Data: 2004-12-04 21:38:50
Temat: Re: Niechęć chodzenia do kościoła.
Od: "jbaskab" <j...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Hubert " <h...@N...gazeta.pl> napisał w wiadomości
news:cosckb$1ps$1@inews.gazeta.pl...
> A jednak ta doktryna funkcjonuje i prawowity katolik powinien ja przyjac z
> tego co mi wiadomo. Dla mnie fajnie ze tak wierzysz. Gdzies jednak
> slyszalem
> ze katolik powinien wierzyc tak jak mowi scisle okreslona przez KK
> doktryna
> i jesli ma watpliwosci, to najlepiej zeby jak najszybciej sie ich pozbyl.
> i wrocil do owczarni. Jestes katoliczka?
Jestem. Katolik jak każdy ma prawo do wątpliwości, wyrażania niezgody i
krytykowania. Może także mysleć;).
KKK nie jest jedyną wykładnią doktryny KK. Został wydany w 1992. Od tego
czasu trochę się jednak pozmieniało.
Doktryna nie jest przedmiotem wiary, tylko wiedzy. I ta wiedza nic mi nie
mówi na temat pójścia do piekła po opuszczeniu jednej mszy. Jeżeli kościół
dopuszcza mozliwość zbawienia samobojców, to chyba tym bardziej kogoś kto
opuścił mszę? Ta doktryna mówi jedynie tyle, że dobrowolne niepójście na
mszę jest grzechem ciężkim. Ale już definicja grzechu cieżkiego mówi, że
raczej nie ma grzechu jeżeli zdarza się to sporadycznie. Jest sprzeczność.
Poza tym o tym kto jest zbawiony, a kto nie, decyduje Bóg nie Kościół.
Przytoczyłam Ci słowa kapłana KK o usprawiedliwieniu z wiary. Potrafisz
połączyć go z tezą pójścia do piekła po opuszczeniu mszy?
>> Wiesz, ostatnio jak byłam na rekolekcjach, ksiądz powiedział rzecz, którą
>> usłyszałam chyba pierwszy raz: kosciół jest podzielony (pytanie o co mu
>> chodziło:). Jednoczą
>> wszytkich sakramenty.
> To tylko zalozenie. Przyjecie czegos, co bedzie jednoczyc. Z ewangelikami
> juz jednak sakramenty nie lacza. Z prawoslawnymi, zydami i muzulmanami tez
> nie lacza. Ze mna tez nie. Jest jednak cos co laczy - Bog laczy.
On mówił tylko o KK:). Przytoczyłam Ci bo twierdziłeś, że wszyscy katolicy
wierzą jednakowo i nic się nie zmienia.
(...)
> Bardzo mi milo,ze tak myslisz, oby takich katolikow wiecej, tylko czy
> katolikowi mozna miec wlasne zdanie na temat wiary?
To jest oparte o wykład teologa KK, więc nie jest to samowola budowlana;)
> Wolalbym, gdybys uzywala formy "Ja", a nie "Ty", tzn. "Mnie chce sie latac
> do kosciola" itd. Ja bywam w zgodzie z Bogiem coraz czesciej,
> w jednosci z Nim, a jakos do kosciola nie chce mi sie latac, wrecz
> przeciwnie. Nie twierdze tez ze nie ma ludzi, ktorzy bywaja w Jednosci z
> Bogiem i lataja do kosciola.
Forma "TY" jest tutaj figurą stylistyczną, widzę że nie
zauważyłeś.....Jeżeli mówię w takim kontekscie "Ty" zazwyczaj staram się
nakłonić kogoś do wyobrażenia sobie siebie w danej sytuacji, do ustawienia
się na moim, lub osoby o której piszę, miejscu. Do wczucia się. Nie
sądziłam, że to odbierzesz do siebie i że masz az taką alergię. Dotyczy to
wszytkich fragmentów (albo prawie wszytkich) gdzie to "Ty" występuje. Nie
martw się, nie popełnię juz tego błędu.
(ciach)
>> Jeżeli masz z tym poważny problem- to znaczy, że w twoich stosunkach z
>> Bogiem
>> pewno coś jest nie tak.
>
> Skad ta pewnosc? A moze wrecz przeciwnie?
To "Ty" tutaj to też figura:). I dotyczy przypadków przeze mnie
obserwowanych.
>> Pomyśl sam: wierzysz w Boga, kochasz go i jednocześnie dobrowolnie
>> olewasz
>> bez powodu mszę, ktora jest, lub powinna być zjednoczeniem z Nim?
>> przecież
>> to o czyms świadczy:)
>
> To swiadczy o tym, ze Twoj umysl jest zaprogramowany przez Kosciol i nie
> jest w stanie sobie wyobrazic ze mozna byc w Jednosci z Bogiem, kochac Go
> i
> spokojnie, bez poczucia winy nie chodzic do Kosciola. Ciekawe jakie
> intencje
> mieli ludzie, ktorzy wmawiali ludziom takie rzeczy. W koncu trzeba
> utrzymac
> jakos owieczki, zeby sie nie rozproszyly. Eh, szkoda gadac.
:) Znowu ta figura retoryczna. No ja nie mogę. :) Znów wziął do siebie,
zamiast się wczuć:)
Mnie nic do Ciebie, pisałam z punktu widzenia katolika, tłumaczyłam, czemu
dla niego dobrowolne opuszczenie mszy jest/powinno być oznaką, że cos jest
nie tak.
> Aha, i olewam msze z powodem i swiadomie. to moj swiadomy wybor.
I rob jak chcesz. W twoim przypadku pewno nie ma to najmniejszego znaczenia.
> : ja będę Panie w
>> Ciebie wierzyć a Ty mi zagwarantujesz chatę z...no nie wiem czym. Może
>> być
>> sama;)
>
> Mozna prosic Boga o dom i jakakolwiek dobra rzecz, a Bog nam to da. I to
> jest ok. zaslugujemy na wszystko, co najlepsze i Bog nam tego zyczy
> (czyncie
> sobie ziemie poddana). Czy musze cos jeszcze pisac?
A jak nie da, to się obrazę i wezmę zabawki i stwierdzę że nie istnieje?;)
I powiedział CZYŃCIE a nie "uczynię wam". Wolny wybór, konsekwencje i te
sprawy....
>> > Pokora wobec Boga, to nie to samo co pokora wobec Kosciola, ktory nie
> jest
>> > nieomylny. To tylko ludzie, czesto IMO o niezbyt czystych intencjach
>> > niestety.
>>
>> Czasami pokora wobec Koscioła okazuje się pokorą wobec Boga.
>
> Ciekawe skad ta pewnosc.
> Bo skad to przekonanie, to sie domyslam.
O jakiej pewności mówisz?
Aska
|