henryk batuta <s...@s...pl> napisał(a):

> Użytkownik "quasi-biolog" <q...@g...pl> napisał w
> wiadomości news:e8b1vf$oji$1@inews.gazeta.pl...
> > > Jeśli oni będą mieli prawo propagować w sposób otwarty swoje
> > > poglądy, to łatwiej im będzie znajdować nowych członków

> > Pewnie tak.

> *[1]

> > Jakos nie wierze w to, ze moga urosnac w sile, ktora mialaby
> jakiekolwiek
> > spoleczno-polityczne znaczenie.

> *[2]

> idea demokracji zakłada oddzielenie [1] od [2]. tj. każdy może dojść do
> władzy.

Owszem, nie twierdze, ze dojscie do wladzy nazistow jest niemozliwe. Ale:
1) uwazam ("gdybam"), ze prawdopodobienstwo tego jest zaniedbywalnie male;
2) nie mam nic przeciwko teoretycznemu istnieniu takiej mozliwosci - jak juz
pisalem, uwazam ze demokracja powinna dopuszczac mozliwosc autodestrukcji.

Teoretycznie w demokracji do wladzy moga dojsc przyslowiowe kucharki (i z
racji swej niekompetencji zrujnowac cale panstwo). Czy z tego powodu nalezy
tworzyc alarmistyczne wizje i opierac o nie stanowione prawo?

> przeszłość jest dodatkowym dowodem

Przeszlosc nie jest i nie moze byc zadnym "dowodem". Jest co najwyzej przeslanka.

> na to że jakieś zagrożenie
> jednak nie istnieje,

Chiales powiedziec: "istnieje"?

Owszem, "jakies". Co z tego?

> a bajeczki o tym że już jesteśmy mądrzy, oświeceni
> i postępowi wciąż pozostają bajeczkami.

Nie wiem. Nie wiem coz to niby zanczy "madrzy, oswieceni i postepowi", a tym
bardziej nie wiem jak to mierzyc.

Tak czy inaczej uwazam, ze z dzisiejszych czasach w dzisiejszej EU z powodow
czysto memetycznych [ http://en.wikipedia.org/wiki/Meme ] zdobycie przez
ideologie nazistowska niebezpiecznie duzych wplywow jest skrajnie
nieprawdopodobne.


> > Zreszta, IMHO demokracja takze tym rozni sie od totalitaryzmow, ze
> powinna
> > uwzgledniac i godzic sie z mozliwoscia autodestrukcji - jesli demos
> uzna, ze
> > demokracja mu nie odpowiada i woli jakis inny system (chocby i
> nazistowski
> > totalitaryzm) to procedury demokratyczne powinny umozliwic mu pokojowe
> > wprowadzenie zmiany.

> http://pl.wikipedia.org/wiki/Demokracja
> "We współczesnej teorii demokracji liberalnej, wywodzącej się z prac
> Johna Locke'a i Johna Stuarta Milla zakłada się, że faktyczny ustrój
> demokratyczny powinien charakteryzować się:
> (...)
> przestrzeganiem elementarnych praw człowieka takich jak:
> (...)
> a.. wolność od dyskryminacji (rasowej, religijnej, seksualnej itp.)"

> nawoływanie do zabijania X jest dyskryminacją bo buduje w X w pełni
> uzasadnione poczucie zagrożenia.

To chyba zupelnie inaczej rozumiemy pojecie dyskryminacji. Wg Twojej definicji
dyskryminowani sa takze malzonkowie, wszak w panstwie tolerujacym cudzoloztwo
moga czuc sie zagrozeni zdrada...

Dla mnie "wolnosc od dyskryminacji" odnosi sie w tym wypadku do *prawa i zasad
ustrojowych*, a nie do nieformalnych relacji miedzyludzkich.

Zreszta, pojecie "tolerancji/wolnosci od dyskryminacji" rozumiane z
biurokratyczna literalna scisloscia moze sprawiac problemy natury logicznej:

"(...) paradoks omnipotencji jest konceptualnie identyczny z obserwacją, że
tolerancyjne społeczności są nietolerancyjne wobec nietolerancji, ponieważ
gdyby ta społeczność tolerowała nietolerancję, sama byłaby nietolerancyjna. (...)"
za [ http://pl.wikipedia.org/wiki/Paradoks_omnipotencji ]


pozdrawiam
quasi-biolog

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/