Strona główna Grupy pl.sci.psychologia Nie moje dziecko w zwiazku...

Grupy

Szukaj w grupach

 

Nie moje dziecko w zwiazku...

Liczba wypowiedzi w tym wątku: 114


« poprzedni wątek następny wątek »

41. Data: 2005-12-08 16:31:53

Temat: Re: Nie moje dziecko w zwiazku...
Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl> szukaj wiadomości tego autora

Jacek Maciejewski w news:17wx84rg2fbfw$.dlg@irish.pl napisał(a):
>
>> trudniej Tobie udowodnić własną rację niż mnie, że jej nie masz.
> Odeślę cię choćby do raportu Kinseya.

Nie rozmawiamy na temat raportów obejmujących jakiś wycinek rzeczywistości.

> Z opublikowanych przez niego danych wynikało m.in. że w Stanach
> Zjednoczonych prawie 90 proc. mężów chociaż raz zdradziło żonę

Jak te "chociaż raz" ma się do Twojego "wybij sobie z głowy że jakikolwiek
mężczyzna mając możliwość
stosunku z kobietą nie skorzysta z niej". Te dane nie obejmują
częstotliwości korzystania z okazji, a o tym wszak piszesz. Przypuszczalnie
większość z tych zdradzających panów miała jedną lub więcej okazji
wcześniej, z których nie skorzystali. Może tak być? Może.

> (odwrotnie około 30 proc.).

Oglądałeś American Pie? To chyba w którejś części było... Spotyka się parka
po jakimś czasie i pytają się o partnerów. On mówi, że miał w tym czasie 4
kobiety. Ona załamana opowiada to koleżance, a ta ją pociesza:
- Od tej ilości jaką podaje ci facet odejmij 3 i masz rzeczywistą ilość.
Ona zaś powiedziała mu, że była z jednym. Ten dzieli się tą informacją z
kolegą, który szybko go uświadamia:
- Do tego co mówi kobieta dodaj 3 i masz rzeczywistą ilość.
(powyższe to nie jest dokładny cytat)

To film z USA? ;-) Oczywiście żaden dowód, tak mi się tylko skojarzyło.

> Jak masz zamiar powiedzieć że tamto było w Stanach a tu mamy
> Polskę i wszystko było dawno, to sobie możesz darować,

Dlaczego? Uważasz, że kultura nie ma żadnego znaczenia? Tak samo będzie w
kulturze, w której mężczyzna może mieć wiele partnerek i świadczy to o nim
jak najlepiej, jak i w kulturze bardzo purytańskiej? Wiem, to dwie
skrajności i nie o nich rozmawiamy. Chodzi jednak o sam fakt istnienia
różnic.

> i tak ci nie odpowiem.

Nie musisz.

> Z poglądami poniżej pewnego poziomu nie polemizuję.

Łaski bzz ;-)



pozdrawiam
Greg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


Zobacz także


42. Data: 2005-12-08 16:43:51

Temat: Re: Nie moje dziecko w zwiazku...
Od: "entroper" <e...@C...spamerom.poczta.onet.pl> szukaj wiadomości tego autora

Użytkownik "Mirosław Stępiński" <s...@w...pl>
napisał w wiadomości news:43985bf9$1@news.home.net.pl...

> Chętnie porozmawiałbym z Tobą i z Kolegą Czarkiem na wzmiankowany
temat za > 20 lat. Byłby to ciekawy eksperyment...

Skoro naprawdę masz chęć na taki eksperyment, skoro w ogólne
wspominasz o czymś w rodzaju "satysfakcji, że wyjdzie na Twoje" (no
bo i co z tego, że wyjdzie, a co jeśli nie wyjdzie ?), to znaczy, że
wyraźnie musi Cię boleć jakiś Twój własny błąd. A żałosne (a
przynajmniej bardzo zagadkowe) jest przekonywanie kogokolwiek, że
taki sam błąd na pewno popełni. Jako żywo przypomina to postępowanie
kobiet lekkich obyczajów, ciągnących w dół swoje nieco porządniejsze
koleżanki.

entrop3r


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


43. Data: 2005-12-08 16:47:29

Temat: Re: Nie moje dziecko w zwiazku...
Od: Jacek Maciejewski <j...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


>>> Głupoty piszesz.
>>
>> Ile masz lat?

> To właściwe pytanie, Jacku. Czas im przyniesie przemodelowanie poglądów. ;-)

Dzięki za wsparcie :) ale to na nic. Nie powinienem po prostu
odpowiadać niektórym tępogłowym dyskutantom, np. cbnetowi, AXID-owi,
iwanosowi, Gregowi który czerpie wiedzę z "American Pie" też,
niestety... :). Szkoda na to dobrego prądu.
--
Jacek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


44. Data: 2005-12-08 18:09:30

Temat: Odp: Nie moje dziecko w zwiazku...
Od: "PowerBox" <p...@w...pl> szukaj wiadomości tego autora

> >> chce sprobowac cos z tym wszystkim zrobic, a raczej
> > ze soba, bo to w mojej prercepcji tkwi problem.
> >
> > - pozytywne rokowanie...
>
>
> Raz na jakiś czas mam ochotę Cię opierniczyć (podobnie zresztą
> jak niejakiego Flyer'a) za ignorowanie ogromnych obszarów
> (tak zwanej) obiektywnej rzeczywistości. Przyssałeś się jak
> pijawka do jednej koncepcji/metody - i świata poza nią nie widzisz.

- wydawało mi się, że stosunkowo łatwo jest zmienić myślenie a co za tym
idzie samopoczucie z "muszę się z kimś dzielić więc jest do dupy" na:
"odbiłam jakiejś lasce fajnego faceta więc jest super". Można to zrobić
łatwo, szybko i przez Internet. Inne metody ale są trudne do wytłumaczenia .
Reframing można użyć nawet w zwykłym liście czy rozmowie i bez
wtajemniczania po cichu ciągnie w dobrą stronę.

> nie zauważasz. Zawracasz tylko d... tę, no, głowę, nieszczęsnej
> mandragorisie i mamisz ją cudownymi efektami "zwykłej terapii
> kognitywnej".

U niej sprawa jest pokomplikowana i rozległa, wiem. U niektórych to jest
kwestia kilku przekonań a u innych całej masy i niejednokrotnie też tych
kilku zupełnie podstawowych leżących u podstaw osobowości. Grubsza robota.

> Spójrz(my) na całą sprawę z odpowiedniego dystansu, a rzecz
> nabierze właściwych proporcji. Po co - w ogólności - podświadomość
> kobiety skłania ją do wzięcia sobie jakiegoś faceta na wyłączność
> i na całe życie? Ano po to, aby ten facet pakował wszystkie swoje
> zasoby (czas, siły, zarobione pieniądze) w wychowanie JEJ dzieci,

- przede wszystkim zdrowa emocjonalnie osoba nie odczuwa potrzeby posiadania
faceta, (tym bardziej na całe życie). Posiadania w sensie niewypowiedzianego
wymagania od niego aby był źródłem czyjegoś szczęścia. To dziecinada i
przejaw niedojrzałości.


> zaplątała się (przypadkiem? nie znała
> zawczasu całokształtu sytuacji?) w "miłość" z gościem, który ma poważne
> zobowiązania, i - co gorsza - nie ma zamiaru wykręcać się z tych
> zobowiązań. Ma dziecko, dla którego poświęca swój czas i pieniądze,
> a bez wątpienia będzie to samo robił w przyszłości. Zatem już na starcie
> ten mężczyzna jest (może nie dla "niej", tylko dla "jej podświadomości")
> wart o sto tysięcy złotych mniej, niż inny podobny, ale bez zobowiązań.
> Jeśli będą mieli jeszcze dwoje wspólnych dzieci, to i tak ma ona zaledwie
> dwie trzecie mężczyzny. Jakiś ułomek, nie chłop.

- o aspekcie finansowym nie pomyślałem. Nie wiem czy ona pomyślała. Wydaje
mi się, że nie chodzi tutaj o to. Nawet jak są oboje poza miastem to i tak
facet podlega zobowiązaniom finansowym ale ona wówczas ma go dla siebie i
jest szczęśliwa.


> Tymczasem Ty, PowerBox, kombinujesz, jak oszukać podświadomość
> mandragoris, jak uczynić ją ślepą na ewidentną, "obiektywnie" licząc
> gigantyczną wyrwę w "wartości materialnej" jej ukochanego.

- czy to jest obiektywna wyrwa czy nie to nie wiem. Na pewno jest w
kontekście tego konkretnego faceta jest ale w kontekście wielu facetów może
się okazać, ze ten z wyrwą będzie i tak bardziej wartościowy niż niejeden
bez wyrwy.

Nawet
> po kilkudziesięciu latach, gdy wszystkie (cudze i swoje) dzieci będą
> już wychowane, dorosłe i samodzielne, to po śmierci jej męża przyjdą
> - jak sępy, jak hieny - jego dorosłe dziecko oraz dzieci tego dziecka
> i będą domagać się zwrotu części majątku, jaki zmarły po sobie
> zostawił. Na przykład "kawałka" domu lub działki (JEJ nieruchomości),
> na której spokojnie od dziesięcioleci sobie mieszkała. Czy w takiej
> sytuacji również chciałbyś jakoś - wbrew oczywistym faktom -
> zakłamywać rzeczywistość i deformować "mapę terenu" względem
> "obiektywnego terenu"?

- nie, jak najbardziej nie. Niczego nie deformujmy.
Takiego gadania, że to może być nieodpowiedni facet bo ma wyrwę finansową
nie chce słuchać żadna laska. Żadne tłumaczenie nic nie pomoże tak samo jak
żadne tłumaczenie nie pomoże żeby pokochała faceta bez wyrwy. Przyjmuję, że
to kogo kocha nie podlega kwestii chwilowo - chociaż domyślam się, że sam
fakt, że facet jest związany jakoś z inną laską i całe zachowanie jakie się
z tym wiąże może mieć ogromne znaczenie w tym, że ona odczuwa właśnie do
niego jakieś głębsze emocje.

> Podświadomość mandragoris - że tak sobie pozwolę na antropomorfizację
> skądinąd bezmyślnych, bezuczuciowych i bezświadomych mechanizmów
> - jest sprytna i przewidująca. W końcu wykształciła się w ciągu miliona
> lat ewolucji oraz bezwzględnej walki o przetrwanie, w środowisku
> i zbiorowisku innych "egoistycznych" podświadomości, poprzykrywanych
> tylko dla niepoznaki warstewkami świadomości, niekiedy święcie
> przekonanych o własnym altruizmie. Schowaj zatem, PowerBox,
> swoje kognitywne zabawki na bardziej adekwatne sytuacje, chyba
> że masz dobre pomysły na oszukiwanie siebie samego (i nas wszystkich),
> że wymierna i "obiektywna" strata wcale nie jest stratą.

- z tego co ja rozumiem, jej problem nie polega na rozdarciu czy to jest aby
odpowiedni facet. Natomiast widziałem kilka obszarów, gdzie zwykłe
przeramowanie mogło przynieść jakąś tam poprawę samopoczucia i
funkcjonowania.


> Przy tej okazji przeliczania ludzkiego życia na pieniądze warto odwrócić
> sytuację i wyjaśnić, dlaczego tak bardzo boli "normalnego" mężczyznę
> fakt fizycznej zdrady jego żony (który aż do czasów nam współczesnych
> często kończył się zaciążeniem). Jeśli mieli troje dzieci

- jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby ludzie przez miliony lat żyli w
rodzinach tak jak my to teraz znamy. Przodownik stada miał wszystkie samice
do wyboru i interesowało go tylko to aby zapładniać jak najwięcej jak
najlepszych lasek. Ciekawe, że laski mają wbudowany mechanizm namierzania
przodownika stada. Ewentualna "zdrada" to albo znak, że traci pozycję
przodownika stada albo współczesny wymysł kolesi z dołu hierarchii. Fakt
jest taki, że żadna samica do nikogo nie należała. Przodownik stada miał
wszystkie laski do wyboru. Nie musiał o nie walczyć tylko one walczyły o
możliwość spodobania i dosłownie podłożenia się najsilniejszemu. Na
słabszych nawet nie zwracały uwagi a do przodownika stada ciągnęły jak ćmy d
o ognia. Wszystko się mieszało a jedynym sposobem wywalczenia jaja samicy z
pomiędzy innych silnych samców było posiadanie silniejszej spermy (większość
plemników służy do niszczenia plemników innego osobnika a nie do
zapładniania jaja). Jakoś nie wyobrażam sobie, że przodownik stada
wychowywał kilkudziesięciu/kilkuset potomstwa. Fakt jest taki, że go to nic
nie obchodziło - wszystko było na barkach kobiet, które dostąpiły zaszczytu
zerżnięcia ich przez super-faceta. Istnienie instynktu macierzyńskiego u
kobiet a nie u mężczyzn to potwierdza. Miały jedno jajo na miesiąc przez
kilka lat kiedy były płodne i chciały podzielić je z najsilniejszym.
Najlepsze jest to, że do teraz NIC się nie zmieniło ;-) Poczucie zdrady
wynika z poczucia braku. Żaden super-samiec nie czuje żadnego braku,
natomiast mocno czują go osobniki beta, które musza się zadowalać
"ochłapami" i w dodatku dzielić się nimi z masą innych sobie współrzędnych.


> W tym ustępie postawiłbym Ci, PowerBox, inny zarzut. Zdajesz się nie
> dostrzegać istotnych różnic między kobietą a mężczyzną. Nie mam
> bynajmniej na myśli tych drobnych różnic widocznych dla każdego bęcwała
> gołym okiem, tylko wszystkie inne, które są zaszyte głęboko w sprzęcie
> ulokowanym pod czaszką. Pisałeś niedawno w wątku o dyskotekowych
> laskach (dynamitu), które podobno - identycznie jak mężczyźni - poszukują
> seksu:
>
>
> > - ja pisałem o normalnych, zdrowych emocjonlanie dziewczynach,
> > niekoniecznie dyskotekowych. Moim zdaniem kazda normalna
> > dziewczyna chce seksu tak samo jak fececi.
>
>
> Otóż rzadko kobiety chcą dokładnie tego samego, co mężczyźni,
> a jeśli nawet, realizują to w inny sposób. W przypadku mężczyzny
> wystarczyło wbudować w jego psychikę pragnienie seksu, ujawniające
> się często jako jedyny i ostateczny cel. O resztę w dotychczasowej
> historii ewolucyjnej człowieka dbała prosta biologia. Dla "normalnej"
> kobiety seks był i jest wyłącznie środkiem do celu, monetą przetargową,
> narzędziem manipulacji, itepe. Nie będę tego rozwijał, bo mi się nie
> chce. Kobieta pragnie seksu tak samo jak mężczyzna tyko wtedy,
> gdy jest ogłupiałą/zmanipulowaną idiotką albo nimfomanką - ale
> w tym ostatnim wypadku realizuje ona tylko inną strategię, o której
> chyba już kiedyś pisałem. Rozumiesz zatem PowerowyBoxie, że
> kobieta chce seksu INACZEJ niż facet? Jeśli nie rozumiesz, to
> spierdalaj. ;-)

- rozumiem, że kobieta tak samo jak facet chce powiązać swoje geny z
możliwie jak najlepszym osobnikiem płci przeciwnej, zapewniającym jak
najlepsze szanse przetrwania. Jeżeli osobnik wykazujący pewne cechy
przywódcy stada pojawi się w okolicy to każda laska chce się z nim pieprzyć.
Kropka. Wystarczy raz się przyjrzeć co się dzieje na dyskotece - wszystkie
laski totalnie ignorują wszystkie osobniki beta i każda czuje natychmiastowe
magiczne pożądanie do osobnika alpha. Dziewczynom to jest trudniej wprost
przyznać, ze względu na obciążenie kulturowe ale od razu myślą o nim jako o
obiekcie seksualnym. Wielokrotnie widziałem, jak totalnie "głupieją". Nie ma
ten fenomen nic wspólnego z inteligencją, która wyewoluowała stosunkowo
niedawno a jeszcze 2000 lat temu ludzie nie posługiwali się nawet
samoświadomością. To, że laski mogą się z nim pieprzyć tego samego wieczoru
tylko to potwierdza. Nie chodzi tutaj o idiotki i nimfomanki tylko o każdą
zdrową i całkowicie normalną kobietę. Jestem tego absolutnie pewien.
Naturalnie większość kobiet będąc w związku z innym nie podejmie zachowania
seksualnego z nowym ale niemniej silny popęd poczuje. Kto wie jak długo
będzie mieć jeszcze fantazje na jago temat. Jeżeli tylko będzie mieć
dostateczny komfort, okazję i uzasdnienie zdejmujące z niej ciężar kulturowy
to zahasa z innym. Słyszałem o takich badaniach, że praktycznie każda
kobieta potwierdzała, że gdyby miała możliwość bezpiecznego, zamieszania z
facetem z marzeń, tak, że nie miałoby to wpływu na jej normalne życie - to
od razu zrobiłaby to. To ma sens z punku widzenia ewolucji i rozwoju - w
odróżnieniu od przekonań, że kobiety nie odczuwają popędu seksualnego.
Odczuwają tak samo albo i intensywniej - ale tylko w stosunku do niektórych
facetów. Niestety zdecydowana większość facetów jest osobnikami typu beta i
dlatego powszechnie uważa się, że laski nie odczuwają popędu jak faceci a
te, które odczuwają są idiotkami. Moim zdaniem bycie idiotką zmniejsza
jedynie obciążenie kulturowe i ukazuje co tam się wewnątrz naprawdę dzieje.
Mówię o tej najniższej, najbardziej atawistycznej warstwie ludzkiej
psychiki. Naturalnie na tym są wyższe warstwy i niejedna dziewczyna
zastanawia się dziś nad innymi aspektami (np finansowym) swojego związku. W
stanach zapotrzebowanie na literaturę typu powieści romantyczne jest tak
duże, że jest to największy dział rynku wydawniczego. Noweli romantycznych
wydaje się tam więcej niż książek naukowych, encyklopedii, czasopism, wydań
bibli i wszystkich książek razem wziętych - tylko po to, żeby laski mogly
sobie marzyć o super-facecie. Nie, laski nie odczuwają silnego popędu ;-/

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


45. Data: 2005-12-08 18:27:16

Temat: Re: Nie moje dziecko w zwiazku...
Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl> szukaj wiadomości tego autora

Jacek Maciejewski w news:of94l4m2nbjo$.dlg@irish.pl napisał(a):
>
> Nie powinienem po prostu odpowiadać niektórym tępogłowym
> dyskutantom, (...) Gregowi który czerpie wiedzę z "American Pie" też,

A pisałem, że to tylko skojarzenie. Nawet emotkę dodałem... za mało aby
potraktować z przymróżeniem oka? :-) Pewnie, że za mało. Wszak dobry
pretekst, aby zdyskredytować rozmówcę :-) Drobna manipulacja i jest git,
prawda? Podobnie jak z raportem Kinseya. Chcesz o nim porozmawiać? OK. Tak
więc coś Ci dzowni, ale nie bardzo wiesz w jakim kościele. 90% mężczyzn...
masturbuje się. Jeśli idzie o mężów zdradzających żony to z raportu wynika,
że to nawet nie jest połowa. Interesujące, prawda? :-)


pozdrawiam
Greg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


46. Data: 2005-12-08 18:35:29

Temat: Re: Nie moje dziecko w zwiazku...
Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl> szukaj wiadomości tego autora

Jacek Maciejewski w news:of94l4m2nbjo$.dlg@irish.pl napisał(a):
>
> Gregowi który czerpie wiedzę z "American Pie" też,

Jeszcze jedno. Fragment wypowiedzi prof. Lwa-Starowicza:

Czy od czasów Kinseya zmieniły się nasze zachowania seksualne?
"Mężczyzn - nie bardzo. Raport, który powstał wiele lat po śmierci badacza,
tzw. Kinsey 3, pokazał, że nadal większość mężczyzn się masturbuje, nadal
około połowy z nich zdradza żony. Sporo zmieniło się w zachowaniach kobiet.
Systematycznie zwiększa się ich swoboda seksualna. Rośnie odsetek kobiet,
które mają więcej niż jednego partnera, które osiągają satysfakcję
seksualną, które są aktywne przedmałżeńsko i które zdradzają mężów. "

Czyli kultura ma duże znaczenie. Były to czasy gdzie swoboda seksualna
raczej nie była tolerowana i wiele osób tej presji ulegało. Swoboda kobiet
była szczególnie ograniczana - wyznaczano im miejsce i wiele z nich się go
trzymało. Mimo to raport ukazał, że kobietom też seks w głowie (nie dotarłem
do danych ile kobiet zdradzało, ale nie sądze aby była to bardzo duża
różnica). To się społeczeństwu amerykańskiemu nie spodobało i Kinsey miał
przekichane. Obecnie w kulturze amerykańskiej swobodniej podchodzi się do
tematu seksu, kobiety zyskały większą swobodę. Różnice coraz bardziej się
zacierają.



pozdrawiam
Greg

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


47. Data: 2005-12-08 21:19:15

Temat: Re: Nie moje dziecko w zwiazku...
Od: "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> szukaj wiadomości tego autora


Użytkownik "Slawek [am-pm]" <sl_d(na_poczta_onet_pl)@tutaj.nic> napisał w
wiadomości news:dn9beq$qsp$1@news.onet.pl...

Sygnalizując zamiar odpisania na ten post w przyszłości, pozostaje życzyć Ci
byś nie zapomniał o tym co powyżej nawypisywałeś podczas ewentualnego
spotkania z Himerką :)
Baw się dobrze na tym wyjeździe :)

Na post po zbóju zaprosił
P.D.

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


48. Data: 2005-12-08 21:19:51

Temat: Re: Nie moje dziecko w zwiazku...
Od: Flyer <f...@p...gazeta.pl> szukaj wiadomości tego autora

Greg; <dn9u07$s6h$1@news.onet.pl> :

> Jacek Maciejewski w news:of94l4m2nbjo$.dlg@irish.pl napisał(a):
> >
> > Nie powinienem po prostu odpowiadać niektórym tępogłowym
> > dyskutantom, (...) Gregowi który czerpie wiedzę z "American Pie" też,
>
> 90% mężczyzn...
> masturbuje się.

Eeee - to kwestia przełożenia:

zdrada == grzech i masturbacja == grzech, czyli zdrada == masturbacja.
;)

ew.

"zdradził żonę z własną ręką" :)))

Flyer

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


49. Data: 2005-12-08 22:44:34

Temat: Re: Nie moje dziecko w zwiazku...
Od: "Greg" <ozma@BEZ_SPAMUop.pl> szukaj wiadomości tego autora

Flyer w news:dna85q$6h8$1@nemesis.news.tpi.pl napisał(a):
>
>> 90% mężczyzn... masturbuje się.
> "zdradził żonę z własną ręką" :)))

W takim przypadku Jacek powinien napisać coś w stylu:

"Wybij sobie z głowy że jakikolwiek mężczyzna mając możliwość zrobienia
sobie dobrze ręką nie skorzysta z niej"



pozdrawiam
Greg


› Pokaż wiadomość z nagłówkami


50. Data: 2005-12-09 09:48:26

Temat: Re: Nie moje dziecko w zwiazku...
Od: "cbnet" <c...@n...pl> szukaj wiadomości tego autora

Mirosław Stępiński:
> Klasyczna zagrywka rodem z "Gazety Wyborczej". Wkładasz mi w usta
> niewypowiedziane słowa. Znajdź "małolata" w moich wypowiedziach.

Znowu to robisz:
"Chętnie porozmawiałbym z Tobą i z Kolegą Czarkiem na wzmiankowany
temat za 20 lat. "

Niereformowalny matol. :)

> Przeczytaj ze zrozumieniem moje wypowiedzi.

Widze, ze nie masz mocy zrozumienia w obronie jakiej tezy wystapiles.
Jak mozna byc az takim matolem i zabierac innym czas w ~dyskusji? ;)

> Nie użyłem wielkiego kwantyfikatora obejmującego całą populację
> zdrowych mężczyzn.

Broniles takiego ujecia w sposob niemerytoryczny powolujac sie
na swoje doswiadczenia i obserwacje, ktore nie potwierdzaja
takiego ujecia.
Typowe dla matolow. ;)

> Napisałem o większości. O większości znanej mi osobiście grupy
> zdrowych mężczyzn. Jest ona na tyle liczna, że statystyczne
> rozciągnięcie jej na populację zdrowych mężczyzn wydaje się
> uprawnione.

Ta dyskusja dowodzi ze sie mylisz.
Szkoda ze nie jestes laskaw przyjac tego do wiadomosci uciekajac sie
do insynuacji jakoby twoi adwersarze wymagali wiekszej ilosci wiedzy
jaka rzekomo tylko ty posiadasz - zalosna indolencja na poziomie
babci klozetowej, za przeproszeniem babci klozetowej. ;)

> Twoje wypowiedzi zalatują dulszczyzną. Trącą hipokryzją i tanim
> moralizatorstwem właśnie. Sugeruję wznieść się nieco nad poziom
> rynsztoka i dopiero później przystępować do dyskusji. Nie będę zniżał
> się do Twojej prymitywnej, pełnej obelg, argumentacji.

Opinie matolow na moj temat mnie nie interesuja. :)
Wybacz. ;)

> Teraz chyba się rozumiemy, Panie Święty Za Życia.

Z ograniczonym idiotra nie udaje sie zrozumiec ~normalnemu czlowiekowi
- mozna co najwyzej probowac. ;)

--
Czarek

› Pokaż wiadomość z nagłówkami


 

strony : 1 ... 4 . [ 5 ] . 6 ... 12


« poprzedni wątek następny wątek »


Wyszukiwanie zaawansowane »

Starsze wątki

Badanie
Dziwny problem z nerwami. Wysłałam na medycynę, ale...
Deprywacja sensoryczna - pytanie
hipnoza - prawda czy mit?
Zoloft, Paxil

zobacz wszyskie »

Najnowsze wątki

Dlaczego faggoci są źli.
samotworzenie umysłu
Re: Zachód sparaliżowany
Irracjonalność
Jak z tym ubogacaniem?

zobacz wszyskie »