Data: 2003-05-02 02:24:56
Temat: Re: Mam taki problem...
Od: Marek Kruzel <h...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Proponuję podejście ewolucyjne. Mogłoby się wydawać, że
najdoskonalszym produktem ewolucji jest jakiś milioner.
Nic bardziej błędnego, gdyż populacja milionerów jest
znikoma. Natura dąży raczej do uśredniania, ale
domieszkuje mutacjami. Milioner jest taką mutacją.
Była ona możliwa, gdyż okoliczności sprzyjały
ujawnieniu się cech jego 'genów'. Natura jest mądra.
Nawoływanie do szerok pojętej filantropii jest
również mechanizmem ewolucyjnym. Środki ekonomiczne
skierowane do ubogich mogą umożliwić ujawnienie się
nowych cech ich 'genów' - sam impuls zmiany sytuacji
materialnej daje tu nowe szanse.
Dzielenie się z innymi jest trudne, dzięki czemu
szczególnie egoistyczne 'geny' mogą wymrzeć.
Działa tu statystyka - jeśli następuje zapaść, to
jest większa szansa destrukcji genów mniej liczebnych.
Stąd powiedzenie: szlachectwo zobowiązuje.;p
Na marginesie. To że ktoś ma dużo szmalu nie oznacza
wcale, jak niektórzy uparcie próbują twierdzić, że
więcej pracuje, oznacza tylko, że dysponuje środkami,
które skłaniają innych do pracy na niego. Jeśli zaś
za dużo pracuje, to jest zwyczajnie nieroztropny,
bo po cholerę mu nadmiar środków, skoro i tak nie
rekompensuje nimi swoich strat.;)
Ja nie do końca rozumiem, dlaczego ktokolwiek uważa
za oczywiste ogromne dysproporcje pomiędzy przychodami
ludzi. To przecież nie oczywistość, ale albo bezradność
(pragmatyzm), albo lekceważenie prawdy (egoizm). Gdyby
tak dało się mierzyć poziomy osobniczej satysfakcji,
oraz realnego pożytku, to nie trzeba by stosować w ekonomii
umownych kwot i nie byłoby problemu niesprawiedliwości.;)
Ktoś wyłowił z tego cosik sensownego? ;)
Pozdrawiam ;)
Marek
--
Nie oszukujmy się. Wszyscy jesteśmy jak dzieci.:)
|