Nic mi niewiadomo o falowym przekształcaniu się kultury Majów; z tego
> co ja wiem, to Majowie porzucili swoje miasta i pola uprawne, i
> schowali się w dżungli, gdzie ślad po nich zaginął...
>
> N.

spróbuję wyjaśnić tę falowość bliżej.

chciałem potraktować temat szerzej, ponieważ majowie to tylko szczegolny
przypadek cywilizacji i do tego niezbadany. ciężko, więc, wyciągać tu jakieś
wnioski.

falowość o której piszę dotyczy dowolnie dużych grup społecznych.
ale to za chwilę...

dawniej grupy te były od siebie odseparowane, miały swoją odrębną kulturę,
religię, zbiór zachowań. w miarę upływu czasu grupy te natknęły się na
siebie nawzajem. w momencie gdy były one mniej więcej jednakowo silne,
zawsze dochodziło do walk między tymi grupami.
stąd podbój azteków przez corteza, niewolnictwo czarnych w stanach
zjednoczonych, wybicie prawie wszystkich rodzimych australijczyków,podbój
europy przez rzymian i wiele wojen średniowiecznych. cywilizacje pojawiały
się i znikały zawsze w wyniku wzajemnych starć. nie słyszałem jednak o
sytuacji, w której cała cywilizacja uległaby samozagładzie i wydaje mi się
nierealnym samozagłada wszystkich osobników populacji. Instynkt przetrwania
całej grupy jest najsilniejszym z możliwych zjawisk.
Zauważ, że jednostkowe samobójstwa i dobrowolne oddanie się w ręce śmierci
(pomijam przypadki ludzi obłąkanych i psychicznie chorych) znane w historii
na ogół były tylko poświęceniem się, po to by grupa przetrwała. (japońscy
kamikadze podczas ataków na lotniskowce, sepuku po to by oczyścić dobre
imię rodziny, męczeńska śmierć Jezusa, śmierć Maksymiliana Kolbego,
ludzie-bomby w palestynie).
Im bliżej naszych czasów, tym bardziej grupy ludzi stykają się, a odrębność
grup (do tej pory na jednej płaszczyźnie) zaciera się. Można powiedzieć, że
wykształca się wiele płaszczyzn (płaszczyzna religii, ideologii,
przynależności państwowej, przynależności do subkultury, orientacji
politycznej...). Człowiek należy jednocześnie do wielu z nich. I wszystko to
są już powoli płaszczyzny globalne.

Falowość do której zmierzam to nic innego jak wybijanie się na pierwszy plan
jednej z tych płaszczyzn, tzn. zwrócenie uwagi pojedynczego człowieka na
jedną z nich - tą, która jest w danej chwili wiodąca. Może jakiś przykład:

egipt... państwo faraonów. niewolnicza praca wielu narodów w tym
Żydowskiego. W momencie ogromnego ucisku pojawia się Mojżesz, który
wyprowadza lud "z domu niewoli". Nie jest istotne, czy to wydarzenie miało
miejsce naprawdę. Ważne, że pojęcie ucisku było tak silne, że spowodowało
zejście uciśnionych na nową płaszczyznę (powstały prawie równolegle dwie
religie: judaizm i chrześcijaństwo, które zjednywały sobie coraz więcej
ludzi). Płaszczyzna rozciągnęła się i doszło do sytuacji, że stała się
płaszczyzną wiodącą. Chrześcijaństwo (zepchnęło judaizm na plan drugi,
wyparła całkowicie rzymską filozofię) a kolejni papieże podporządkowywali
sobie monarchów. A gdzie władza, tam pojawia się i brutalność... stąd
wyprawy krzyżowe, krucjaty...

A dziś???
Nasze podstawowe płaszczyzny: RP i kościół słabną.
Ale co zajmuje ich miejsce?
Która płaszczyzna jest wiodąca? Jak ją nazwać?
Otóż to... chciałbym, żebyście się chwilę zastanowili.

Podpowiem, że wiodąca jest zawsze ta płaszczyzna, która ma największy wpływ
na zachowanie ludzi...

Zdrowko
Albert