O to jest dokładnie to o czym mówi Bierdoń.....

Po pierwsze pytać katolickiego duchownego o homofobię w kościele to tak jakby pytać
dzihadystę, czy jego religia jest religią pokoju.

Po drugie co jest homofobią ustala środowisko LGBT - autorzy pojęcia i jedyna strona,
która definiuje homofobię.

Po trzecie Kościół jest nr 1 najbardziej odpowiedzialnym za propagowanie homofobii w
Polsce. Nawet, jeśli pozornie dzieje się to pod płaszczykiem rzekomego
"miłosierdzia", "troski", oraz "braku niesłuszny ocen" to skutek jest odwrotny, co
widać choćby po katofrondziakach.

Po czwarte Kościół jest pośrednio współodpowiedzialny za śmierć polskiego nastolatka
Dominika, zaszczutego homofobią przez katoprawaków, którzy nauczanie Kościoł o
"grzeszności homoseksualizmu" odebrali jako zielone światło do prześladowania gejów,
wyzywania ich, zaczepiania, poniżania, gorszego traktowania, stosowania przemocy
fizycznej, jak i słownej. Kościół z tym nic nie robi, dlatego bierze za to
współodpowiedzialność.

Wreszcie po piąte, "zbawienie" wg. Katolicyzmu polega na wpędzaniu osób
nieheteroseksualnych w depresję, samotnym życiu pozbawionym szczęścia płynącego z
partnerskiej bliskości, pozbawione miłości partnerskiej, traktowaniu jak "krzyża" wg.
medycyny zupełnie normalnej orientacji oraz walce z prawidłowym popędem oraz
marzeniami. Medycyna, psycholodzy ostrzegają społeczeństwo przed takim podejściem
jakie propaguje Kościół, ponieważ jest to podejście wysoce niezdrowe, niepoparte
faktami naukowymi, a ideologią, wpędzające ludzi w depresje, którą potem trzeba
leczyć w gabinetach prawdziwych lekarzy.
Kościół, jeśli chce prowadzić sensowny dialog ze środowiskiem LGBT, musi zacząć od
siebie, musi spojrzeć krytycznie na swoje nauczanie katechetyczne, wyciągnąć wnioski
ze skutków jakie ono przynosi, bo są to proszę państwa skutki ze wszech miar
negatywne, a nader wszystko skutki sprawiające, że kler praktycznie nie ma do kogo
kierować swoich słów, poniewż obecna strategi kościoła to strategia stawiania gejów
poza kościołem. Gejów zainteresowanych Kościołem praktycznie nie ma. Pytanie, czy
poskutkuje to jakąkolwiek refleksją ze strony katolickich hierarchów? Jak na razie
się na to nie zanosi. Mamy tylko zaklinanie rzeczywistości i liczenie na to, że geje
przyjdą do kościoła po "zbawienie", na warunkach opisanych przez kościół. Otóż
oświadczam, że wedle mego najlepszego LGBT-owskiego rozeznania NIE PRZYJDĄ na takich
warunkach. I mało tego, że nie przyjdą to jeszcze traktują Kościół jako wroga
publicznego nr. 1 z wyżej opisanych powodów. Warto to sobie przemyśleć i poddać
głębokiej refleksji.