Data: 2002-12-18 16:04:39
Temat: Re: Moda na polityczną niepoprawność
Od: Amnesiac <amnesiac_wawa@_zero_spamu_poczta.onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Wed, 18 Dec 2002 06:21:44 +0100, "Cezar \"Thanatos\" Matkowski"
<g...@b...pl> wrote:
>Owszem, widzimy. Jest to naturalna reakcja obronna na przesadę, która w
>wypadku "politycznej poprawności" jest bardzo silnie zauważalna,
>przynajmniej w niektórych przypadkach. Problem w tym, że patologie są na
>ogół najjaskrawsze i widac jej najlkepiej, toteż nierzadko przysłaniają ideę
>ogólną.
Zgoda. Ciągle krzyczę tylko, że tej "przesady" *w Polsce* nie
stwierdzam. O to cały raban. :-)
>> Problem jest jednak w czym innym: otóż idea 'pc' tak naprawdę nigdy
>> nie wyszła poza Amerykę.
>
>Tak. Oczywiście. Przyjrzyj się odpwiednim stosunkom w Europie Zachodniej, a
>zobaczysz, że istniała od dłuższego czasu. Tyle że w takim tyglu
>narodowościowo-religijno-politycznym, jakim była Europa, pc zaistniała w
>sposób naturalny jakieś dwa wieki temu :o) A potem wszystko rozwijało się w
>sposób raczej naturalny, więc nie doszło tam do patologii (może poza
>wspominanym w tym watku problemem Danii).
No, bez przesady. Ameryka była "większym" tyglem. Poszczególne
społeczności europejskie były rozdzielone, za oceanem zaś wymieszały
się. Program 'pc' był w istocie projektem "wskrzeszenia
wielobarwności" Ameryki. Miał zastąpić wcześniejszą manierę narzucania
jednego modelu "amerykańskości". W Europie problem "multikulturalizmu"
nie istnieje w takim stopniu. Choć może się to zmienić, biorąc pod
uwagę znaczne społeczności imigranckie w niektórych krajach
europejskich.
>A co ma jedno z drugim wspólnego? Właściwie jest to rzecz całkiem naturalna.
>W naszym kraju nie pojawił się sztuczny twór politycznej poprawności, więc
>występowanie przeciwko niemu w chwili, gdy powoli zaczyna do nas przenikać
>jest raczej czymś oczywistym.
Rzecz w tym, że to "występowanie przeciwko" niejako wyprzedza jego
"powolne przenikanie" do Polski.
>Generalizujesz. A to błąd.
To nie była generalizacja! Wskazałem jedynie na pewien wycinek
problemu. Zupełnie MZ niedostrzegany. Dla jasności: sam nie jestem
entuzjastą politycznej poprawności.
>Ludzie wykształceni piętnują przesadę w
>politycznej poprawności, a ludzie prości, którym do stworzenia społeczeństwa
>obywatelskiego jeszcze daleko, podchwytują to, lecz nie potrafią zauważyć
>subtelnych róznic pomiędzy formą przesadną, a formą właściwą i piętnują
>polityczną poprawność jak leci, zazwyczaj opierając się na stereotypach i
>"miejskich legendach" ("A bo podobno do Murzyna w Stanach nie mozna
>powiedzieć, że jest czarny!", "A to ja powiem więcej, ponoć tam nie można
>się przyznawać do tego, że się jest normalnym, bo się geje mogą do sądu
>podać") i innych tego typu patologiach informacyjnych..
Zgadzam się z tym. Część z tych "nie potrafiących dostrzec subtelnych
różnic", wykorzystuje tę "wiedzę" dla uzasadniania swoich fobii. I o
tym pisałem. Mówiąc nieco inaczej: "nie-lubienie Murzynów" przestaje
być traktowane jako coś nieprawidłowego (jest politycznie niepoprawne
= właściwe).
Pozdrawiam,
--
Amnesiac
|