tego przez nich nieuświadomionego bądź nie zamierzonego. Podkreślałem
kilkakrotnie, że nie mam na myśli rodzin patologicznych - nie dlatego,
że omijam je szerokim łukiem (jak sama zasugerowałaś), a dlatego że
nie o takich rodzinach chciałem pisać. Może też niesłusznie posłużyłem
się przykładem tej dziewczyny z programu - fakt, nie znam jej
prawdziwej sytuacji, a jedynie się domyślam jak to mogło moim zdaniem
być. Tyle, że jej wypowiedzi, tamta sytuacja z programu właśnie była
dla mnie niezrozumiała i miała posłużyć WYŁĄCZNIE jako punkt wyjścia
do dyskusji na ten temat. Tamta dziewczyna (kobieta) ma na pewno
milion powodów, aby uważać tak a nie inaczej i ani ja ani nikt nie ma
prawa tego osądzać - nie o niej ta dyskusja miała traktować.
Upokorzenia osobiście ze strony najbliższych nie doświadczyłem, zdaję
sobie jednak sprawę jak bardzo może być ono niszczące. To zabija
osobowość, pozbawia pewności siebie, odbiera często chęć działania i
wogóle chęci do czegokolwiek, czasami nawet i do życia.
> Ale o tym dopiero przekonuja sie, najczesciej na wlasnej
> skorze, ich dzieci.
Być może nie tylko ich dzieci, wielu z nich mogło dopiero wówczas i w
ten sposób dowiedzieć się o tym jacy są naprawdę. Czy jednak chcieli
źle bo nie potrafili inaczej czy to z braku wyobraźni czy dlatego że
byli po prostu głupi, czy działali świadomie i celowo przeciwko
swojemu dziecku - tego nie da się tak prosto i łatwo ocenić czy
rozsądzić. Błędy wychowawcze popełnia niemal każdy rodzic, takie czy
inne. Być może chodzi tu o zachowanie odpowiednich proporcji, o
właściwy procent czy stosunek relacji pozytywnych do negatywnych?
Wówczas na pewno łatwiej jest takiemu dziecku wybaczyć i zrozumieć
potknięcia swoich rodziców. Z tego właśnie bierze się szacunek (i nie
tylko), który nie powstaje samoistnie i nie może zostać przez nikogo
narzucony. Szacunek (najlepiej wzajemny) buduje się przecież latami i
w każdym niemal przypadku trzeba też sobie na niego zapracować. Jest
on jednak moim zdaniem bardzo ważny w relacjach rodzic--->dziecko. O
ile nie najważniejszy.
Pozdrawiam,
darr_d1
|