Data: 2004-07-06 11:32:28
Temat: Re: Nieświadomość - Jung a Freud (ujęcie filozoficzne)
Od: "Tytus" <t...@a...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Przemysław Dębski" <p...@g...pl> napisał w wiadomości
news:ccdvu7$snp$1@mamut.aster.pl...
>
> Użytkownik "Tytus" <t...@a...pl> napisał w wiadomości
> news:ccdspt$475$1@news.onet.pl...
>
> > of kors że mamy
> > ja cztałem w nocy Junga:
> > Septem sermones ad mortuos
> > Siedem nauk dla zmarłych. Napisane przez Bazylidesa w Aleksandrii,
> > mieście, gdzie Wschód dotyka Zachodu.
>
> Dzięki za linki :)
> Jedna rzecz uderza mnie, przy czytaniu wizji Jungowskich. Czasem są to
wizje
> senne, czaem marzenia na jawie. I teraz ich opis - dokładne
umiejscowienie,
> dokładny opis okoliczności - rzeczy które podczas śnienia schodzą na plan
> dalszy. Dajmy na to widzi w śnie jakichś ludzi - rozmawia z nimi - czesto
> dzieje się to nie w jakiejś bajkowej krainie - ale w konkretnym, wziętym z
> rzeczywistości miejscu.
> I teraz wizja miejsca gra u Junga jedną z pierwszych
> ról. Każdy opis wizji - zawiera też opis miejsca akcji. Czasem samo
miejsce
> jest jedyną treścią opisu.
a jeśli potraktujemy sen jak film, albo sztukę w teatrze :-)
miejsce - to scenografia, umysł-scenograf dokonuje wyboru
Jung przywiązuje uwagę do detali, czasem detal decyduje o wszystkim
najczęściej to nie jest przestrzeń odwzorowana dokładnie przez umysł
jest niemechaniczna, zawsze są jakieś zmiany
te zmiany różnice (różniczki) są subtelnym odbiciem procesów zachodzących
wewnątrz
jeśli oglądasz film, albo sztukę - to gdzie szukałbyś ukrytych treści?
przecież nie w otwartym tekście (chociaż też jest ważny)
powiedzmy że możesz wszystko (nie ma żadnych ograniczeń fizycznych Twojej
kreacji)
umieszczasz scenę gdzieś - konotacje mogą być bardzo proste - oczywiste
ale wystarczy że elementy tego gdzieś będą poprzestawiane (najczęściej są)
na scenie posługujesz się magią symbolu - patelnia zawieszona na granatowej
draperii może być księżycem i odbiciem tajemnicy, gasną światła, blask się
sączy i w niektórych widzach budzi się cała gama uczuć związanych z
przekraczaniem nieznanego.
> Jak dla mnie jest to conajmniej dziwne - aż do
> tego stopnia, że wyczuwam zbieżność tego stanu z ślepym pędem Freuda do
> libidyzowania wszystkiego wokół :) Może symbolika jest "bastionem" Junga -
> tak jak teoria libido "bastionem" Freuda ? Ciekawe czy ta koncepcja ma
jakiś
> sens - no nic, biorę się za czytanie :)
Ponieważ Jung oprócz tego że był naukowcem był także artystą
i duchowością
dotarł do momentu w swojej pracy, gdzie język naukowy i naukowy sposób
widzenia, nie wystarcza.
można próbować opisać zjawiska za pomocą języka sztuki
albo metajęzyka duchowego
ale wszystkie te opisy będą się oddalały od istoty sprawy
im bardziej będą dokładne
(słynne powiedzenie mistrza zen: im bardziej będe mówił o zen tym bardziej
to o czym będe mówił nie będzie zen)
myśle, że jung odnalazł symbole jako kompromis
pomiędzy mówieniem o czymś (obrazowaniem - w końcu słowo to też symbol)
a nie mówieniem
Paul Tillich wymienia pięć następujących podstawowych cech symbolu:
1. Symbol jest czymś postrzegalnym, ma postać dostępną zmysłom. Nie istnieje
on wszakże dla siebie, lecz wskazuje poza siebie na coś, czego nie możemy
pojąć bezpośrednio czy w pełni, na coś, co do czasu nie jest nam dostępne
empirycznie.
2. Symbol nie ma znaczenia sam dla siebie, lecz partycypuje w rzeczywistości
tego, na co wskazuje.
3. Symboli nie można samowolnie wymyślać, ponieważ nie mają one nic
wspólnego z żadna konwencją. Mówiąc obrazowo, symbole "rodzą się" i
"umierają".
4. Moc symbolu odsłania wymiary rzeczywistości, "które zazwyczaj
przytłaczają i przesłaniają inne wymiary. Ale umysł ludzki nie mógłby pojąć
te nowe wymiary, gdyby symbol jednocześnie nie otwierał nowego wymiaru także
w nim samym".
tyt.
|