Data: 2008-07-23 07:18:27
Temat: Re: Nie mają wstydu.
Od: Panslavista <p...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
On 23 Lip, 00:34, "michal" <6...@g...pl> wrote:
> Ikselka wrote:
> >>> ...i jeszcze jedno: niewątpliwie najlepiej pamiętają panią od
> >>> plastyki i wf-istę, ba - zapewne kochają :-)
> >> Oj, nie doceniasz dzieci. Powiem więcej - masz do nich stosunek
> >> lekceważący (wnioskuję po tym, co tu napisałaś). Nie mogłaś być
> >> dobrym nauczycielem.
> > Wiesz co, była u nas w szkole przez 3 miesiące na zastępstwie pewna
> > pani-matematyczka, z innej szkoły. Prowadzała się z dziewczynkami pod
> > rękę na przerwach, była kumpelą także na lekcjach... jednym słowem
> > traktowała dzieci poważnie, na równi z samą sobą. Kiedy wygrała
> > plebiscyt szkolny na najsympatyczniejszego i najlepszego nauczyciela,
> > polegający na głosowaniu ze strony uczniów, nawet dyrekcja się zdrowo
> > uśmiała... Po pobycie tej pani prowadziłam zastępstwa w klasach,
> > gdzie przejściowo uczyła: w jednej z nich np. musiałam wytłumaczyć od
> > nowa cały materiał o funkcjach, bo pani ta nauczyła dzieci m. in., że
> > miejscem zerowym funkcji jest punkt(!!!) na osi OX. Do Twojej
> > wiadomości podam, że jest to LICZBA z dziedziny (zwykle w szkole ozn.
> > ten zbiór jako X) nawet niekoniecznie będąca zerem, której w
> > przeciwdziedzinie (Y) odpowiada liczba (czyli wartość) 0. I tak cały
> > materiał krok po kroku - do poprawki w związku z tym: zadania,
> > definicje, pojęcia.
> > Może i nie traktuję dzieci na równi ze sobą (byłoby to śmieszne i
> > niepedagogiczne oraz nieprawdziwe, bo dziecku daleko do dorosłego w
> > większości kwestii i musi być dystans międxzy uczniem a
> > nauczycielem), ale skąd Twój wniosek, że je lekceważę? Dzieci to
> > dzieci - nie oceniają nauczycieli wg ich zaangażowania i wymagań, bo
> > z natury nie lubią się uczyć, chcąc się tylko bawić. Oceniają
> > nauczyciela tym lepiej, im więcej luzu im daje i na więcej pozwala. W
> > tym sensie - może i nie byłam dla nich "dobrym" nauczycielem. Na
> > lekcji matematyki, ucząc 40 dzieci, nie miałam czasu na zabawę, a na
> > przerwie - poprawiałam klasówki lub przygotowywałam pomoce naukowe do
> > następnej lekcji. No cóż, nie dałam się lubić, niewątpliwie :->
> > I pozwolisz, że Twoją pobieżną diagnozę co do mnie potraktuję jako
> > wynik Twego złego nastawienia do mnie z racji mojej postawy wobec
> > nauczycieli-nieudaczników. Gdybyś była dobrym nauczycielem,
> > siedziałabyś cicho w tym wątku, a tak - widzę, że czujesz się
> > osobiście dotknięta :-)
>
> Przestań! Już bardziej Ci współczuć się nie da! ;DDD
> Choćbyś tysiące przykładów podawała, jak to musiałaś poprawiać
> nieudaczników, nie da się tym wykazać, że to nie Ty jesteś nieudacznikiem.
> Nieudacznictwo Twoje jako nauczyciela polega na czym innym. Na
> pyszałkowatości. Wiesz, na czym to polega? Na nieuzasadnionym wysokim
> mniemaniu o sobie. Gdyby było uzasadnione, cieszyłabyś sie szacunkiem.
> Wszystkich.
>
> --
> pozdrawiam
> michał- Ukryj cytowany tekst -
>
> - Pokaż cytowany tekst -
Słomka w oku bliźniego?
A co ty za awtorytet jesteś, Majkel?
|