Data: 2010-03-17 20:51:12
Temat: Re: Niedaleko pada jabłko terroru od drzewa idealizmu.
Od: Qrczak <q...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 2010-03-17 21:31, niebożę medea wychynęło i cichym głosikiem ryknęło:
> Qrczak pisze:
>
>> Widać nie dupa była w tym projekcie najważniejsza. W sumie tak jak w
>> życiu.
>
> Ja myślę, że to słynna amerykańska pruderia tak zadziałała, że trudno
> teraz zgadnąć, czy ten seks naprawdę był taki udany. ;)
I na grzyba jej ta wstążeczka była.
>> Hi hi... żadna z nas racji nie miała. Ryan Bingham.
>
> No masz! Ja to jednak nie mam pamięci do takich rzeczy. Ale panią
> pamiętam dobrze - Alex.
Tak. Ładne imię. Też zapamiętałam.
>> Tak. Potem sama mogłabym z wdziękiem wylewać.
>
> Ja wolałabym z nim polatać.
Też myślę, że ten brak happy endu to nie tyle związany z nieszczęśliwie
zaangażowanym Ryanem co z faktem, że jak w ogóle można puścić takiego
Clooney'a.
Qra
|