« poprzedni wątek | następny wątek » |
11. Data: 2004-09-06 13:54:46
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)
Użytkownik "brow(J)arek" <b...@w...pl> napisał w wiadomości
news:chhodk$t52$1@213.17.234.82...
>
>
> > > No ewentualnie jakoś udobruchac naburmuszonego
> > > niedźwiedzia no ale tu powstaje pytanie dlaczego Ty niby mialabys
> > odpuszczać
> > > ? Odpowiedź: a czemu nie.
> >
> > ja ci powiem czemu nie :]
> > bo facet jest duzym chlopcem, a nie dzieckiem, ktore trzeba ulagodzic :]
> > ja bym swojego chlopine wziela na bok i wygranela, szczerze co mysle :]
>
> Wiedziałem, ze nie zostanę zrozumiany :D
>
> Jak najbardziej NIE CHODZILO mi o to zeby odpuszczać miala którakolwiek ze
> stron. Tak sobie jednak myslę coraz więcej (chyba mi po tej 30 tak
odbija) -
> czy to warto tracić czas i życie na smuty, milczenie i zwieszone nosy. Jak
> jedna ze stron nie widzi głupoty w swoim postepowaniu to ta druga
> (mądrzejsza) powinna (nie, nie powinna, a "tak by bylo korzystniej dla
> calokształtu" ) rozwiać chmury jesli tylko jest jakas możliwość.
Tylko ta strategia na dłuższą metę nie jest dobra - partner przyzwyczaja
się, ze jego humory sa pewną normą i nie stara sie ich przezwycięzyć, tylko
czeka, aż druga połowa"się postara" i go rozchmurzy.
Skoro nie widzi dezaprobaty dla swojego zachowania, to moze uznać, ze nie
jest ono naganne.
A jest i to zdecydowanie.
O.
>
>
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
Zobacz także
12. Data: 2004-09-06 13:55:18
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)
Użytkownik "skrzato" <s...@w...pl> napisał w wiadomości
news:chhpfa$q01$1@inews.gazeta.pl...
> tak, poglaskac, przytulic, bo nasz chlopczyk nieszczesliwy :>
Ale nie chodzi o nieszczęsliwego chłopczyka (dziewczynke itp.) ale o swój
nastrój. Czas z takim naburmuszeńcem to czas stracony rowniez dla tej
drugiej, "niewinnej" strony.
brow(J)arek pozdrawia
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
13. Data: 2004-09-06 13:56:42
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)
Użytkownik "Olga" <o...@o...blabla.pl> napisał w wiadomości
news:chhol0$9h6$1@opat.biskupin.wroc.pl...
> Tylko ta strategia na dłuższą metę nie jest dobra - partner przyzwyczaja
> się, ze jego humory sa pewną normą i nie stara sie ich przezwycięzyć,
tylko
> czeka, aż druga połowa"się postara" i go rozchmurzy.
> Skoro nie widzi dezaprobaty dla swojego zachowania, to moze uznać, ze nie
> jest ono naganne.
> A jest i to zdecydowanie.
Na dłuższa metę to trzeba takiego w tyłek kopnąc żeby otrzeźwiło łobuza ;) .
brow(J)arek pozdrawia (pacyfistycznie do życia dzis nastawiony)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
14. Data: 2004-09-06 13:57:43
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)Basia Z. wrote:
> Jak sobie radzicie z takimi męskimi muchami w nosie , bo mi już czasem nie
> starcza cierpliwości.
Ja pozwalam schować się do jaskini i przetrawić. Jak posiedzi i pomyśli nie
zaczepiany, to wylezie i albo podzieli się kłopotem, albo już go rozwiązal,
i nie ma się czym dzielić.
IMHO twój mąż ma dołek, z powodu tego, że nie udało mu się pojechać i
zarobić, a przecież to on ma być tym, co przynosi mamuta do jaskini, a nie
tym, co tego mamuta oprawia (sprzątanie, podczas gdy Ty byłaś po "mamuta",
czyli kasę). Mam wrażenie, że niewielu facetów ze spokojem przyjmie taką
zamianę ról.
> Dodam ze zrzędzenie nic nie daje, tłumaczenie nic nie daje, po prostu w
> tej fazie nic nie dociera.
Nie zrzędzę, nie tlumaczę, udaję, że nie zauważam, ale najpierw wysyłam
komunikat "jestem tu, jeśli chcesz pogadać, to daj znać"
>
> Pozdrowienia.
>
> Basia
--
Pozdrawiam
Justyna
"Lepiej grzeszyć, i potem żałować,
niż żałować, że się nie grzeszyło."
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
15. Data: 2004-09-06 14:00:45
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)Użytkownik "Basia Z." <bjz@USUN_TO.poczta.onet.pl> napisał w wiadomości
news:chhj4h$1md9$1@news2.ipartners.pl...
> [...]pytanie do facetów - czy Wy wszyscy tak macie ?
> Pytanie do pań :
> Jak sobie radzicie z takimi męskimi muchami w nosie[...]
A może być na odwrót? :) Bo TŻ jest anioł wcielony (znaczy zmierzły, owszem,
bywa, jak mu życie dokopie, ale bez skłonności do odreagowywania na
ludziach), za to mnie się zdarza(-ło, z wielką nadzieją, że naprawdę udało
mi się pokonać demona). Zagrywka jest z gruntu szczeniacka i jako taka
powinna być traktowana, problem w tym, że ta metoda działa odwrotnie do
zamierzeń, a odpłacanie w tej samej monecie powoduje wyłącznie eskalację
konfliktu do absurdalnego poziomu. Zgodnie z zamierzeniami działa za to
(przynajmniej na mnie):
a) niepozostawianie czasu na długie, milczące rozważania (bo wtedy właśnie
powstają te stupiętrowe konstrukcje myslowe mające dowieść, że to wszystko
twoja wina, ty niedobry mężu/niedobra żono),
b) wejście na sumienie (w stylu "to nie moja wina, że tobie jest przykro,
więc dlaczego mnie ranisz?") (ała, jak to szczypie w duszę, to pojęcia nie
macie ;),
c) a przede wszystkim przywołanie do porządku od razu, jak się zaczną
burmuchy, bo im dalej, tym gorzej.
W każdym razie nie należy IMHO obskakiwać delikwenta, przepraszać (diabli
wiedzą za co), przychylać nieba i w ogóle cackać się jak ze zgnitym jajkiem.
Oraz sprawiać wrażenia, że człowiek czuje się ukarany - wszak delikwentowi o
to chodzi i po co mu ugruntowywać poczucie słuszności takiego zachowania.
Siedząc okrakiem na barykadzie, lecz przechylając się już na właściwą stronę
:) pozdrawia
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
16. Data: 2004-09-06 14:05:09
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)
Użytkownik "Hanka Skwarczyńska" <anias@[asiowykrzyknik]wasko.pl> napisał w
wiadomości news:chhqiu$ot6$1@atlantis.news.tpi.pl...
> A może być na odwrót? :) Bo TŻ jest anioł wcielony (znaczy zmierzły,
owszem,
> bywa, jak mu życie dokopie, ale bez skłonności do odreagowywania na
> ludziach), za to mnie się zdarza(-ło, z wielką nadzieją, że naprawdę udało
> mi się pokonać demona). Zagrywka jest z gruntu szczeniacka i jako taka
> powinna być traktowana, problem w tym, że ta metoda działa odwrotnie do
> zamierzeń, a odpłacanie w tej samej monecie powoduje wyłącznie eskalację
> konfliktu do absurdalnego poziomu. Zgodnie z zamierzeniami działa za to
> (przynajmniej na mnie):
> a) niepozostawianie czasu na długie, milczące rozważania (bo wtedy właśnie
> powstają te stupiętrowe konstrukcje myslowe mające dowieść, że to wszystko
> twoja wina, ty niedobry mężu/niedobra żono),
> b) wejście na sumienie (w stylu "to nie moja wina, że tobie jest przykro,
> więc dlaczego mnie ranisz?") (ała, jak to szczypie w duszę, to pojęcia nie
> macie ;),
> c) a przede wszystkim przywołanie do porządku od razu, jak się zaczną
> burmuchy, bo im dalej, tym gorzej.
Ufff... wreszcie ktoś logicznie i po naszemu wyłozyl to co ja próbowalem ale
nieudolnie.
Dzięki.
brow(J)arek pozdrawia (juz odprężony)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
17. Data: 2004-09-06 14:15:57
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)Użytkownik "Olga" <o...@o...blabla.pl> napisał w wiadomości
news:chhq6b$b6u$1@opat.biskupin.wroc.pl...
> [...] Hanka twierdzi natomiast, ze nie należy przeczekiwać tylko
> "przywołać do porządku" i wzbudzić w humorzastym lekkie poczucie winy.
Nie oszukuj, dobra? ;) Od poczucia winy Hanka ma zwyczaj trzymać się z
daleka, bo ono brzydko pachnie i ręce brudzi. Humorzastego należy
przyszpilić po prostu, nie dając mu pola do ściemniactwa i wykrętów. Pytania
w rodzaju "dlaczego się tak zachowujesz" czy "co ci się stało" pole dają (a
przy okazji stwarzaja pretekst do użalania się nad sobą, co doprawdy w tym
momencie jest nam najmniej potrzebne), więc należy ich unikać. Dlatego
stawiamy humorzastego w obliczu prostego faktu: robisz mi niezasłużoną
przykrość, żeby sobie wyrównać bilans. "Przestań, to boli", jak mówi jedna
kampania społeczna. Gdybym to ja była mężem Basi :) to by zadziałało.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
18. Data: 2004-09-06 14:18:35
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)
Użytkownik "Olga" <o...@o...blabla.pl> napisał w wiadomości
news:chhq6b$b6u$1@opat.biskupin.wroc.pl...
>
>
> Ależ Ty napisałeś coś innego, z grubsza:
> a) udobruchać,
No może
> b)przeczekać.
Broń Boże
I dlatego napisalem, ze nieudolnie :)
Bo chodzilo mi głównie o:
- "niepozostawianie czasu na długie, milczące rozważania (bo wtedy właśnie
powstają te stupiętrowe konstrukcje myslowe) "
- "przywołanie do porządku od razu, jak się zaczną burmuchy, bo IM DALEJ,
TYM GORZEJ"
Czyli krotko mówiąc by całą sytuacje rozwiazac szybko, a nie brnąć w tych
głupotach.
brow(J)arek pozdrawia (znowu spięty bo juz nie wiem)
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
19. Data: 2004-09-06 14:21:06
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)
Użytkownik "brow(J)arek" <b...@w...pl> napisał w wiadomości
news:chhqoa$4qv$1@213.17.234.82...
>
> > > a) niepozostawianie czasu na długie, milczące rozważania (bo wtedy
właśnie
> > powstają te stupiętrowe konstrukcje myslowe mające dowieść, że to
wszystko
> > twoja wina, ty niedobry mężu/niedobra żono),
> > b) wejście na sumienie (w stylu "to nie moja wina, że tobie jest
przykro,
> > więc dlaczego mnie ranisz?") (ała, jak to szczypie w duszę, to pojęcia
nie
> > macie ;),
> > c) a przede wszystkim przywołanie do porządku od razu, jak się zaczną
> > burmuchy, bo im dalej, tym gorzej.
>
> Ufff... wreszcie ktoś logicznie i po naszemu wyłozyl to co ja próbowalem
ale
> nieudolnie.
> Dzięki.
>brow(J)arek pozdrawia (juz odprężony)
Ależ Ty napisałeś coś innego, z grubsza:
a) udobruchać,
b)przeczekać.
Hanka twierdzi natomiast, ze nie należy przeczekiwać tylko "przywołać do
porządku" i wzbudzić w humorzastym lekkie poczucie winy.
Ola
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
20. Data: 2004-09-06 14:36:37
Temat: Re: Meskie muchy w nosie (dosc dlugie)Użytkownik "Olga" <o...@o...blabla.pl> napisał w wiadomości
news:chhrfi$d9v$1@opat.biskupin.wroc.pl...
> [...] A "wejście na sumienie" jak to napisałaś? dla mnie to JEST
> budzenie poczucia winy. Kwestia słownictwa.
Fakt, kwestia słownictwa. Ja przez "wejście na sumienie" rozumiałam
zaapelowanie do osobistego poczucia sprawiedliwości, natomiast "budzenie
poczucia winy" skojarzyło mi się z tym, co próbuje uprawiać mąż Basi. Ale
nawet w przypadku winy prawdziwie zawinionej ;) odróżniłabym odwołanie do
sumienia (konstruktywne, "nie zachowuj się jak świnka") i wywoływanie
poczucia winy (destruktywne, "zachowałeś się jak świnka"). Różnica subtelna,
ale IMHO nie zaniedbywalna. Tylko to już chyba OT. W sprawie przedmiotowej
jak najbardziej kwestia słownictwa.
Pozdrawiam
--
Hanka Skwarczyńska
i kotek Behemotek
KOTY. KOTY SĄ MIŁE.
› Pokaż wiadomość z nagłówkami
« poprzedni wątek | następny wątek » |