Path: news-archive.icm.edu.pl!news.gazeta.pl!newsfeed.pionier.net.pl!plix.pl!newsfeed
1.plix.pl!wsisiz.edu.pl!newsfeed.atman.pl!not-for-mail
From: "cbnet" <c...@n...pl>
Newsgroups: pl.sci.psychologia
Subject: Re: Miłość i seks
Date: Wed, 3 Mar 2010 12:43:52 +0100
Organization: ATMAN
Lines: 79
Message-ID: <hmlhos$v30$1@node1.news.atman.pl>
References: <hmk5v4$oue$1@node1.news.atman.pl> <hmk742$ced$1@news.onet.pl>
<hmk7cl$p3j$1@node1.news.atman.pl> <hmk7th$dtu$1@news.onet.pl>
<hmk8dc$p6o$1@node1.news.atman.pl> <hml3k5$m2d$1@news.onet.pl>
NNTP-Posting-Host: host-80-238-120-207.jmdi.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; charset="iso-8859-2"
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: node1.news.atman.pl 1267616348 31840 80.238.120.207 (3 Mar 2010 11:39:08
GMT)
X-Complaints-To: u...@a...pl
NNTP-Posting-Date: Wed, 3 Mar 2010 11:39:08 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.5843
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.5579
X-Antivirus: avast! (VPS 100302-1, 2010-03-02), Outbound message
X-Antivirus-Status: Clean
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.sci.psychologia:518004
Ukryj nagłówki
Wszyscy popełniamy cudzołóstwo.
I to wcale nie jest żart.
Mężczyźni nie zbliżają się do swoich żon, a kobiety nie współżyją ze
swoimi mężami, pomimo, że niektórym tak się może wydawać.
Tak samo ci co mają "papierek" z urzędu na współmałżonka,
jak i ci, co obchodzą się bez przysięgania tzw małżeńskiego
- wszyscy cudzołożą, popełniając w ten sposób grzech.
Kiedyś, w dawnych czasach, mężczyźni i kobiety spotykali swoje
żony i swoich mężów, ale to było dawno temu.
Teraz wszyscy mają na to permanentny szlaban (do odwołania).
Więc aby się zabezpieczyć przed zmianą decyzji ludzie wymyślili
sobie związek małżeński.
Wystarczy złożyć przysięgę i dzięki temu można [wg nich] związać się
z kimś innym tak jak z mężem lub żoną.
Niestety w praktyce okazuje się, że to nic nie daje.
I mężczyźni i kobiety nie potrafią zrezygnować z ciągłego poszukiwania
swoich prawdziwych mężów lub żon, a nawet jak najlepszego ich
substytutu.
Tak więc nigdy nie osiągając prawdziwej pełni pod względem
parzystości swego bytu wszyscy [bezskutecznie] ślepo dążą do niej,
próbując się od czasu do czasu oszukiwać, że oto teraz, oto już,
oto własnie, tym razem będzie "tak jak trzeba"... itp.
A tu okazuje się, że jedynie porażka, porażka i jeszcze raz porażka.
I jest to w zasadzie tylko kwestia czasu, bo każdy związek dzisiaj
istnieje tylko jako lokalny stan równowagi, który nie jest w pełni
trwały.
Co zatem sprawia, że mężczyzna i kobieta zbliżając się do siebie,
pozostając w związku, są w stanie godzić się z niespełnieniem
w takiej sytuacji?
Dla jednych jest to wierność "przysiędze małżeńskiej", lub przynajmniej
pozory takiej wierności [które mają im zapewnić "świętość" po śmierci].
Jak to wygląda w praktyce pewnie dobrze wiesz. ;)
Na efekt najbardziej zbliżony do ideału w tym względzie pozwala miłość,
która o ile jest szczera pozwala trwać w związku przez lata i czerpać
radość ze współistnienia [również seksualnie] pomimo ich upływu.
A dzieje sie tak, ponieważ tylko miłość jest w stanie ~usprawiedliwić
grzech cudzołóstwa wynikający ze zbliżania się mężczyzn do
nie-swoich żon, zaś kobiet do nie-swoich mężów.
BTW w 80% związków ze stażem 20+ przynajmniej jedno z partnerów
zdradziło.
Czy to jest smutne/tragiczne?
Byłoby tragiczne, gdybyśmy zdradzali pozostając w związkach ze swoimi
żonami lub swoimi mężami.
Ale ponieważ jest inaczej, i zdradzamy ich nawet w stałych związkach
ściśle monogamicznych, więc jest chyba raczej tragikomiczne, niż
tragiczne.
--
CB
Użytkownik "Ender" <e...@n...net> napisał w wiadomości
news:hml3k5$m2d$1@news.onet.pl...
W przypadku lekarki to nie był, nie jest raczej romans,
ani też przelotny.
Przed nim była bardzo długotrwała znajomość i bardzo solidny fundament
zaufania i zrozumienia.
Bez tego na pewno nigdy by nic nie wyszło.
Prawdopodobnie bardziej oddziaływałem na nią, niż ona na mnie.
Być może to nawet częściowo była moja wina, ponieważ chcący być dla niej
atrakcyjną znajomością moja postawa była niekiedy zalotna,
a trochę ciężko jest wyczuć na ile 'bezpiecznie' i optymalnie można ją
przyjmować.
Owszem, z początku była mała zawierucha jakiś nowych uczuć i oczekiwań,
ale wszystko się ustabilizowało. Przynajmniej u mnie.
Ta znajomość miała być w założeniach wartościowa i jak dotąd na pewno
taka jest, więc póki co, nie można chyba mówić o pomyłce.
|