Data: 2012-06-30 17:08:05
Temat: Re: Milosc oglupia i wyzwala altruizm
Od: Voyager <r...@g...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
Voyager napisał(a):
> WM napisał(a):
> > Voyager <r...@g...com> napisaďż˝(a):
> >
> > > i dlatego bojkotuje teorie oparte na wierze, bo w konsekwencji sa
> > > szkodliwe dla ludzi
> >
> > To zbojkotuj najpierw rzeczywistosc widziana przez siebie samego.
> > Rzeczywistosc dociera do twojej swiadomosci znieksztalcona
> > przez podswiadomosc i nabyte wzorce.
> > Wzorce widzenia swiata mieszkanca puszczy amazonskiej
> > nie sa lepsze, tylko po prostu inne niz twoje.
> > W puszczy lepiej sie jednak sprawdza jego odbior rzeczywistosci.
> >
> > Tylko wiara zazdrosna i agresywna jest szkodliwa.
> >
> >
> >
> >
> >
> > --
> > Wys�ano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/
>
> Ten twój obiektywizm został dawno podważony, tak samo jak szkodliwość
> dogmatów religijnych, a jak widzimy nadal ciemnota pociesznie i
> bezrefleksyjnie cieka do kościołów czy obiektywnych, czy katolickich.
> Nie da się wyjść poza świat, aby spojrzeć z boku, bo każdy w tym
> świecie istnieje i każdy przykłada do rzeczywistości to czego
> doświadczył. Ten obiektywizm spowodował w dziewiętnastym więku
> kolonializm, czyli uznano że europa widzi poprawnie i wyniszczono
> tysiące kultur lokalnych, tym samym mamy początek zachowań
> terrorystycznych, bo dogmaty europy były nierzeczywiste do konkretnej
> rzeczywistości ludzi. Dlatego od prawie stu lat żyjemy
> postmodernistycznie, czyli staramy się szanować każde spojrzenie na
> rzeczywistość, gdyż obiektywizm to totalitaryzm pyszałków, którzy
> narzucają innym swoje wizje, wizje pełne wiary.
Witold Gombrowicz dość dobrze to przedstawił, chociaż posmodernizm
bardziej jest dosadny nie raz w swoich stwierdzeniach, ale tu damy
łagodniej..............
i gdy ja dążę "ku sobie" oni wciąż -- od dawna już -- dyszą żądzą
samounicestwienia, chcą wyjść z siebie, opuścić siebie. Obiekt.
Obiektywizm. Jakaś asceza, prawie średniowieczna. Ta jakaś "czystość",
która ich pociąga w odczłowieczeniu. Ale ten ich obiektywizm nie jest
chłodny (choć chciałby być lodowaty), czai się w nim żądło intencji
agresywnej, coś prowokującego, tak, to prowokacja. I z pewnym
zdziwieniem witam nomenklaturę (która wydawała się na zawsze
pogrzebana) bliską nieraz astrologii, kabale, magii, a wojowniczą, a
pełną przekory, co tak mi wygląda jak gdyby śmierć odżywała...
Otóż dla mnie wszelkie dążenie człowieka do wydobycia się z siebie,
czy to będzie czysta estetyka, czy czysty strukturalizm, czy religia,
marksizm -- jest naiwnością, skazaną na fiasko. To rodzaj męczeńskiego
mistycyzmu. I temu dążeniu do odczłowieczenia (które zresztą sam
podejmuję), musi koniecznie towarzyszyć dążenie do uczłowieczenia, w
przeciwnym razie rzeczywistość rozpada się, jak domek z kart, i grozi
utonięcie w werbalizmie nierzeczywistości. Nie, formułami nie
nasycicie! Wasze konstrukcje, te wasze gmachy, pozostaną puste póki w
nich ktoś nie zamieszka. Im bardziej człowiek staje się wam
nieuchwytny, nieosiągalny, otchłanny, zanurzony w innych żywiołach,
uwięziony w formach, jak gdyby nie własnymi ustami artykułowany, tym
bardziej nagląca, paląca, staje się obecność człowieka zwyczajnego,
takiego jakim go mamy w codziennym naszym doświadczeniu i codziennym
naszym odczuwaniu: człowiek z kawiarni, z ulicy, konkretnie nam dany.
Osiągnięcie pogranicza ludzkiego musi być natychmiast zrównoważone
gwałtownym wycofaniem się w zwykłą ludzkość i w ludzką przeciętność.
Można się zanurzać w otchłani ludzkiej, ale pod warunkiem, że się znów
wypłynie na powierzchnię.
http://www.kulturologia.uw.edu.pl/page.php?page=teks
t&haslo=gombrowicz
|