Data: 2002-04-15 09:13:14
Temat: Re: Marihuana
Od: "TheStroyer" <a...@c...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Uważam że ludzie sięgają po narkotyki ponieważ nie umieją sami
> stworzyć luźnego klimatu, jakby ogranicza ich pewne społeczne wcielenie,
> które narkotyk potrafi wykrzywić i sprawić że człowiek wpadnie w
> surrealizm i odczuje moc swojej fantazji... Innymi słowy jeśli się nudzimy
> szukamy rozrywki, a nudzimy się jeśli nie potrafimy się bawić życiem.
Powody sięgania po różne używki (dodałbym tu także alkohol) ludzie
podają jakie im przyjdą do głowy, ale ja myślę, że po prostu sympatycznie
jest się nawalić dowolnym środkiem. Bo świat staje się inny. Nawalanie się
wcale nie jest rozrywką, raczej trudną pracą, łączącą się z tak
nieprzyjemnymi
doznaniami jak konieczność picia ohydnych w smaku płynów typu wódka, czy
palenia jakichś śmieci typu skun (kto wie, co tam dosypują, bo ten
kaszel...),
albo lizania brudnych papierków. Nawalanie się wcale nie jest też sposobem
na życie - wręcz przeciwnie, przeszkadza i każdy to dobrze wie, zanim sie
nawali. A jednak trudno powstrzymać chęć do nawalenia się.
W istocie nic nie może powstrzymać człowieka przed nawaleniem się,
poza strachem. Niektórzy nazywają to też bezczelnie "zdrowym rozsądkiem".
Dlatego nałogowców próbuje się zastraszać i tłamsić, wyzuć z godności,
odebrać im prawo do nazywania się ludźmi. Dlatego pijaków i narkomanów
wiąże się w słupek i wrzuca pod prysznic w izbie wytrzeźwień, co jakby
nie patrzeć przypomina żywcem metody z sowieckich łagrów, albo
Oświęcimia. Mówi się do nich: "ty świnio, sam sobie odebrałeś godność
nawalając się, więc teraz możemy cię traktować jak bydlę". Innymi słowy,
ludzie trzeźwi uważają fakt nawalenia się za równoznaczny z utratą praw
człowieka. Do nawalonych nie stosuje się konwencja helsińska; jeśli
nie chcą się podporządkować władzy, są katowani i celowo publicznie
ośmieszani. Więc, logicznie rzecz biorąc, nie powinni się nawalać (na to
liczy tzw. społeczeństwo kryptonałogowców udających świętoszków).
Ale po krótkim moralnym kacu i opłaceniu stosownych rachunków za
pobicie przez gliny i w "żłobku", czyli tzw. mandatów, nawalają się
znowu. Co im pozostaje? Może odwracanie się z obrzydzeniem na
widok nawalonego? Kto się nigdy nie nawalił, niech pierwszy rzuci
we mnie butelką. Amen.
JGrabowski
|