Data: 2007-10-03 16:38:40
Temat: Re: Natura rzeczy
Od: meliana <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Wed, 3 Oct 2007 09:40:02 +0200, Chiron napisał(a):
>>> Wybaczenie to wyczyszczenie wszelkich negatywnych powiązań z
>>> przeszłością.
>>
>> po pierwsze: skad wiesz ze sa akurat negatywne?
> jeśli nie są- to po co je czyścić?
no ale skad wiesz ze nie sa? jakie jest kryterium?
>> czy to nie kwestia interpretacji? i oceny?
>> czyli braku akceptacji
> Każdy to ocenia indywidualnie.
no to akurat jest zrozumiale :)
> Każdy sam powinien zdecydować, czy chce
> wybaczyć.
no a jesli swiadomie chce...a mu nie wychodzi? to co?
>> po drugie: co to znaczy "wyczyszczenie"?
>> to to samo co wymazanie? jesli tak to wymazanie czego? i skad?
> Jak napisałaś- samemu trzeba...
ale co? samemu trzeba?
wymazanie czego? no i skad?
> wracając do mojego przykładu: moja znajoma
> nauczycielka nienawidziła swoją koleżankę oraz tę kobietę, którą nazwałem
> babą- jędzą.
dlaczego tak nieladnie nazywasz ludzi? zwlaszcza ich nie znajac?
> Zrozumiała, że tak naprawdę to pretensje ma do siebie- bo znowu
> się tak dała podejść. Bo jest nieasertywna.
no ok
to juz jest jasne
>Gdyby umiała sobie poradzić- to
> te obie kobiety by wysłała do diabła,
do diabla?
czyli gdzie?
> a kilka minut później by o tym nie
> pamiętała. Jak to zrozumie- zrozumie też swoją nienawiść.
do konca?
>>> W tym
>>> momencie zrozumiała swoje uczucia i zrozumiała, że wszystkie sytuacje w
>>> jej
>>> życiu są takie, że nienawidzi siebie myśląc, że nienawidzi kogoś innego.
>>
>>
>> no i co...teraz pozostaje jej tylko wybaczyc sobie?
> Tak. Choć nie tak prosto:-). No bo przecież skądś się to wzięło u niej.
no wlasnie :)
> Wgłębiając się
w jaki sposob?
> dociera do swoich relacji z ojcem, matką. Do wczesnego
> dzieciństwa.
:)
> Oj- sporo tego do przerobienia, niestety:-(
przerobienie...to ulepszenie?
> I tam wszędzie
> należałoby wpleść proces przebaczenia.
a jakby tak wplesc proces uwalniania zblokowanej energii?
>
>
>>> Może też
>>> te relacje wypełnić miłością i przebaczeniem. To tak w skrócie.
>>
>> no a tu to juz dla mnie przesada...po co? skoro nie zna faktycznej
>> przyczyny? dla ktorej prowokuje takie sytuacje ktore potwierdzaja jej
>> jej podswiadome programy?
> może...jak chce.
a jesli nie chce...i to w pelni akceptuje? czyli akceptuje siebie "nie
chcaca wybaczyc"? bez oceny i poczucia winy? to co?
> "Po co?" to bardzo ważne pytanie. Jedną z odpowiedzi jest
> to, że nienawiść zabija nas samych,
ha ha
naprawde?
byc moze...ale tylko wtedy
jesli to uczucie ocenimy(oczywiscie negatywnie)
czyli go nie zaakceptujemy
a ono, samo w sobie jest niewinne
ooo tak...nienawisc niesie ze soba ogromne poklady energii
grunt to umiec nad ta energia w konstruktywny sposob zapanowac
kiedys ludzie z nienawisci (no teraz tez to sie zdarza) odrabywali sobie
glowy itp, bo nikt im nie powiedzial ze mozna inaczej(bo wtedy malo kto o
tym wiedzial)
dlatego ludzie obserwujac skutki nienawisci (rowniez odczuwajac strach
przed nia) zaczeli podswiadomie ja oceniac i wypierac jako niepotrzebna, bo
chcieli zeby przez to zupelnie zniknela z ludzkich "serc"
i taki proces ciagnie sie do dzisiejszych czasow
> a miłość leczy.
byc moze...:)
> I to wcale nie jest
> jakaś przenośnia- oj nie! Zarówno jeśli chodzi o psyche jak i some.
wiesz...z tymi uczuciami to troche tak jak z preferencjami seksualnymi...
sa tacy co to na sile z homoseksualistow chca zrobic heteroseksualistow
bo kiedys ktos homo...uznal/ocenil za/jako zle/niewlasciwe/ulomne itp
a ci inni poprostu w to uwierzyli
i malo tego...uwierzyli rowniez w to sami homoseksualisci, chcac na sile
sie zmienic
po co? nie wazne jaka jest przyczyna (biologiczna, psychologiczna,
socjologiczna czy jeszcze inna), wazna jest akceptacja siebie takim jakim
sie jest
i wiem (bo znam osobiscie takich i takich) ze ci homoseksualisci ktorzy
zaakceptowali siebie (czyli kochaja siebie bez warunkow) sa spelnieni i
szczesliwi
natomiast ci niezdecydowani, ukrywajacy sie itp przezywaja niezly koszmar
bo uwierzyli innym...a nie sobie
wiec sam homoseksualizm sam w sobie nie jest ani dobry ani zly
kwestia w tym...jak go ocenisz (pomijajac kwestie AIDS, ktory oczywiscie
heteroseksualistom tez sie przydaza)
i jeszcze jedno mi sie skojarzylo...znasz efekt nocebo? z ta ocena
nienawisci przez ludzki umysl jako negatywnej, zatruwajacej nasz organizm
jest jak z tym efektem...a mianowicie jesli podasz komus do wypicia
szklanki wody (neutralny plyn) ale powiesz mu ze to byla trucizna
powodujaca szybki zgon (na cos tam) a ta osoba ci baaaardzo uwierzy to
faktycznie umysl potraktuje wode jako trucizne i dana osoba zacznie miec
wszystkie objawy (podobnie jak przerazajaca wrozba, klatwa czy obrzedy
woodoo-nie wiem jak sie dokladnie pisze)
>
>
>>>>> Nie można byś Oświeconym i nienawidzieć-
>>>>> to się wyklucza.
>>>>
>>>> a jesli jestes swiadomy swojej nienawisci i znasz jej powody oraz co sie
>>>> pod nia kryje?
>>>
>>>
>>> ale wtedy nie nienawidzisz...
>>
>> czyzby? malo tego...mozesz jeszcze takiej osobie w danym momencie zyczyc
>> jak najgorzej i tez byc tego swiadomym,
>> ale jednoczesnie jestes obserwatorem z boku...nie utozsamiasz sie
>>
>
> Świadomym a Oświeconym to nie to samo.
ja slowo oswiecony...rozumiem jako swiadomy do konca :)
> Ponadto- jeśli uznasz podobnie, jak
> ja, że nie ma przypadków (no tak, poza gramatyką:-) )- czyli nic nie dzieje
> się bez przyczyny
owszem...tak uwazam
> - to wydaje mi się, że Świadomie odrzucisz nienawiść.
a nie pomyslales np ze jesli swiadomie jej doswiadczysz to sama sie
"rozpusci"
zreszta...wszystko tak naprawde zaczyna sie od oceny i leku ludzi przed
ogromem energii ktora moga nosic w sobie ;) (ktora nosza w sobie)
> Szerzej: wiktymologia uczy, dlaczego ktoś
> zostaje wybrany jako ofiara.
jasne
podswiadomosc znow wkracza na arene
--
mel
... bo upadłe anioły noszą czarne skrzydła ...
są zatracone, osamotnione
czekają na nocy mrok ...
... nie kryj się ...
wyjdź z cienia i pokaż swoje skrzydła ...
pokaż swe oblicze - wojowniku ciemności ...
|