Data: 2004-10-26 20:33:18
Temat: Re: Nie mogę zapomnieć (długie jak noc październikowa)
Od: "Szczesiu" <s...@p...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Opowiem Ci zatem historię prawdziwą, mam nadzieję, że Cię nie zdołuje, bo
źle się nie kończy.
Wracaliśmy z kolegami po szkole do domu (czasy podstawówki). Jeden z nich
zobaczył po drugiej stronie skrzyżowania naszą byłą wychowawczynię.
Lubiliśmy ją bardzo, a przy tym dawno nie mieliśmy okazji widzieć (trzy
klasy przeniesiono do innej szkoły). No i kolega z radością na twarzy i
bułką w ręku po prostu pobiegł przez to skrzyżowanie. Z lewej strony
nadeszło otrzeźwienie w postaci ciężarówki "KAMA3" (szczęściem
niezaładowanej). Kierowca hamował, ale kolega i tak poleciał na 3-4 metry w
bok. Muszę przyznać, że sam moment zderzenia nie poruszył mnie za bardzo,
byłem raczej zaciekawiony sytuacją i bardziej skory cieszyć się z faktu, że
akurat na skrzyżowaniu stała karetka i kolega od razu pojechał do szpitala
(złamana miednica - kilka tygodni w gipsie na leżąco) niż załamywać.
Co ciekawe o wiele bardziej utkwił mi w pamięci pewien szczegół (nie tylko
smutna twarz kolegi odjeżdżającego karetką). Była to bułka, która wypadła mu
z ręki, kiedy uderzył w niego samochód. Pamiętam, że była to duża, jasna
przedłużana bułka (półbagietka) nieco już rozjechana przez samochody.
Dopiero na ten widok poczułem coś w rodzaju grozy, choć może nie aż tak
intensywnie.
Teraz mam zagwozdkę - czy to ludzka skłonność do zapamiętywania pozornie
nieistotnych szczegółów w obliczu wydarzeń związanych z silnymi przeżyciami,
często wykorzystywana w filmach czy reportażach (wyobraź sobie najazd kamery
na tę bułkę i napisy końcowe), czy może odwrotnie - oglądanie filmów z
podobnymi chwytami wpływa częściowo na percepcję otoczenia.
Ale świta mi już inna myśl... Dla rozjaśnienia przytoczę słowa Krystyny
Jandy:
" Jedna z moich ulubionych historyjek jest powieśc o wielkim Adolfie Dymszy,
który pod koniec życia stał w kulisie teatralnej co wieczór, przed wejściem
na scenę, i strugał patyczek, a zapytany przez młodego aktora, dlaczego to
robi, odpowiedział: Synku robię to, zebyś ty miedzy innymi, jak za chwilę
umrę, mogł powiedzieć: A jeszcze wczoraj stał tu w kulisie i strugał
patyczek. Melancholia.
Zawsze, ilekroć przypomne sobie tę historię, robi ona na mnie wrażenie.
Dymsza. Mistrz. Największy komik tego kraju. Człowiek uwielbiany, kochany
przez publiczność. Fenomen. Historie o jego pomysłach, zartach, poczuciu
humoru, jego fantazji opowiadane są do dzisiaj. Niedościgniony w zabawie. Po
takim życiu. Patyczek. Kulisy. Samotność. Ostatni okres zycia spedził w Domu
Opieki Społecznej w Górze Kalwarii. Melancholia.
Tego roku latem, zwiedzając Alzację w Kolmarze, przypadkowo trafilam do
tamtejszego muzeum. Zainteresowal mnie jeden obraz. Podeszłam bliżej. Nagle
spostrzegłam, że w rogu obrazu siedzi anioł i... struga patyczek. Zrobiło mi
sie ciepło na sercu. Przypomnial mi się Dymsza. Pochylilam się nad opisem. "
Lucas Cranach I'Ancien - MELANCOLIE - 1532 " - przeczytałam. Nie mogłam
uwierzyć. Kiedy odchylałam głowę, mialam uczucie, że anioł musnął mnie
skrzydłem po twarzy.
Melancholia ". ( Krystyna Janda )
Jest coś w tym, że często pamiątka wzbudza rodzaj rozczulenia, żywsze
uczucia, niż człowiek, do którego dana rzecz należała. Fajka dziadka, druty
cioci, a nawet obroża po psie. Może przedmioty przyjmują w zastępstwie
uczucia, którymi chcieliśmy drugą osobę obdarzyć, lub chociaż poczuć na ich
widok - wobec przedmiotów nie mamy tylu zahamowań.
Jesienna melancholia. "Śpieszmy się kochać ludzi. Tak szybko odchodzą."
|