Data: 2006-09-01 15:41:03
Temat: Re: Neurokognitywistyka
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Marcin Ciesielski; <3018356.dQlhPBOWx4@Marcin_Ciesielski> :
> Flyer wrote:
>
> > Inaczej - wyobraź sobie, że znalazłeś odpowiednie procedury zmieniające
> > mózg, które nie wymagają zastosowania programów
> > społecznych/psychologii/interakcji ze środowiskiem. I fajnie, uda Ci się
> > go [mózg] zmienić, ale ... leczony obiekt wychodzi z Twojego gabinetu,
> > styka się zaraz za progiem z "programami społecznymi", i ... Twoje
> > leczenie nadaje się do kosza, po w/w zmieniają znów mózg i niweczą
> > "leczenie", lub wręcz odwracają jego skutek. ;)
>
> Mnie interesują wyłącznie nauki teoretyczne i nie zamieram mieć do czynienia
> z żadnymi pacjentami. Nimi niech się zajmują osoby, które będą to będą
> umiały i chciały oraz miały odpowiednie kompetencje.
>
> Jedni się nadają do pracy z ludźmi, drudzy raczej z urządzeniami i z
> informacją (chociaż umiejętności społ. są potrzebne wszędzie, inna sprawa,
> że nie wszyscy doceniają to, że obecnie umiejętności techn. w pewnym
> stopniu również są potrzebne prawie wszędzie). IMHO nie warto deprecjonować
> ani jednych, ani drugich.
Odniosłem się do Twojej kwestii odnośnie "programu". Jeżeli nie
zrozumiesz programu, to jedynym Twoim osiagnięciem będzie przewidywanie
pojedyńczych sekwencji zachowania - a w ten sposób bardzo mało
wytłumaczysz.
Wyobraź sobie, że jesteś oderwany od społeczeństwa, nie znasz jego
"programu". Spotykasz pacjenta, który mówi Ci, że późno kładzie się spać
i nie udaje mu się wcześniej położyć. Gdybyś sam nie siedział przed
kompem/Tv do późna, to w życiu byś nie zgadł, bez dodatkowych pytań/bez
znajomości zwyczajów panujących w społeczeństwie, że to wina
oddziaływania w/w na pewien obszar mózgu. Twoja wiedza byłaby
bezużyteczna.
Paradoksalnie np. psychiatra lub psycholog maja łatwiej - przychodzi do
niego gość, z ewidentnymi objawami jakiejś formy depresji, które jednak
tyje, ma objawy lekkiej nadpobudliwości i trzyma się na nogach. Lekarz
nie musi wiedzieć, że pacjent wpierdala niemożliwe do przewidzenia
ilości napojów z cukrem i kofeiną [takie, że osoby to widzące wieszczą
mu bliski zawał ;)], tudzież dowala takie ilości nikotyny [co najmniej
60 papierosów "mocnych", ale takich naprawdę mocnych], które zdrowego
człowieka od razu by zemdliły, bo analizę jego stanu może przeprowadzić
opierając się na innych objawach i dopuszczając pewien margines błędu.
Zaręczam Ci, że ani psychiatra, ani psycholog nie straci swojej pracy
nigdy - może będzie korzystał z osiągnięć neuronauk, ale sporadycznie,
na równi z innymi "nienaukowymi" wynalazkami, które w odróżnieniu od
neuronauk będą przyswajalne dla pacjenta [albo będą na tyle
zakamuflowane, że nie będzie się on przed nimi bronił, będą działać w
dłuższym okresie czasu lub będą formą uruchomienia programu, np. "wyjdź
do ludzi w własnego/obcego" środowiska - reszta może się sama zrobi,
może nie].
Albo inaczej - wyobraź sobie, że znalazłeś sposób, na zmianę jakiejś
ścieżki w mózgu - ot, jakiś obrazek, dźwięk [pomijam fakt, że nie
znałbyś ani obrazka, ani dźwieku, bez znajomości "programu
społecznego"]. Zapodajesz "cudowny sposób" na zmianę. I okazuje się, że
DU.. - osoba działając w społeczeństwie styka się z n podobnymi lub
sprzecznymi obrazkami/dźwiękami, codziennie po n razy. Mówiąc wprost -
nie będziesz dobrym neuropsychologiem, zanim nie zostaniesz dobrym
psychologiem i osobą nie bojącą się ludzi. Uwierz mi.
Flyer
--
gg: 9708346
|