Data: 2002-03-13 23:00:59
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc
Od: "Marek W." <m...@t...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
>
> No i tu znowu nie moge sie z Toba zgodzic.Moja sprawe rozwodowa prowadzila
> kobieta i od paczatku byla po stonie Ex-meza.Pomimo ze nie
pracowalam(bylam
> na zasilku)dowalila mi polowe kosztow na co mezus (hehehe dobry
> dowcip)powiedzial ze on pokryje 3/4 bo zonie gorzej sie powodzi
> finansowo.Facet tak gral w sadzie ze w koncu smiac mi sie chcialo.Jak
> wyszedl to powiedzial:papier wszystko przyjmie.
> No ale faktem jest ze wcale nie wygladalismy na pare ktora pare lat
> wczesniej darla koty.Chyba dojrzelismy do decyzji o rozwodzie.
Wszystko widać zależy na kogo się trafi - niestety przychylne to rzadkość.
Ja trafiłem na wyjątkowo wredną.
>
>
> I tego wlasnie nie rozumiem.Jak mozna byc taka egoistka?Rozumiem,ze z
> jakistam powodow chce sie rozstac,nie byla szczesliwa ale odwalac takie
> szopki to jawne k...stwo.Przepraszam ze mocna slowa,ale wg .mnie moga byc
> tylko dwa powody dlaczego mozna nie pozwalac na spotkania z ojcem:gdy sie
na
> nich wyzywal fizycznie i napastowal seksualnie-a o to Cie nie podejrzewam.
Jaby tak było to bym nawet tych nielicvznych nie miał. Ale coraz bardziej
mam wrazenie ze to większy wpływ siostry niż jej,,, Ostatecznie pojechałem w
ciemno i jak zrobiłem awanture na miejscu to raczyli ją powiadomić i
zobaczyłem dzieci.
> Pozdrawiam.Magda.
Pozdrawiam
Marek
|