Data: 2004-02-20 08:04:37
Temat: Re: Mieć dzieci...
Od: "Filip Sielimowicz" <s...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Interia" <a...@o...pl> napisał w wiadomości
news:c0mrkm$8rj$1@shodan.interia.pl...
> Jestem kobietą pracującą, mam włąsną firmę i nie mam czasu na zajmowanie się
> dziećmi. Poza tym nie podoba mi się perspektywa ciąży. Są pewnie kobiety,
> które lubią rodzić i które lubią grać kure domową.
> Jednym słowem. Dzieci NIE.
> Dzieci wydają się takie niewinne i beztroskie a potem z takiego czegoś rodzi
> się morderca, gwałciciel, złodziej, i inne typki.
[ciach]
> Byćmoże kiedyś zechce mieć dziecko. Może w wieku 40. Jak już będę w pełni
> gotowa i bagażem doświadczeń. Wiem że już będzie za późno na rodzenie, ale
> ja nie traktuje dziecka jako nosiciele moich genów, zamierzam zaadoptować.
[ciach]
> Aż mnie serce ściska jak widze te młodociane matki z dzieckiem w wózku. Dla
> mnie to jest przerażające. Bo większośc tych dzieci, przez nieudolnośc ich
> młodych rodziców, wyrośnie na złych ludzi. Często te dzieci wychowują się w
> rozbitych rodzinach. Rozbitych przez niedojrzałośc ich rodziców.
> Mnie to po prostu przeraża jak widze że coraz więcej takich młodych matek,
> młodych rodziców. Nie gotowych na macierzyństwo. Gdzie dziecko jest kwestią
> wpadki, kwestią nieodpowiedzialnej kopulacji. Bo inaczej tego nazwać nie
> można. Ach.. ta dzisiejsza młodzież, "schodzi na psy"....
>
Widzę w tych uzasadnieniach kilka stereotypów i przekłamań.
A chodzi o kwestię doświadczenia i dojrzałości.
Doświadczenie do wychowywania dzieci zdobywa się poprzez uczestniczenie
w procesie wychowywania dzieci, a nie w oczekiwaniu, aż nam stuknie 40stka !
Co to znaczy "przez niedojrzałość ich rodziców" ? Z tego w jaki sposób zostało
to powyżej napisane wynika, że chodzi tu o dojrzałość emocjonalną. I tu wg.
mnie jest poważny błąd rozumowania.
W dzisiejszych czasach mozna spotkać się z twierdzeniami, że "późne rodzicielstwo"
jest korzystniejsze dla dzieci. Ale tu nie chodzi o dojrzałość emocjonalną, bo tą
zdobywa się dużo wcześniej, niż z osiągnięciem 40 roku życia. Tu chodzi o dojrzałość
SPOŁECZNĄ, która w dzisiejszym "ucywilizowanym" świecie przychodzi daleko
później, niż dojrzałość seksualna, a także emocjonalna. Problem młodych rodziców
polega więc nie na braku dojrzałości (w tradycyjnym znaczeniu emocjonalnym),
ale na braku CZASU. Bo młodzi ludzie pracują na niskich stanowiskach, nie mają
rezerw, a muszą spłacać ciężkie kredyty, a jednocześnie równolegle kończą studia
i się dokształcają. I tu jest problem: stres, brak czasu i sił na to, by w spokoju
cierpliwie pobawić się z dzieckiem "w nic nierobienie". Jednocześnie zaś nastąpiło
znaczne rozluźnienie więzi międzyrodzinnych, międzypokoleniowych i młodzi ludzie
w znacznie mniejszym stopniu korzystają ze wsparcia rodziców. Presja modelu
samodzielności.
W ten własnie sposób dziecko jest zaniedbywane - po prostu bawi się samo
i ma mało kontaktu z pozytywnymi emocjami zabieganych rodziców. Ale to nie
znaczy, że oni ich nie mają, że po 40-stce się one "pojawią". To kwestia
zwolnienia trybu życia.
Co z tego wynika ?
Ano tyle, że stereotyp "lepiej po 40-stce" może być bardzo szkodliwy,
jeśli jest źle rozumiany.
Jeśli młodzi ludzie mają czas i zapewnione warunki bytowe, to jest wręcz
odwrotnie. Dziecko wymaga SIŁY FIZYCZNEJ i ELASTYCZNOŚCI,
więc młody organizm znacznie lepiej to zniesie (nie chodzi tu tylko o ciążę,
ale ogólnie zdolność także do rewidowania własnych poglądów. Człowiek
po 40-stce może mieć z tym pewien problem. Nie po to się ustawił, by
teraz wywracać wszystko do góry nogami, prawda ?).
Jeśli zaś ktoś spędza noce w firmie, to choćby zdobył nie wiem jak
doskonałe zdolności mediacyjne, organizacyjne, cierpliwość, spokój
i rozwagę i inne podobne przydatne w zawodzie to nie zrekompensuje
to absolutnie braku czasu poświęconego dziecku na bliski, osobisty kontakt.
Mój ojciec mawiał: "lepszy zły rodzic, niż żaden". A pracował kiedyś
w domu dziecka.
Jeśli więc masz dobrze prosperującą firmę, czas i względnie zapewnione
warunki bytowe, to jest to z pewnych względów bardzo dobry moment
na dziecko. Jeśli zaś nie masz czasu i sił, to dlaczego myślisz, że będziesz
je miała po 40-stce ? Jakiż to "bagaż doświadczeń" chcesz zdobyć, by
być w przyszłości lepszym rodzicem ? Jeśli miałaś młodsze rodzeństwo
albo bliski kontakt z młodszym kuzynostwem (albo ...) i otrzymałaś
odpowiednią dawkę emocji od rodziców, to emocjonalnie już jesteś
gotowa na dziecko. Istnieje tylko kwestia zdolności do poświęcenia
tego, co już "zdobyłaś", czyli zdolności wysiłku i do poświęcania czasu,
który przyzwyczailismy sięzpędzać na czymś innym.
Jestem pewiem, że niejedno młode i ubogie małżeństwo lepiej wychowuje
swoje dzieci (przez fakt, że matka nie pracuje i cały czas poświęca
im właśnie) niż "późni rodzice" - dobrze wykształceni i ustawieni życiowo,
ale cóż ... jednocześnie sztywni, niezdolni do spontanicznych poświęceń
dla swojego jedynaka, któremu kontakt emocjonalny ze sobą i rówieśnikami
próbują zastąpić luksusowymi zabawkami i rozrywkami.
|