Data: 2010-11-05 09:46:55
Temat: Re: Nienawiść
Od: "Vilar" <v...@U...TO.op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Lebowski" <lebowski@*****.net> napisał w wiadomości
news:iav4jr$u3t$1@speranza.aioe.org...
>W dniu 2010-11-04 13:27, Vilar pisze:
>
>> "Traumę" porozwodową to proszę Globka przeżyłam szalejąc - jak ten koń
>> wypuszczony na łąkę :-)).
>> Niby człowiek powinien wyszaleć się przed małżeństwem, ale niektórzy
>> (np. grzeczne dziewczynki) mają ten czas.. po rozwodzie.
>
> To jest troche zastanawiajace.
> Kiedy ja mialem takie traumy, zeby nie wchodzic niepotrzebnie w szczegoly
> to powiedzmy ze glownie z winy niefortunnych zbiegow okolicznosci, to
> mialem dosc spory uraz do wszystkich kobiet i seksu.
> Nawet jak ta moja judaszowa somoswiadomosc bezczelnie i natretnie
> insynuowala mi, ze byc moze niekoniecznie to moja juz ex jest nie fair.
> A zwykle mialem w rezerwie jakas przyjacielska piers, przy ktorej moglbym
> sie jakos pocieszyc.
> Po prostu permanentna blokada na kontakty miedzy placiami i nawet jak miss
> swiata na kolanach by mnie blagala, to bym sorry za kolokwializm, ale bym
> nie wzial.
> I trzymalo mnie tak bite ze 2 tygodnie. Moze zeby nie przesadzic nawet ze
> 3 tygodnie. Potem stopniowo jakos ta blokada puszczala.
> Czy masz moze jakies jeszcze spostrzezenia zwiazane z tamtym okresem?
> Czy moznaby np. z jakims prawodopodobienstwem oczekiwac, ze jakas
> odpowiednio ukierunkowana trauma podnioslaby troche libido u kobiet i
> zmniejszyla troche ich hamulce?
>
Z traumami chyba różnie bywa, np. jedni nic nie jedzą, a inni się opychają.
Mnie akurat strasznie wystrzeliło libido (w górę)
(i w sumie ciekawe jest dlaczego. Tzn. co się poprzestawiało w hormonach i
dlaczego). Tu pewnie vB mógłby coś powiedzieć i mam wrażenie, że byłoby to
ciekawe.
Myślę jednak, że nie ma reguły.....
Co do...końcówki, to nie wiem kim jest Twoja kobietka.
Na mnie działa ciepełko, dobroć i takie tam.
Ale przecież znowu nie ma reguł.
Ja byłam kochana jako dziecko, jako osoba dorosła. I lubię być kochana.
Mój ojciec kochał mnie bezwzględnie, całym sobą (dając mi przy tym całkowitą
wolność) i to jest teraz (oczywiście) dla mnie wzorzec miłości. Coś się we
mnie otwiera w durnym zachwycie przy takiej miłości.
Ale przecież każdemu inaczej to życie się układa.
Czasami ludzi kręci gonitwa za kimś i tylko to pozwala im wykrzesać z siebie
jakieś emocje. Nie będę teraz dyskutować, czy to zdrowe (bo moim zdaniem
nie). Ale co ma zrobić osoba o takiej konstrukcji? Długie lata terapii o
"suchym pysku"?
Czysto egoistycznie wolę omijać pewnych ludzi wiedząc, że kontakty z nimi to
będzie orka na ugorze. Przy całym współczuciu, sympatii i życzeniu im
dobrego życia, widzę że takie osoby czaka mnóstwo pracy (jeśli w ogóle się
do niej zabiorą). Pisząc to chciałam powiedzieć, że czasami lepiej jest
dokonać świadomej zmiany... partnera.
MK
|