Data: 2010-03-17 12:17:18
Temat: Re: Niedaleko pada jabłko terroru od drzewa idealizmu.
Od: Marchewka <s...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
zażółcony pisze:
> To w jakiś sposób chyba zobowiązuje do tego, by:
> - precyzyjnie diagnozować problemy dyskutantów, jeśłi takie się pojawiają
> - stosować formalnie wiedzę, która wynika z diagnozy, a dot. sposobu
> postępowania
> z takimi osobami.
Oj, mocno sie nie zgodze z Toba. Usenet (ani internet) nie jest miejscem
ani do jednego, ani do drugiego. Usenet jest miejscem, gdzie sie
_dyskutuje_, a nie diagnozuje, czy leczy.
> Marchewko, powiedz mi, co wynika z tego, że wyrażasz, w sposób
> emocjonalny i agresywny, swoją pogardę do Endera z tytułu tego, że on
> zdradza swoją TŻ ?
Nie mialam na celu wyrazenia swojej pogardy. Naprawde. Gdybym nim
gardzila, to bym z nim nie gadala. A sposob "emocjonalny i agresywny"
byl zastosowany _specjalnie_.
> Oczywiście, możesz uznać, że nie obowiązuje Cię tu na grupie
> 'wymóg profesjonalizmu', w końcu Ci tu nikt za to nie płaci ...
> ... ale co komu po takiej psychologii, która działa tylko, kiedy
> się nosi pracowniczy garnitur ?
1. Zaczniejmy od sedna - nie mozesz miec pewnosci, czy jestem
psychologiem, czy jedynie np. ekonomistka, ktora podczytuje "Charaktery"
i sie wymadrza. Wiec Twoje zarzuty nt. mojego ew. braku profesjonalizmu
sa OKDP. Sorry.
2. Czy "psychologia" ma za zadanie jedynie dzialac?
3. Czy psycholog (przyjmujac, ze nim jestem) ma byc psychologiem w
kazdej minucie swego zycia i w kazdym miejscu, do ktorego wejdzie? Ejze!
4. Skad pewnosc, ze Ender rzeczywiscie zdradza TŻ? Moze na potrzeby
dyskusji zdradza, moze w realu zdradza. A moze wcale nie. Tego nie
wiemy. Podobnie, jak tego, czy jestem psychologiem, bufetowa, ksiedzem
czy amerykanskim zolnierzem. ;-)
I.
|