Data: 2015-02-15 12:35:11
Temat: Re: Nareszcie jest na kogo głosować...czyli antysystemowy i aPOlityczny
Od: m...@g...com
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu sobota, 14 lutego 2015 12:07:36 UTC+1 użytkownik dr Schultz i koń Fritz
napisał:
> W dniu 2015-02-10 o 10:15, m...@g...com pisze:
>
> > Co z tymi zakonnicami -bo mnie zainteresowales. Molestowaly go? ;)
> >
>
>
> Nie wiem, nie czytałem, ale jeden krytyczny artykuł nt. kościółkowych a
> jeszcze lepiej nt. kaczoka czy prawicy musi być:)
>
>
> Wpadła mi w ręce gazetka tfu, tfu "polityka" i co tam widać?
> O obecnych rządzących absolutnie nic, za to stara żydokomuna stolcman
> miller i jeszcze ktoś, wszyscy w laurkach:) Jak to było fajnie na
> ostatnim zjeździe pzpr, aż normalnie łezka się kręci w oku:)
> Jadą po muslimach i katolach, o żydach ani słowa, czyli standard:)
> widać wiedzą czego się trzymać:)
nasci tu cos z ichnich nowości w domu i zagrodzie:
Rafał Kalukin Newsweek: Magdalena Ogórek - fantom, który zaczął żyć własnym życiem
14-02-2015 , ostatnia aktualizacja 14-02-2015 21:25
Kandydatka SLD tak naprawdę nie istnieje, jest tylko wizerunkiem. Ktoś jej
skonstruował tożsamość z poglądów ogółu Polaków, absolutnie nie przejmując się, co to
lewica, a co prawica.
Była atrakcyjna, trochę w stylu gwiazdy ze starego hollywoodzkiego filmu. Wiek trudny
do określenia. Życiorys nieznany. Jej oblicze można było zobaczyć na miejskich
bilbordach - z informacją, że to kandydatka na urząd Prezydenta RP. Nazywała się
Wiktoria Cukt.
Wywiadów nie udzielała, spotkań z wyborcami unikała. Szersza prezentacja kandydatki
miała za to miejsce w internecie. Na kliknięcie Wiktoria przedstawiała swoje poglądy.
Pozbawione wyraźnych konturów ideologicznych, w zasadzie od Sasa do Lasa. Wygłaszane
różnym językiem, czasem oficjalnym, czasem kolokwialnym, z różnym zaangażowaniem
emocjonalnym. Lecz nadawało to kandydatce waloru ponadpartyjności i niezależności.
Magdalena Ogórek w trakcie swojego wystąpienia zapowiedziała m.in. rozbicie
zabetonowanej sceny politycznej, poprawę losu młodych Polaków i walkę z układem na
polskich salonach politycznych.
Ktoś próbował zbierać podpisy pod wnioskiem o rejestrację kandydatki. Lecz PKW z góry
odrzuciła taką możliwość. Powód? Wiktoria nie miała peselu. Ani adresu. Ani
paszportu. W ogóle niczego, co posiada śmiertelnik w szponach biurokratycznego
państwa. Bo Wiktoria Cukt nie była żywym człowiekiem, była jedynie wyabstrachowanym,
pozbawionym prawdziwej cielesności wizerunkiem. Cyfrową kreacją, fantomem.
Cybernetyczną gąbką chłonącą nasze wyobrażenia o polityce i demokracji. Każdy mógł
wejść na stronę Wiktorii i wpisać własne poglądy, a ona je potem powtarzała w
wirtualnych prezentacjach wyborczych. Pod wieloma względami była więc najbardziej
demokratycznym kandydatem, jakiego tylko można sobie wyobrazić. Co by się stało,
gdyby została prezydentem?
Wiktorię Cukt stworzyła na wybory 2000 roku grupa gdańskich happenerów z Centralnego
Urzędu Kultury Technicznej. To był ich głos w raczkującej jeszcze wtedy debacie o
perspektywach demokracji w świecie oplecionym globalną siecią. Czy brali pod uwagę,
że ich futurologiczna zgrywa stanie się kiedyś polityczną realnością? I że po ich
koncepcję sięgnie ktoś taki jak Leszek Miller?
Kandydatka SLD na prezydenta RP Magdalena Ogórek (w środku), lider SLD Leszek Miller
(z prawej) i sekretarz generalny SLD Krzysztof Gawkowski (z lewej) podczas
inauguracji kampanii wyborczej SLD
Po obejrzeniu wystąpienia z dzisiejszej konwencji SLD stawiam bowiem tezę, że
Magdalena Ogórek jest nową wersją Wiktorii Cukt. Magdalena Ogórek tak naprawdę nie
istnieje, jest tylko wizerunkiem. Ktoś jej skonstruował tożsamość z poglądów ogółu
Polaków (absolutnie nie przejmując się, co to lewica, a co prawica). Posiłkując się
zbiorowym losem młodych i wykształconych Polaków, lecz skazanych na staże i
śmieciówki, napisano kandydatce stosowne CV. Jakiś fachura na bazie męskich fantazji
spreparował cielesność Ogórek. Zaprogramował mimikę i gestykulację. Nieco jeszcze
sztuczną, lecz prace nad udoskonaleniem ciągle trwają.
I tak fantom zaczął żyć własnym życiem. Możesz do niego wysłać pytanie drogą
elektroniczną. Możesz obejrzeć wirtualną konwencję w Ożarowie (czyli nigdzie). Tyle
że nie spotkasz Magdaleny Ogórek w realu ani nie obejrzysz z nią wywiadu na żywo.
Sorry, ale technologia ma jeszcze swoje ograniczenia.
To działa. Wygląda więc na to, że Leszek Miller prowadzi nas wprost ku nowej epoce.
Za 15 lat w wyborach prezydenckich nie będzie już Komorowskich, Dudów i Palikotów.
Wyłącznie cyfrowe wizerunki programowane w oparciu o badania opinii publicznej. O
wyglądzie modelek albo instruktorów z salonu fitness. Kto wie, może nawet szacowna
Wiktoria Cukt raz jeszcze poszuka swej szansy? Wizerunki kandydatów, tak samo jak
dziś żywi kandydaci, będą już mogły swobodnie debatować, spierać się, przemawiać. I
to w rzeczy samej naszym językiem, nikt więc nie powie, że "oni" oderwali się od
problemów zwykłych ludzi. Problem alienacji klasy politycznej zostanie raz na zawsze
rozwiązany.
Pochwalmy więc Leszka Millera za to, że polską demokrację przeprowadza z epoki
analogowej w cyfrową. Nie pukajmy się głowę z pytaniem, czy Miller oszalał.
Przymknijmy oczy na defekty jego kandydatki. Nie opowiadajmy po kątach niepoprawnych
kawałów o blondynkach. Doceńmy profetyczny wymiar kampanii SLD. Ten prekursorski
projekt dopiero rozwija skrzydła.
http://opinie.newsweek.pl/konwencja-wyborcza-magdale
ny-ogorek-wybory-prezydenckie-2015,artykuly,357156,1
.html
http://www.tokfm.pl/Tokfm/1,103087,17382693,Ogorek_u
nika_mediow__ale_nie_internautow__Na_FB_apeluje_.htm
l
|