Data: 2001-11-09 08:39:58
Temat: Re: Muzyka dobra na wszystko - domowa muzykoterapia
Od: "-=\\Pioter/=-" <p...@f...sos.com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Thu, 08 Nov 2001 22:10:04 +0100, Straus <r...@p...onet.pl>
wrote:
>Stationary Traveller Camela to bardzo symboliczna
>plyta, dla niektorych wrecz ... bardzo samobojcza ...
Wspaniala plyta, ale mialem na mysli bardziej "Snow Goose"
>Zaluje, ze nie mam pod reka Fassade ani Elodii Lacrimosy,
>zaraz bym cos spisal cos wiejacego grobem ... Type O'
>z World comming down nie wymagaja rekomendacji ;-)))
>
Zwlaszcza "Creepy Green Light" i te organy przechodzace w charczaca
gitare. Ciarki chodza po plecach.
Na kazdej ich plycie znajdzie sie cos co szczegolnie moze utkwic w
pamieci.
"October Rust" - kawalek nr 13 "Wolf Moon (Zooantropic Paranoia)"
"Bloody Kisses" - tytuowy numer, brrr.. wieje cmentarzem
"Deep, Hard And Slow" - eeerr, ehmm..
"..Trust and you be trusted
Said Liar to the fool
In war and love
ain't no rule... "
Czyli tekst zupelnie dobrze pasujacy do tej grupy :)))
>>stary Marillion - cos sciska gardlo
>
>Misplaced Childhood ... faktycznie sciska ;-))
Z cala pewnoscia.
Mnie kiedys mocno ruszaly teksty z "A Script For A Jester's Tear"
" So here I am solo
In a playgroud of the broken hearts.."
czy
" - Stop ! who goes there ?!
- Death
- Approach Friend
Now you are just another coffin
burried in Emerald Isle... "
>>Tangerine Dream, Klaus Schultze (nie jestem pewien pisowni) itp. -
>>neutralny podklad lub odlot jezeli skupic uwage
>
>Wypaleni starsi panowie na emeryturze bez nowych pomyslow ...
Kiedys nie byli wypaleni, a plyty z tamtego okresu pozostaly
>Schizole to Rammstein. Sodoma i Gomora panie dzieju, wszystkie
>grzechy glowne i kilka wlasnych, swiezych pomyslow na dodatek ...
>Powinni odgrywac je na koncertach w kolejnosci ewangelicznej ;-))
>
Mnie sie to podoba, chociaz jak zobaczylem filmik z koncertowego "Buch
Dich" (pisowni nie jestem pewien) to opadla mi szczeka. Waz z
polewaczka w spodniach to pikus, ale ta koncowka na wezu :-P :)))))
>>GLUCHA CISZA - dosc tych muzycznych miazmatow, czas myslec :)))
>
>Ja tam wole wybory Dagmary, po sluchaniu wyzej wymienionych
>miewam ochote na jakas malutka psychoterapie, wielki krok do
>przodu znad przepasci i wogole same wewnetrzne werteryzmy;-)))
Zauwazylem ze z taka muzyka w jakiej gustuje trzeba uwazac zeby
zachowac dystans. To sa wspaniale kawalki, ale przedawkowanie to nie
jest dobry pomysl. Zreszta spora czesc tworcow ma chyba dosyc rozsadny
stosunek do swojej tworczosci. Ostatecznie gosc z "Joy Division" czy
Kurt Cobain to wyjatki. Ciekawym przypadkiem jest Peter Steele z TON.
Jego teksty ,oglednie mowiac, nie naleza do najbardziej
optymistycznych, ale jak sie wsluchac to znajdzie sie tu i ówdzie
wstawki swiadczace o poczuciu humoru (wisielczego) tego faceta. Mimo
wszystko.
Muzyka klasyczna o ktorej pisala Dagmara jest dla mnie czyms
obcym, nie dlatego ze nigdy nic z tego nie sluchalem, ale dlatego ze
na dluzsza mete niewiele mi daje. Moze sobie leciec w tle, ale mnie
nie porusza.
A jakas psychoterapia by mi sie przydala nawet bez sluchania
tamtej muzyki. Ostatecznie nie byloby mnie na tej grupie gdybym uwazal
ze na 100% jest u mnie wszystko w pozadku. To taki moj maly pragmatyzm
;))
Pozdrowienia
Piotr
P.S. Mam radoche jak rzuce nazwy takie jak "Type O Negative" ,
"Anathema" czy "Camel" i ktos nie wybalusza oczu ze zdumienia.
Piotr
|