Data: 2002-10-10 13:03:39
Temat: Re: Młodość - niedojrzałość - zdziecinnienie
Od: "Pyzol" <p...@s...ca>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Qwax" <...@...Q> wrote in message news:8170-1034249039@213.17.138.62...
> Dziękuję
>
> "A już się bałem
> że zwariowałem..."
Jakby jednak ktos probowal cie w m a n i p u l o w a c w niedojrzalosc -
pamietaj, jest nas dwoje!:):):) Ja zyciu nie przepuszcze zadnej okazji aby
sie posmiac, a dzien codzinny mam znacznie luzniejszy niz wiele dzieci. To
kwestia stosunku do zycia, niedojrzalosc to nieumiejetnosc podejmowania
madrych i pozytecznych decyzji oraz unikanie odpowiedzialnosci za nie, a
nie stosunek emocjonalny do problemow.
Mam za soba chemoterapie, ktora dla mnie byla jedna wielka zabawa, pelna
smiechu. Traktowalam ja jak spotkania towarzyskie, moj humor natychmiast
udzielal sie innym ofiarom tej paskudnej choroby. Dodam,ze nie mialam
zadnych tzw. efektow ubocznych, zadnych mdlosci, nawet nie stracilam wlosow.
Humor to najlepsze lekarstwo, a powiedzialabym, ze i srodek profilaktyczny.
Amerykanie budujac Disneyland doskonale o tym wiedzieli i zaadresowali nim
jedna z najwiekszych potrzeb czlowieka - zabawy.
Co bardziej skwaszonym na taki argument, polecam Huizinge, " Homo ludens" -
on pisze to samo, choc w "odpowiednio" powaznym stylu:):):)
I hop sa sa , i tralala
Idziemy przez zycie w podsko-okach
:):))))))
Kaska
|